Zupełnie poważnie zaczęłam przysypiać w trakcie, ponieważ monotonny głos jednego dziennikarza po drugim mówiących o totalnie nieinteresujących sprawach nie związanych z samą okropną zbrodnią zadziałały na mnie lepiej niż leki nasenne.
A pod koniec to już poczułam rozdrażnienie, że można tak dziwną i niecodzienną jak na Polskę sprawę tak bardzo spłycić, okroić z emocji, które setkom tysięcy ludzi towarzyszyły i aż tak spieprzyć okazję na zrobienie naprawdę dobrego dokumentu na ten temat.
Oglądam bardzo dużo filmów dokumentalnych i wiadomo, że często opieraja się na rozmowach. Ale naprawdę rzadko trafia mi się aż tak beznadziejnie zrobiony dokument, żeby mnie uśpił i to będąc w temacie, który mnie bardzo grzał ze złości i smutku, gdy się wydarzył...