Masakra jestem już za stary na takie g.
Najbardziej to wkurza ta Azjatka - Boziu co za teksty. Reszta też nie lepsza.
Słodziutka kelnereczka z synusiem, geniusz nad geniuszem, fajtłapa z ADHD i jakiś cyrkowiec kapelusznik
a to co robią to misuon imposible do sześcianu i tak przez cały pilot
- kto takie seriale jeszcze kręci - powtórze masakra
geniusz nad geniusze
mision imposible
przepraszam za błędy i literówki to tak z wrażenia ;) a już nie mogę poprawić,
a za chwilę ktoś się przyczepi....
Rzeczywiście, bo ja napisałem "aborygeni" a nie "Aborygeni"
aborygeni – rdzenni mieszkańcy danego obszaru; autochtoni, tubylcy, tuziemcy
Aborygeni – zbiorcza nazwa rdzennych ludów Australii i Tasmanii
Zatem...
Tak na marginesie: film podobno luźno oparty jest na faktach, zatem ta Azjatka może w rzeczywistości miała "takie" teksty, co nie zmienia faktu, że była (jest) super inteligentną osobą, w odróżnieniu od ignoranta (mówiąc eufemistycznie), który człowieka z AADHD nazywa "fajtłapą z ADHD" (to zawiść?). A "jakiś cyrkowiec kapelusznik" lepiej i szybciej "czyta" ludzi niż większość "wybitnych" psychoterapeutów czy innych psychologów, jak też psychiatrów. Abstrahując od powyższego powtórzę własne słowa: "Ale tak w ogóle to ten serial jest tak durny, że... aż fajny nawet..."
Na jakich faktach? ;) przecież to czysta fikcja, to tylko w takich serialach i filmach są takie "drużyny" które ratują samoloty, otwierają sejfy przez wyłączenie prądu itd
-I w taki sposób właśnie sposób zostały przedstawione postaci w tym serialu, dostały taką metkę tzn: że jak ADHD to fajtłapa, cyrkowiec itd...
ja do ludzi z takimi zaburzeniami nic nie mam.
Jeszcze dopiszę: Znam takiego chłopaka z ADHD a może nawet coś bardziej, jest taki nadpobudliwy. Jego życie jest ciężkie, chodzi do jakiejś szkoły specjalnej czy jest w ośrodku zamkniętym i tylko co jakiś czas odwiedza rodziców, bo nie dawali sobie z nim już rady, ciągle trzeba go było pilnować....na pewno ciągle na jakiś psychotropach, lekach uspokajających. Ma 20 czy ileś lat i bawi się karabinami, samochodzikami czy puszkami chodzi z nimi, podrzuca bo to go jakoś pobudza, czy zaczepia zupełnie obce osoby.
Na pewno niewiele ma to wspólnego z dziećmi, osobami w takich serialach/ filmach.
...ale na pewno świadczy o jednym: jesteś (w swojej chrej wyobraźni) superidealny i brzydzisz się takimi ludzmi (zawiść?!). Piszesz "Znam takiego chłopaka z ADHD" i za chwilę "chodzi do jakiejś szkoły specjalnej czy jest w ośrodku zamkniętym", "Ma 20 czy ileś lat". Zdecyduj się zatem: znasz czy tylko gdzieś tam coś tam słyszałeś?! I jeszcze "błyskotliwie" dodałeś: "Na pewno niewiele ma to wspólnego z dziećmi, osobami w takich serialach/ filmach". No tak, z twoim intelektem ma na pewno niewiele wspólnego, bo ludzie z ADHD nie potrzebują psychotropów.
Odnośnie zaś faktów napisałem WYRAŹNIE "film podobno luźno oparty jest na faktach" bo tak przeczytałem w opisie serialu - "oficjalny opis prod. telewizyjnej" i... nie wnikałem w to. A jeśli tobie to nie pasuje, to miej pretensje do recenzentów filmu a nie do mnie. I myślę jeszcze, że kluczowym słowem tu jest "luźno". To tyle. Skończyłem.
daj se spokój - przeginasz z tym atakiem w moim kierunku...
- chłopak o którym pisałem mieszkał w pobliżu mnie, znałem go z "widzenia"
Może nie tyle co luźno oparty na faktach, a inspirowany życiem Waltera O'Brien.
Dla mnie nie mówi??? Dobry żart, ignorancie gramatyczny! Film jest inspirowany życiem Waltera O'Briena. Gdyby chodziło o Polaka, też byś napisał np. Jana Nowak czy Jana Nowaka, Jana Kowalski czy Jana Kowalskiego, Jana Dąbek czy Jana Dąbka, itd itp... I odmienia się nie przypadki tylko przez przypadki.
jesli juz jestes taki skrupulatny to powinienes postawic apostrof przy nazwisku (O'Brien'a). Spolszczasz nie swoje wiec to uszanuj.
Nadgorliwość nie ma nic wspólnego z szacunkiem!
Przy nazwiskach obcych (głównie pochodzenia anglosaskiego i francuskiego) w przypadkach zależnych apostrofu używamy wówczas, gdy końcowe litery danego nazwiska (w mianowniku), które są niezbędne w pisowni, w naszym języku nie są wymawiane. Obrazowo można powiedzieć, że apostrof sugeruje właśnie takie przeskoczenie, pominięcie w wymowie części liter, np.: Voltaire (czyt. Wolter), Voltaire’a (czyt. Woltera), Voltaire’owi (czyt. Wolterowi). Natomiast jest zupełnie niepotrzebny, gdy nazwisko kończy się spółgłoską, np.: Ford, Forda, Fordowi... czy rzeczony O'Brien.
Ta sama zasada dotyczy imion. Anglosaskie imię Charles (Czarls) będziemy odmieniać Charlesa (Czarlsa), Charlesie (Czarlsie); francuskie imię o identycznej pisowni wymawiamy jednak (Szarl), więc musi ono w takim razie być odmieniane tak: (Szarla, Szarlu), a zapisywane Charles’a, Charles’u.
Czy byłem wystarczająco skrupulatny? Jeśli nie - w necie na pewno znajdziesz odpowiedzi na swoje wątpliwości.
http://ulubione.blutu.pl/adhd-klamstwo-eisenberg-zdrowie/zanim cokolwiek napiszesz, sprawdz, czy choroba istnieje:PP