Przede wszystkim za sprawą głównej bohaterki, przynajmniej według mnie. Jest kreowana na kobietę nieatrakcyjną o ciekawej osobowości, ale wyszło to słabo. Wyznacznik brzydoty stanowią tu niechlujny kok - integralna część ciała - stały zestaw ubrań i rzekoma nadwaga, której specjalnie nie widać, sama Elka natomiast jest niekoniecznie inteligentna, raczej banalna, odrealniona i ma wieczny ból dupy. Nudniejsza może być jedynie jej siostra.
Serial jest bardzo naiwny, a postaci skrajnie przerysowane, co pewnie miało bawić, jednak w tym przypadku wyjątkowo mnie drażni (zwłaszcza mamusia Elki, a raczej bierność córek i męża na jej ewidentną psychozę). W miarę normalni wydają się Patryk i Gośka, więc to ich lubię najbardziej. No i Tomasza, bo nie jest tak boleśnie intensywny, jak pozostali. Generalnie oglądam "Singielkę" bardziej z przyzwyczajenia, niż dla przyjemności. Mogło być lepiej.