Jaki jest sens pokazywać tych wszystkich dewiantów w kosmosie.? Przecież nikt takich ludzi z zaburzeniami osobowości nigdy nie wyśle w przestrzeń kosmiczną. Jeśli myślimy o ekspansji kosmicznej czy zasiedlaniu innych planet, to z pewnością nie wyślemy tam homoseksualistów ani "niebinarnych cosiów".
W pewnym sensie ma to sens, biorąc pod uwagę, jak restrykcyjne wymagania musi spełnić ktoś, kto chciałby zostać astronautą.
Niemniej jednak w przyszłości mogą zostać one znacznie poluzowane, wskutek czego absolutnie każdy będzie mógł się wybrać na kosmicznego tripa. No bo przecież nie będzie problemem brak grawitacji (który wpływa nie tylko na zdrowie fizyczne, ale po części i psychiczne), bo będą generatory sztucznego ciążenia. Nie będą problemem przeciążenia podczas przyspieszania, bo będą tłumiki inercyjne. Problemem nie będzie też długość lotu, podczas którego astronauci mogą (i najprawdopodobniej będą) zmagać się z poczuciem osamotnienia, izolacji etc. i ew. depresją tym wywołaną, bo przecież będą holodeki uprzyjemniające tę podróż. Podróż, która znacznie się skróci, bo zostanie wymyślony napęd warp, a co najważniejsze napęd grzybowy... przepraszam, zarodnikowy (chociaż ja osobiście odnoszę wrażenie, że na grzybach - i to bynajmniej nie prawdziwkach;D - to jechali scenarzyści tego serialu, który z jakiegoś tajemniczego powodu nosi tytuł "Star Trek")... Problemem nie będzie też koszt wypadu na weekend do sąsiedniego układu, bo przecież kasy też już nie będzie.
Także ten... wszystko jest możliwe.