PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=757950}
6,9 12 tys. ocen
6,9 10 1 11601
7,2 4 krytyków
Star Trek: Discovery
powrót do forum serialu Star Trek: Discovery

Moje początki z trekowymi serialami nigdy nie był gładkie. Zawsze musiało minąć ładnych parę odcinków, żeby wkręcić się w fabułę. Ale nigdy nie trwało to przez dwa sezony! Po tym czasie powinnam być już zaprzyjaźniona z załogą, a w przypadku Discovery drugi sezon nawet wydaje mi się bardziej odległy emocjonalnie niż pierwszy.

Jest parę przyczyn:

- ograniczenie do jednego bohatera - Michael Burham. Star Trek przyzwyczaił mnie do fabularnego "równoprawnienia" bohaterów, które dawało widzowi wybór z kim chce się identyfikować/ komu kibicować. Zabieg prosty, a korzystny, każdy znajdzie coś dla siebie. W przypadku Discovery trudno kibicować nijako antypatycznej Burnham, a reszta bohaterów jest zbyt płasko zarysowana. Nie poznajemy ich codzienności, strachów, marzeń, słabości... Gdzie takie postaci jak Quark? Picard? Q? Data? Kira Nerys? Janeway? Awaryjny Hologram Medyczny? O obsadzie TOS nawet nie wspominając. Bohaterowie Discovery nie mają startu nawet do Neelixa.

- drewniane dialogi. nie ma w nich naturalności i życia. kwestie są wypowiadane albo poważnie, albo bardzo poważnie. bohaterowie nie mają miejsca na potknięcia, drobne błędy, życiowe słabości. W Discovery wszystko jest "bardziej".

-aktorstwo w polsatowskich paradokumentach jest bardziej ciekawe do oglądania niż to, co serwuje nam ekipa Discovery. Warsztat aktorski Burnham ogranicza się do marszczenia czoła i wytrzeszczania załzawionych oczu. Reszta obsady wypowiada tylko swoje drętwe kwestie. btw - czy Tilly w założeniu scenarzystów miała być takim comic relief? bo jej bełkotliwe wypowiedzi robią raczej przykre wrażenie.

- kapitan pierwszy po bogu? nie na discovery. tu pierwsza po bogu jest Burnham, która regularnie pyskuje starszym stopniem, i nie tylko nie spotykają jej żadne konsekwencje, bo przecież zawsze ma rację nawet, gdy jej nie ma.


Trzy gwiazdki daję tylko za dobre twisty pod koniec pierwszego sezonu. Nic więcej nie zasługuje na zapamiętanie. Ten serial niczego nie uczy, nie wzbudza żadnych wątpliwości, nie tylko nie zaprasza do swojego świata, ale wręcz od niego odpycha. W kosmosie Discovery nie ma miejsca na zachwyt i ciekawość badacza, tak jak chociażby w Voyagerze, który przecież też borykał się z dużymi problemami. Ja rozumiem, że w tym gatunku teraz liczą jest efekty i akcja podlana komizmem lub patosem, a nie rozwleczone dylematy moralne, ale dla mnie to oznacza koniec Star Treka.