Na początku nie było czuć ducha Roddenberry'ego, ale jest coś szczególnego w tym serialu. No i Federacja w końcu musiała stawić czoła swoim "idealnym" poglądom.
Daję temu serialowi szanse, a jestem po wszystkich wcześniejszych serialach Star Trek. Czekam, czekam.
3 odcinek i dziwne odczucie. Alien, Expanse. Było trochę gadki dla geeków, ale nie wiadomo w jaką stronę to idzie. Nie rozumiem również admiralicji: przecież pierwsza oficer podjęła dobrą decyzję, nagle ktoś ma odmienne zdanie i im mózg się lasuję? Traktują buntownika jak buntownika ze śmiertelną chorobą przenoszą drogą kropelkową.
Ale tu nie chodzi o jej zamiar zniszczenia okrętu Klingonów, a o zaatakowanie kapitana, i przeciwstawienie się rozkazom admiralicji, dlatego też została pozbawiona rangi i skazana na więzienie. Inna sprawa, że sama jest sobie winna, bo się nie broniła, zaakceptowała wszystkie postawione zarzuty, oraz wymierzoną karę.
Natomiast negatywne nastawienie ludzi do jej osoby wynika z faktu, że obwiniana jest poniekąd za wybuch wojny, jako że wszystko zaczęło się od tego, że zabiła kapłana Klingonów. Oczywiście my, z perspektywy widza, wiemy, że i tak ich celem była wojna, w końcu nie mogliby uczynić główną bohaterką postaci, która rzeczywiście byłaby winna rozpętania wojny.