Jakoś gorzej ogląda mi się ten serial. Obejrzałam "Spratakus: krew i piach" i byłam zachwycona. Po pierwsze, polubiłam głównego bohatera i jego historię. Mimo że każdy odcinek pełen jest krwi i seksu, co czasem jest dość przerysowane, uważam to za część klimatu serialu, co nie wpłynęło w moim przypadku na odbiór całej historii w sposób negatywny. Było wiele pięknych i wzruszających scen, była historia do opowiedzenia, ciekawe postaci. Skomplikowane osobowości wielu z nich zostały świetnie pokazane. Nie były wcale banalne, jak można się było obawiać. Po zaledwie dwóch odcinkach tego sezonu z kolei, muszę jednak przyznać, że specjalnie zachwycona nie jestem. Przede wszystkim w ogóle nie przypadli mi do gustu Gannicus i Melitta. Naevia zdecydowanie lepsza w poprzedniej części. Kiepsko idzie jej gra niewinnej, ale ciekawej seksu panienki. W "Blood and Sand" była postacią bardzo sympatyczną, niewinną bez udawania tej niewinności, zdolną do poświęceń i ciepłą. Bardzo ją lubiłam. Tutaj niczym szczególnym się nie wykazuje. Seksu jest chyba więcej niż poprzednio, co tutaj już mnie czasem nudzi i wydaje się zwyczajnie spełniać rolę wypełniacza czasu. Walki efektowne, choć czekam na arenę. Klimat podobny do poprzedniego, choć bez wyraźnej historii serial i tak traci. Możemy oglądać zmagania życiowe Batiatusa i jego żony, którzy niezmiennie są ciekawymi postaciami, których role są bardzo dobrze zagrane, ale też jakoś nie zaskakują - ich dwoiste charaktery wyszły na jaw bardzo szybko. Może gdyby nieco ten moment opóźniać, wyszłoby to z korzyścią dla serialu. Mimo wielu minusów będę oglądać ten serial. Prawdopodobnie bez takich emocji jak poprzednio, ale może coś mnie jednak zaskoczy. No i myślę, że warto oglądać też ze względu na dwóch innych bohaterów, których lubię i których losy wydają się ciekawe - Crixusa i Oenomausa.