PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=757950}
6,9 12 tys. ocen
6,9 10 1 11601
7,2 4 krytyków
Star Trek: Discovery
powrót do forum serialu Star Trek: Discovery

... Wesley Crusher z Next Generations

Crazy_Ivan

dokladnie, Sonequa Martin-Green to anty-talent, slaba patetycznosc, meczaca i nie przekonujaca. Kto i dlaczego takie "genialne" aktorki jak ona i Wiseman wybral do ST Discovery..
ps - a filmweb nie chce mojego 1/10 pokazac dla tej aktorki na moim profilu jak i wielu innych ocen, nie wiem jak dziala ten system profili na filmwebie ze nie pokazuje wiekszosci nowych ocen na profilu uzytkownika..

ocenił(a) serial na 4
Alamar

też nie wiem jak działa ocena aktorów na filmwebie...
ale wracając do patetyczności serialu Discovery... jak jej przydzielili w kajucie tą współlokatorkę "śmieszną"... tak na siłę śmieszności nie wdziałem dawno... a główna aktorka gra jakby cały czas miała ściśnięte zwieracze... poza tym te jej kontakty z tym nadętym jak balon Volkaninem... tak sztucznej podniosłości i "inteligencji" nie widziałem nigdzie... MASAKRAAAAAAAA!!! W tym serialu, przynajmniej w trzech i pół odcinka (tak daleko zabrnąłem) nie było ANI jednego w miarę naturalnego uśmiechu...

ocenił(a) serial na 4
Crazy_Ivan

No bo ona cierpiala za milijony i przezywala strasznie i dlatego byla taka chmurna, durna i nieprzystepna. A potem w piec minut zapomniala w ogole, ze ja Volkanie wychowali i stracila glowe na punkcie jakiegos mydlka. Zal mi aktorki, bo ona poza serialem zupelnie inaczej wypada... No jak nie widziales? Od ENT i Abramsa tak wlasnie Volkanie sie zachowuja, poza jednym Spockiem. Sa dupkowaci i nadeci. W sumie nie wiem czy to wada, czy zaleta, bo mi sie podobalo, ze ich odbrazowili i pokazali, ze maja wady i ze poprzez swoje przekonanie o roli przewodniej, zatracili leszy niz ludzki osad. Ale z drugiej strony to tylko 10 lat przed Kirkiem, a tam ani ludzie, Federacja, ani Volkanie nie bylo tacy glupi, wredni czy niestrawni jak w czasach DISC.
Ale trzeba pamietac, ze to tylko 15 odcinnkow i to jeszcze rodzone w bolach, bez przekonania, z przeszkodami co do praw autorskich... A zwykle ST tez tak sie rodzilo, tyle, ze dawano im szanse w postaci 26 odcinkow na sezon i 3 sezonow. Dlatego tutaj trzeba poczekac, moze sie poprawia i dopiero jak za te 3 sezony jednak nie, to machnac reka. Sprobuj obejrzec pierwsze 15 odcinnkow dowolnej innej serii ST, zaloze sie, ze beda rownie niestrawne, o ile nie jestem widzem ogolnie nastawionym na nie do ST, to wtedy nawet te dobre i pozniejsze nie beda ci sie podobac, niewazne jak zrobione i kiedy.
Z DSC podobaly mi sie piloty i koncowkowe odcinki z cesarzowa... Gdyby tylko do nich sie ograniczyli moze by nawet im wyszla niezla mini seria, a tak to sie szarpali miedzy 5 odcinkami w miare, 10 odcinkami zapchajdziurami i ze swiadomoscia, ze 15 to zaden sezon i szansa na widzow i z niepewnoscia czy dostana kolejne 15.
A w ogole mialo ich jeszcze mniej, bo 13, dokrecili dwa i widac, ze jeszcze bardziej na kolanie.

ocenił(a) serial na 4
alisspl

Star Trek TNG widziałem większość :) całkiem fajne było, do reszty jakoś mnie nie ciągnie :)

ocenił(a) serial na 4
Crazy_Ivan

No to rozumiesz bol widzow tamtej serii i tamtego pokolenia. Tamten serial toczyl sie powoli, kazdy odcinek mial poczatek, srodek, koniec. Byly zamkniete historie, jakas puenta, moralem, byly odcinki poswiecone poszczegolnym postaciom. Troche bylo jakiegos arc przez sezon, ale mniej, bo to nigdy nie mialo na takim stylu sie opierac, ale raczej na czyms jak nasza telewizyjna kobra. A mimo braku arc wszystko bylo spojne, mialo ciaglosc i przede wszystkim skupialo sie na ludziach - ludziach prawdzowych jezeli chodzi o emocje i przypowiastki i na ludziach-postaciach. Latwo mogles sie interesowac, przejmowac czy znienawidzic ktoregos, nawet jezeli byl tylko tlem w zalodze zwykle, bo nawet tlu przynajmniej jeden lub kilka odcinkow bylo zawsze poswiecone. A tego poki co nie ma wlasnie w DSC i nawet jezeli dawali jakas historie, to ja ucinali, bo mi trudno powiedziec, ze opowiadali czy rozwiazywali w dwa odcinki, a jakies postaci, ktore nas zaciekawily czy nawet polubilismy zabijali - Georgiu, "Tykva", MStamets... W dodatku mnie osobiscie przeszkadzal slaby charakternie flotowy lekarz. To zawsze byla postac mocna, charyzmatyczna, duzoobecna i wchodzaca w interakcje z cala zaloga, a tutaj sprowadzony do roli ladnej buzki, kochanka i elementu poprawnosci politycznej...
Poza tym od samego poczatku uwazam, ze jezeli juz chcieli isc w zwiazki gejowskie, zaskakiwanie, nowy styl trekowy jezeli chodzi o obyczaje, to powinni z kapitan albo cesarz i Michale uczynic pare. Pare ciekawa, inteligentna, z rozterkami, ale tez z rywalizacja i sympatycznym ogniem, nie tylko z samym seksapilem czy pozadaniem. A oni odwazyli sie tylko na jedna pare meska, ktora zlikwidowali i pokazywali sztucznie oraz pare z klingonem, ktorego nawet nie odwazyli sie pokazac jako seks mieszany, tylko ubrali go w garnitur z ludzkiej skory... To nie jest ST, ktory lamie stereotypy stosunkow miedzyludzkich, miedzyplciowych i miedzyrasowych oraz mocno opiera sie na emocjach i uczuciach, nie tylko w postaci mdlawego kocham cie, och jak ja cie kocham i nieszczesliwy jestem.

Jezeli NG ci sie podobalo, to proponuje zerknac na Voy. Jest mocno w tym stylu, ale tez dosc humorystyczny w wielu odcinkow. Mnie chyba on nawet bardziej sie podobal od NG. Na sam koniec mozna jeszcze ENT, ktory stara sie trzymac standardow i opowiada kilka ciekawych dla kanonu historii, ale przez wiekszosc jest uwazany jako ten, ktory najbardziej zmienil forme... poza DSC obecnie :)

Netflix ma wszystkie ST i jeszcze dokumenty.

ocenił(a) serial na 4
alisspl

Właśnie słyszałem, że VOY jest coś w stylu TNG :) myślę, że zobaczę :) a na teraz z niecierpliwością czekam na kolejny sezon The Orville :)

ocenił(a) serial na 4
Alamar

Obawiam sie, ze to wina niezdecydowania scenarzystow i zlego prowadzenia aktorki jako takiej. Nie miala chyba za bardzo mozliwosci do roli sie przygotowac. Najpierw jej kazali grac Volkanke, ale w sumie, ze tylko na chwile i nie wiadomo jak, troche fedracyjna, a 4 odcinki pozniej, ze w ogole ma wszystko odrzucic i pokazywac sie jak jednoczesnie niezrownowazona i niepewna jak i nieprzystepna. Ja tam widze, ze wlasnie tworcy nie maja jednoznacznego pomyslu na jej postac i to potem wychodzi w grze aktorki, a poza serialem ona nie wypada jako drewno... Moze ma braki, ale gdyby ja faktycznie madrze prowadozno, moglaby wypasc dobrze. Tak jak bylo z modelka grajaca Tipol czy Seven. Obie na poczatku nie za bardzo wiedzialy, momentami wypadaly zle, a potem naprawde wykreaowaly bardzo dobre i symaptyczne postaci z zachowaniem charakterystecznego rysu dla nich. Tak wiec, jezeli komletnie nieobyta aktorsko modelka mogla, to i tu mozna. Tylko to jest wlasnie ta warsztowosc, ta rzemieslniczosc, ktorej brak ciagle widze i zarzucam tworcom tego serialu na kazdym poziomie. Od scenariusza, rozumienia ST i scenografii zaczynajac, a na prowadzeniu aktorow i spojnosci opowiadania czegos, jakosci efektow, konczac.
Zaden bohater i aktor na poczatku nie przypadal mi do gustu, nawet Yeoh, ktora uwielbiam, jako ta kapitan. Potem przekonalam sie do Stametsa, bo zaczal byc wlasnie lepiej prowadzony jako postac. Oczywiscie Lorca, ale to tez pozniej, bo najpierw tez mi sie dziwaczny wydawal z tym swoim charakterologicznym niezdecydowaniem. Dopiero jak domyslilam sie kim moze byc i zaczal byc jednoznacznie manipulatorski przekonalam sie. Tilly tez mi sie nie podobala i wczesniej i pozniej, nie oj typ, ale sadze, ze aktorka i postac maja potencjal na stanie sie maskotka, lepszym i zywszym elementem zalogi, ale wciaz brakuje jej tego czegos, wciaz jest nierowna i wyskakuje z roznymi rzeczami w zlych momentach, ktore niszcza mozliwosc symaptii i rozsmieszenia, a irytuja. Bo sa zle zaplanowane przez tworcow, a nie zle zagrane przez aktorke, jak to przeklenstwo bez sensu w jednej scenie. Juz w ostatnim odcinku nieco lepiej wypadla jako eelemtn komediowy z Orionem - nota bene veteranem produkcji ST - ale zminimalizowala to scena zarcia wieloryba i wyszlo znow zero.
Dlatego ludzie oceniaja wyzej to sztampowe, kolorowe Orvill, miedzy innymi dlatego, ze tam naprawde jest o wiele latwiej zaakceptowac bohaterow, przywiazac sie do nich i nie tacy nierowni i po calosci irytujacy, obojetni czy zle grani.
Tez tam swoje animozje - tych dwoch glupkow. chociaz wiem, ze czesc widzow ich lubi, czy te ochroniarke, mimo ze doceniam, ze prowadzona jest dobrze i sympatycznie. Za to polubilam pare kapitanska i doktorke. A w DSC lubie tylko cesarzowa i Lorce glownie przez to, ze lubie aktorow, oraz nieco Stametsa. A tak nie powinno byc z dobrze skonstruowanym serialem.

ocenił(a) serial na 8
Crazy_Ivan

Główna aktorka powinna zostać podmieniona już po 2 odcinku pod pretekstem jakiegoś wybuchu atomowego, który przypadkiem miał miejsce w toalecie, z której akurat korzystała... Rzadko widuje się tak fatalnie dobraną postać "głównej bohaterki". Zresztą bohaterką trudno ją nazwać - masa zbiegów okoliczności, przypadków i niezasłużonego szczęścia doprowadziły ją na szczyt, bo choć może sama postać jest niedopracowana, to gra aktorska tej soneqi to po prostu żenada - jest sztucznie, wyraz twarzy jak na drewnianej masce afrykańskiej, charyzma na poziomie mułu rzecznego, zero jakiegokolwiek wdzięku, że o urodzie nie wspomnę (bo to akurat wartość subiektywna), generalnie brakuje jej dokładnie wszystkiego, czego fan ST mógłby wymagać nawet od postaci trzecioplanowej. Pmiętacie 7-of-nine, czy T-Pol? One też miały być "twardzielki", z wbudowanym w rolę niby-brakiem wyrazu twarzy, a jednak ich brak wyrazu twarzy był o wiele więcej mówiący niż tej soneqi-manekina... No poza tym ich gra aktorska, uważam, że była na prawdę fajna (nie jestem fachowcem-recenzentem, więc nie krzyczcie głośno na mnie za nieobiektywną ocenę). Generalnie odpustowy mim chyba dałby sobie lepiej z zagraniem tej roli (nie bywam na odpustach, ale taka artystyczna otoczka i tak znacznie przerasta możliwości tej miernoty) Może trochę w tym winy autorów, w sensie braku pomysłu na tą postać - tak się trochę rzucają na prawo i lewo - niemniej jednak, gdyby tą postać zagrał/zagrała prawdziwy/a aktor można by to jakoś rozwinąć. Serial nie wydaje się zbyt dobry, ale ona plus makabryczny język klingoński masakrują go... Mam tylko cichą nadzieję, w drugim sezonie się jej pozbędą, to wtedy ten klingoński da się przeżyć, tą jej "wesołą" towarzyszkę też, a i może da się rozwinąć fabułę, jak nie będzie balastu :-)

ocenił(a) serial na 4
olo_waw

True... true... minę ma zawsze (przynajmniej w pierwszych czterech odcinkach - tyle wytrwałem)) jakby cały czas wyciskała jakiegoś grubszego kloca... Volkanie (Volkanin) ocierają się o śmieszność, a Klingoni to świnie (bardziej chodzi o wygląd), które mówią w dziwnym języku (ładny Klingon można było choćby usłyszeć w ST: Into Darkness) :)