Jestem totalnie rozczarowany zakończeniem.
O ile do 13 odcinka miałem nadzieję na konkretne zakończenie, to dwa ostatnie odcinki okazały się totalnym dnem.
Federacja przegrywa wojnę i jest okazja do zadania decydującego ciosu, a przygłupawa Burgham zaczyna mieć jakieś wątpliwości i zaczyna walić smuty o jakichś chorych zasadach floty.
Potem chwalą tę sierotę za lepsze rozwiązanie, ale to dzięki Georgiou miała szanse na realizację swojego idiotycznego planu.
Poziom patosu pod koniec finału przyprawiał o mdłości. Takiego Star Treka to ja nie chcę...
Po finale musiałem obniżyć i to mocno ocenę serialu.
No widzisz, wlasnie taki problem z tym serialem, ze wiele rzeczy jest tam mowionych, ze jest tak jak jest, a nie pokazanych czy jakos logicznie rozwinietych do danego wniosku. A dla mnie to za malo. To takie chwyty wlasnie ducha z maszyny, hop siup i jest, bo scnarzysta i wszechobecny narrator sobie zazyczyli, a to jest bardzo zla cecha pisarska, to jest fanfikotworczosc nastolatkow o mary sue.
Sam tez potykasz sie na kazdym kroku o interpretacje, ktore ja wiem, ze sa nie do konca wlasciwe po obejrzeniu innych ST. Bez nich, ok, sa zabawa teamtem i dyskuja, ale niestety, pewne rzeczy zostaly juz opowiedzine i dookreslone.
Tak, moga spotkac swoje sobotwroy, w sensie, ze istnieja w tym swiecie, ale nigdzie wlasnie do tej pory nie bylo tak, ze zetkaneli sie fiyzcznie, bo wtedy nastepuje kontakt materii z antymateria. Do tej pory tworcy ST nie probowali soprowadzic do takiej konfrontacji, zawsze zachowywali dystans i usuwanie oryginalow z najblizszego otoczenia mirrorow.
I te oczy... TO jest niezgodne z kanonem. Mirrowo poza charakterem nie odroznia nic, nawet nie wiem czy ta kwantowosc, ktora jestem gotowa zaakcetpowac, bo jest w miare snesowna, ale tych oczu nie.
No wiesz, jezeli widz sie orientuje, ze Lorca zachowuje sie nie jak federacyjny... To zaloga by sie nie zosrientowala? Ale tak, nalezy z zalogantow robic kretynow na kazdym kroku, co mamy w DSC, chociazby w koncowych odcinkach z pitoleniem, ze cesarka to taka tajemnica, potem plecenie przez nia publicznie jak mirrorka i na koniec zdziwko Tilly, ze to cesarzowa... To po prostu robie kretynow z federacyjnych i widzow, a to co innego niz porzadne napisanie scenariusza i zachowania ludzkie w okreslonych sytuacjjach, nawet postaci fikcyjnych.
Powiem tylko, ze MSpock zorientowal sie, ze Kirk i inni nie sa z mirror. Do tego naprawde nie potrzeba miec kaprawych oczek... W agonizerach bylo dwa lata... Zero skyutkow ubocznych, nawet wlosy i paznokcie im nie rozly... Ot, takie bzdury wlasnie, szczegoliki.
A co do naszego Lorki i tego Burana, bo jest jeszcze szansa, ze w 2s wyjasnia.
Aha, byc moze to ja sie myle, ale wydaje mi sie, ze mirrorwe DSC nie mialo napedu sporowego, tylko tradycyjny. W MU nie bylo go poza statkie cesarzowej i tylko na zasadzie zrodka energii, a nie do skokow po grzybni.
A widziales inne serie? Bo jak nie, to moze i faktycznie w DSC mozna widziec spojnosc i zaskakiwanie... Ja nie ogladalam spoilerow i teorii od tworcow, a mimo tego od samego poczatku uwazalam, ze Lorca nie pasuje na oficera Federacji i ze zachowuje sie mirrorowo.
Ten serial nie mial dla mnie zaskoczen oprocz zrobienia wtf kiedy zabijali mi kolejna osobe ot tak bez sensu. A i zaskoczylo mnie uratowanie cesarzowej, nie dlatego, ze to taki wielki twist, tylko dlatego, ze Yeoh w kazdym zachodnim filmie, w ktorym gra GINIE. Tak wiec zaskoczono mnie niejako behindowo, ze tym razem ja oszczedzono. Ale nie zaskoczono mnie tym jako plot twistem samej fabuly, bo federacyjni naiwniacy tak maja. O ile oczywiscie zachowuja sie zgodnie z kanonem, a nie jak banda idiotow raz mordujac, a raz gadajac jak Rose ze SW.
Nie widziałem, to pierwszy serial ST jaki oglądałem. Nie wydaje mi się jednak, aby oglądanie innych serii miało zmienić moje zdanie o tym serialu, który bardzo dobrze mi się oglądało. Co najwyżej inaczej mógłbym operować ocenami mając na uwadze inne serie i ich odbiór ale sam w sobie serial mi się podobał.
Sadze, ze by zmienilo. Albo bys dostrzegl to czego bardzo brakuje DSC i dlaczego to nie jest ST, albo bys uznal, ze jestes juz tym pokoleniem, ktory nie potrafi ogladac spokojniejszych historii, z porzadna puenta i opowiescia, ze nie rozumie umownosci pewnych scen i rozwiazan.
Zreszta jezeli podkreslasz, ze DSC bardzo dobrze ci sie ogladalo, to niestety jestes wlasnie tym widzem, na ktorego tworcy liczyli, kims kto lubi szybka kacje, kalejdoskop zdarzen, nowoczesny wyglad i wybuchy, a nie to na czym zawsze opieral sie ST, czyli opowiadanie o ludzkosci pod przykrywka obcych ras i planet.
Nie bierz tego do siebie, stwierdzam tylko fakt o targecie, po tym jak porownuje komu dsc sie w miare podoba albo bardzo podoba, a komu nie. Wybacz, ale generalnie serial zbiera ocene, ze jest robiony pod wspolczesnych nastolatkow.
A co zaskakujace, wielu widzow, ktorzy zachwalaja mi DSC9, ktorego ja nie cierpie, z powodu wlasnie tego, ze jest tam skupienie sie na wojnie, ze jest tam duzo lepiej, jasniej i realniej przedstawiona WOJNA i caly KONFLIKT niz tutaj. Tutaj naprawde, tu NIE MA zadnej wojny. Cos tam o niej gadaja, ale jej nie ma. W porownaniu z tym co pokazywano podczas wojny z Borg, to jest smiech na sali.
I o ile stare ST jechaly na ideologii i tez niezyciowej i patetycznej mowie o Federacji, to nie bylo to az tak niepasujace, dziwaczne i nadete jak w DSC.
Mimo ze akceptuje taki obraz Federacji, dla mnie osobiscie to co zaprezentowano w DSC bylo niestrawne. Juz nie tyle przez patetycznosc, co nieprawdopodobnosc zdarzen i twierdzen. Przez caly sezon zaloga zachowuje sie zle, robi koszmarne rzeczy, wzbudza moja niechec i brak sympatii, szczegolnie Saru poprzez pretensje do Michaliny, zalogi do niej, a potem olanie zachowania Saru na planecie swietlikow, a potem kwituja to jedna pompatyczna mowa jak to trzymaja sie zasad i sa federacja. Dla mnie od poczatku nie sa, niezaleznie od tego, ze tylko Lorka nie byl.
Ci ludzie sa bardzo niesympatyczni i nie sa federacyjni, ja to mocno widze, porownujac ich z tym co bylo w starych ST. To jest zupelnie inny rys. Tobie moga wydawac sie normalni i zapewne tacy sa, bo zachowuja sie porownywalnie wrednie do nas, tylko ze wlasnie szkopul w tym, ze Federacyjnie az tak wrednie nie moga sie kanonicznie zachowywac. To jest 100 lat po zalozeniu Federacji, 100 lat po Archerze, ktory moim zdaniem mogl sie zachowywac jak XXI czlowiek, a mimo to zachowywal sie mniej paskudnie. I to jest raptem 10 lat przed Kirkiem, 10 lat przed okresem, ktory przez tworce ST byl pokazywany jako zloty wiek Federacji i ludzkosci, ze pozbylismy sie wiekszosci zlych cech i mimo ze nadla kierujemy sie emocjami i reagujemy po ludzku, czasme agresywnie, to nie az tak skrajnie i potrafimy sie opanowywac. Dlatego np. scena w stolowce, kiedy pobili Michaline jest kompletnie z tylka w swiecie Federacji, szczujaca ja ochorniarka, nabzdyczony Saru, chamski Stamets, mordowanie jak lei przez Mudda, godzenie sie bez mrugniecia okiem Federacji na wysadzenie Kronosa i nie ponoszenie zadnych konsekwencji przez nia i przez Saru... Skazywanie Michaliny na wiezienie nie za bunt, ale za wywolanie wojny, ktorej nie wywolala.
Nie wiem jak się do tego w ogóle odnieść skoro jeszcze nie oglądałem starszych serii ST ale powtarzam po raz kolejny: 'sam w sobie' serial mi się podobał, głównie ze względu na plot twisty i postacie a nie wybuchy, o których piszesz (zresztą, wg mnie, w tym serialu akcji było naprawdę mało a nie dużo, jak sugerujesz..). Z tym targetem widowni bym nie przesadzał ponieważ wygląda na standardowe 16-35, a przynajmniej jeden z komentujących na tej stronie to zauważył:
https://www.quora.com/Who-is-Star-Treks-target-audience
W artykule podobne spostrzeżenia co Twoje ale to z pewnością również osoba, która oglądała poprzednie serie i ma zdanie wyrobione na temat ST. To, że nie oglądałem starszych serii nie oznacza, że nie obejrzę - w końcu napisałem 'jeszcze nie oglądałem'. Nadrabiam klasyki s-f ponieważ jestem fanem gatunku (ale strasznie tego dużo a czasu tak mało :p).
Wiesz, to troche przerazajace dla mnie jezeli ten serial, ktory jest wyscigiem slajdow moze byc postrzegany jako cos o malej ilosic akcji. To jaka to wystawia ocene dzisiejszym standardom?
Dla mnie, juz niezaleznie od tego czy ST ogladalam czy nie, to co widze na ekranie w DSC jest zle w odbiorze wzrokowym. Zle montazowo, kolorostycznie, wlasnie co do szybkosci scen. Dla mnie to jakas zjezdzala i lapanie pchel.
I jak siegam po jakies filmy, serale sprzed 30 lat, to i owszme miejscami cos bym przyspieszylam przyciela, wyrzucila, to jednak nie mam uczucia zmeczenia i nie nadazania za zmiana obrazow na ekranie. Nie mam tez skrajnego znudzenia, ze za wolno. Uwazam wiec, ze cos jest nie tak, ze DSC jest jakas zmiana prezentacji serialu do widza jak w przypadku Krola Artura. Ja wole wiekszy konserwatyzm, ktory na szczescie wciaz jeszcze mam obecny w wiekszosci wspolczesnie emitowanych serialow.
Ok, nie ogladales, nie wiesz czy obejrzysz.
Jednak i tobie i wszystkim innym polecam zerknac na odcinek
Star Trek The Next Generation S 3 Ep 15
Jest tam jeden spoiler... Ale w sumie chyba taki ogolno znany widzom.
W kazdym razie sadze, ze ten odcinek pokazuje ciekawsze dylematy moralne w jedym odcinku niz cale DSC. Pokazuje czym jest federacja i jej zasady, a nie robi tego chyba w taki cukierkowy i pompatyczny sposob. Pokazuje tez chyba lepiej wojne bez szczegolnego epatowania laserami. Ta wojna tam jest... Widac ja w zachowaniu, w ludziach, w sytuacji codziennej...
Sadze, ze takiego podejscia DSC brakuje, ze tam za malo do uwierzenia sa te reakcje bohaterow, nie mowiac o tym, ze sa ciezcy do zaakceptowania i niejacy kiedy ich poznajemy i im towarzyszymy... W tym odcinku o randomowej postaci dowiadujemy sie wiecej niz o calej obsadzie mostka DSC przez caly sezon. Ja nadal nie wiem nic, nawet imienia o 3-4 z nich...
Dzięki za całe to info (w tym przy poprzednich postach o napędzie, interpretacjach czy świecie 'mirrorowym')! Widać, że bez oglądania starszych serii WIELE mnie omija oglądając Discovery (ale nadrobię! :D kwestia tylko czasu).
W sumie nie wiadomo czy widz dsc, nie ogladajacy starszych st to dobrze czy zle. Nie jestes skażony kanonem, nie masz oczekiwan, nie masz porownania. Uznajesz dsc za w porzadku, podoba ci sie. Nie masz tez odgornego negatywnego nastawienia jak wiekszosc starych widzow i masz wieksza tolerancje na sam serial, przez co ma on szanse potrwac dluzej i poprawic sie, a czego - nad czym boleje - nie mozna oczekiwac po wiekszosci fanow.
Z drugiej strony nie masz wlasnie obrazu calosci universum i nie widzisz bzfur z tym robionych, nie wiesz tez dlaczego cos jest zle pokazane albo dlaczego jest to gorzej zrobione niz 40 lat temu.
Wielu fanow, a raczej betonow fanowskich uwaza, ze dsc nie sprawi, ze nowi, mlodzi widzowie siegna po stare treki.
Jak widac myla sie.
Sama ciekawosc na temat caleho universum i wypowiedzi, ze czegos sie nie wie, chyba jest wystarczajaca zacheta oraz ro, ze nowego widza zainteroswalo w gole cos takiego jak ST jako calosc.
Ja osobiscie uwazam, ze kompletnie odmozdzona mlodziez, ktorej nic nie interesuje w ogole po ten serial nie siegnie. Niewazne jak bardzo rozrywkowo i szybko bedzie robiony. Tak wiec jest spora szansa, ze ogladaja go ludzie nowi, ktorych przyciagnela sama tematyka przygody w kosmosie, luzniejszej niz ponure expance, modyfikowany itp. i ktorzy zaciekawieni zalozeniami swiata, dadza rade obejrzec takze inne stylistycznie i wolniejsze opowiesci ze swiata ST, z moralem i z realiami swiata 200-300 lat po DSC i 30 lat temu jezeli chodzi o realny swiat :)
Ja nie jestem poki co w stanie przelknac DSC9. Jest dla mnie tak samo inne, obce i drazniace jak dsc, mimo ze powstalo tez w latach 80. O wiele bardziej cenie Babylon 5, ktore mialo byc trekiem, nie zostalo przez producentow wziete, ale koncept sobie przeczytali i ukradli, wypuszczajac w tym samym czasie do tv swoja stacje.
I uwazam, ze nie znajac tej serii, a znajac pozostale nie traci sie za duzo z universum, bo tam to slaba podroba B5 plus o wojnie, o wojnie, o ktorej tez malo sie w sumie wspomina gdziei ndziej, tak jak nie wspomina sie w dsc tej z klingonami :)
A fzisiaj gdy wlaczam sobie pojedyncze odcinki VOY, TNG czy nawet TOS, nadal mnie te historie ciekawia i nadal bawi mnie humor miejscami prezentowany, mimo ze jak ogladam, to juz sobie przypominam co bedzie.
Sadze, ze spora czesc odcinkow ST to po prostu dobrze zrobiony serial, opowiesci, ktore nie starzeja sie dla ludzi, ktorzy nie gonia za nowoczesnoscia przekazu.
Dla ludzi, ktorzy potrafia dobrze sie bawic zarowno na filmie z 1910 roku, 1930, 1950, 1980, czy wspolczesnego.
I tak jak patrze, to pierwsze sezony TNG mialy podobne problemy jak DSC, tez nie znaleziono jeszcze dobrej formuly, czesc epizodow jest kiepska i bardzo ciagnace w strone serii z lat 60, ale tylko przestarzala technika prezentacji historii, a nie atmosfera.
Potem sie wyrabiaja, ale juz i w pierwszym sezonie sa pojedyncze dobre odcinki. Postaci daja sie polubic, interesuje nas co bedzie dalej i co tym razem ich spotka.
No i jest multum tego :) 80 odcinkow tosa, 5 sezonow VOY, 4 ENT, 7 TNG, chyba 9 DS9. A do tego nascie filmow kinowych i serial rysunkowy.
Ależ Ty masz wielką wiedzę o Star Trekach - jesteś prawdziwym fanem:) Czytam z przyjemnością Twoje opinie - nawet jeśli się z nimi nie zgadzam.
Ja teraz utknęłam na 2 sezonie Next Generation - bo co tu dużo mówić - to nie Kirk i nie Spock:)
Chyba sobie przeskoczę do Voyagera. Jak radzisz? Generation - rozkręca się trochę, uśmiercą tego mądrego dzieciaka?, albo chociaż Deannę???
NG rozkreca sie kolo 3-4 sezonu kiedy umarl GR i troche przestali byc skostniali i nie musieli trzymac sie kurczowo jego ideologii.
Nie, Wes i Deana sa do samego konca serialu, chociaz mlody znika tam juz pod koniec. Ja Troy lubie, wesa po prostu ignoruje.
Mozesz ogladac rownoczesnie oba seriale, moze czasem jest nawiazanie do czegos nawzajem, ale to zawsze mozna sobie sprawdzic, a Voy o tyle jest niezalezny, ze dzieje sie w innej czesci galaktyki, wiec sila rzeczy nie jest powiazany z Federacja i tym co sie dzieje w tym samym czasie w domu.
Ale jak pamietam, to mi NG w sumie sie podobalo i od pierwszego sezonu, ktory jest najslabszy, bo jeszcze tam mocno czuc stylistyke starego ST, a to zle wygladalo i potrzebowalo dostsowania do lat 80.
Nie, nie jestem fanem. Jestem zwyklym widzem. Fanami sa ludzie, ktorzy znaja na wyrywki odcinki, ttuly, pisza epopeje na temat np. moralnosci Kirka albo znaja jak dziala dziala naped warp i jakie sa statki, jak sie nazywaja i iloma gondolami roznia g.
Ja tego nie wiem i mnie to nie obchodzi. Ogladalam ST jako opowiesci o ludziach, o ich przywarach, jednoodcinkowe przypowiastki i przygody, na pewno nie jako wielka przygode w kosmosie, bo jego tam moim zdaniem bardzo malo.
Po prostu mniej wiecej sie orientuje w ogolnej fabule swiata, glowniejszych ohaterach, tej ideologii, pamietam fabularnie co bardziej uderzajace mnie odcinki. Analizuje sobie opowiedziana historie w danym odcinku, takze pod katem realizacji. Czasem sprawdzam behindy, poczytalam troche i poogladalam wywiadow, ksiazek, ale bez przesady. Wszystko to jest na tubie i na portalach w postaci dyskusji czy artykulow. Ale w latach emisji seriali w Polsce wiedzialam o nich tylko tyle co mi pokazano na ekranie. Nawet jak bylo cos o tym w necie, to moze jedynie na imdb, a net ograniczal sie do mailii, a nie filmow i obrazkow, nie mowiac juz o zadnej mozliwosci ogladania seriali w necie.
Wszystko o czym mowie znajdziesz na tubie albo memory alfa, albo pytajac sie nerdowskich fanow.
Oni to nawet uwazaja, ze inne seriale mozna rozumiec jako odpryski ST i kontynuacje universum jak np. battle star galactica, a ja nie. Nie pasjonuje sie tez animowanym ST ani wydanymi powiesciami dziejacymi sie w ST. Tylko seriale normalne i moze filmy, ale niekoniecznie.
Zgodzę się ze wszystkim poza Saru. Ta postać naprawdę mi się podoba. Jak sam podkreśla tchórzostwo leży w naturze jego gatunku, co widać na pokładzie z Giorgio, jest zakompleksiony, nie lubi Michael za jej brawurę i pewność siebie, być może jej zazdrości. Gdy wydaje mu się, że osiągną stabilizację na kolejnym statku jego upiory wracają wraz ponownym pojawieniem się Michael i stąd zgrzyty. Mimo to stara się pokanac swoje słabości i tchórzostwo, powoli polepsza z nią kontakt, uczy się. Pod koniec jest już rozważnym i w miarę pewnym siebie dowódcą, zaradnym i ujmująco spokojnym choć nie tchórzliwym. Tak to widzę choć może za bardzo sobie dopisuję tą historię. Za mało jest odcinków i za szybko prowadzą akcję.
Tak, wiem, ze sporo widzow tego Saru lubi. Ja jednak widze go jako bardzo nieprzyjemna postac, watpliwa moralnie i bardzo odstajaca od szablonow oficera floty w sposob negatywny. To co sam napisales w poscie, co sam zauwazyles ogolnie przekresla go jako postac pozytywna i jako postac startrekowa. Rozumiem, ze bohaterowie nie musza byc doskonali, ze maja swoje zwatpienia i slabosci, ale w prowadzeniu postaci Saru jest dla mnie cos o wiele bardziej niesmacznego niz w zwyklych podknieciach ludzkich. Juz pisalam, on jest jak psychopata.
Tak samo pomysl na ten zmysl i tchorzostwo zostal zle pokazany i chyba w ogole zle wymyslony, niedopracowany. Ja bym nie miala nic przeciwko zeby on ten zmysl mial, cos jak spiderman, ale tworcy dorobili mu na tym tle jedne z najgorszych skutkow ubocznych bycia tchorzem. Jednym slowem jest to dla mnie postac kompletnie niegodna zaufania i zbyt niepewna. Od byle czego bedzie zmieniac podejscie, nawet nie do konca jest scisle zasadnicza i trzymajaca sie wytycznych Federacji. W tej postaci dla mnie nie ma zadnego punktu zaczepienia co do reakcji... Wole juz jasno okreslonego i zdefiniowanego czarnego charaktera, ktorybedzie knul, manipulowal, ale bede wiedziala, ze jest tym manipulantem i ze dla wlasnych korzysci zawrze ze mna sojusz.
Palam skrajna niechecia do Saru od samego poczatku.
Tak czasem jest. Pewnie scenarzysci nie zrobia z niego zlego charakteru, ale to co mi do tej pory zaserwowali z nim sprawilo, ze nie zaufam tej postaci i raczej nie polubie. Nie wiem jak musieliby go poprowadzic i zmienic mu zachowanie, zebym go polubila albo darzyla chociaz szacunkiem za to jaki jest. Dlatego szacunek mam dla cesarzowej i Lorki za to jacy byli, nawet jesli Lorka nie okazal sie czarujacym draniem z odrobina serca, a do Saru nie.
Swoja postawa i zachowaniem wobec Michaliny i pozniej na planecie swietlikow zupelnie przekreslil u mnie szanse i potraktowanie go jak kogos kto po prostu mial chwile slabosci.
On od poczatku jest niesympatyczny i dziwaczny jak na standardy oficera GF...
A i bardzo nie podobalo mi sie tez to, ze nie odsluchal analizy komputera na temat popelnianych bledow jako dowodca. To wlasnie troche by poprawilo mi jego wizerunek... Skasowanie tego tylko poglebilo moja niechec... i do scenarzystow, ze chyba nie mieli po prostu pomyslu na analize psychologiczna Saru i zmierzenia sie porzadnym z tematem, co mialoby miejsce w starych trekach.
Michale i Tayler ciekawie prowadzeni? Prych. Postac niezrownowazona i drewniana.
Nieuwaznie ogladalas - wojna wybuchla. I nawet zostala prawie przez Federacje Przegrana.
Jezeli tego nie zauwazylas, to tylko potwierdzasz to jak bardzo zle tworcy to zrobili i pokazali, bo nie pokazali.
Stametsa tez na poczatku nie lubilam, bo byl chamskim dupkiem i to nawet nie jako inteligentny naukowiec, ktoremu wolno, ale jako czlowiek. Mial byc wg scenariusza postacia epizodyczna, pewnie mieli go zabic po paru odcinkach, ale zmienili zdanie i zmienili diametralnie zachowanie postaci. Moze nawet za bardzo, po pod koniec jest coraz bardziej nierzeczywisty wzgledem poczatkow.
Co do Lorki, prawdopodobnie bedzie w 2s, tak wiec kolejna sciema. Zapewne Lorka niemirrorowy. Scenariusze tego serialu sa koszmarnie prymitywne z roznymi niespodziankami...
Oglądałam nie tyle nieuważnie - co po angielsku:). A moja znajomość angielskiego jest na poziomie mocno średnim:) tj. np. rozumiem dużo z dialogów itp., rozumiałam przemowę Michael na końcu - ale w toku odcinków mogły mi uciec nawet całe fakty:) Podobnie jak nie załapałam, że załoga Discavery leci na Volcan po nowego kapitana:), a ja myślałam, że to Saru został kapitanem:)
Czyli ja zrozumiałam, że Discovery wylądowało w tej fazie, że wojna między Federacją a Klingonami została wypowiedziana, ale jest dopiero w zarodku, tj. np. statki mogą być przejmowane ale do wzajemnego wyżynania się i niszczenia planet jeszcze daleko, podobnie jak do przegranej Federacji:) Jak wynika z Twojej odpowiedzi - nie miałam racji:)- gdy odcinki będą po polsku - obejrzę na pewno - cały serial od początku:)
Naprawdę nie podobał Ci się wątek Asha?? Dla mnie to było duże zaskoczenie, że on i klingon to jedno:) - Przecież on nie był niezrównoważony czy drewniany, a walczył z dwiema połówkami siebie i z uczuciami całkowicie sprzecznymi - a przecież zdołał to opanować.
Michael wyrobiła się w toku sezonu:).
Czyli dla mnie na pierwszym miejscu był Lorka:), później Ash, później Michael i Tilly:) - tak w kolejności lubienia.
Sam zauważyłeś wcześniej i krytykowałeś to, że Lorka serialowy nie pasuje na oficera Federacji:) I scenarzyści pojechali sobie z Tobą - bo okazało się, że miałeś rację:) - tylko, że jego zachowanie było całkowicie usprawiedliwione jako oficera MU. Ja też myślę, że fakeLorka bez wahania wybił załogę, prawdopodobnie zabił też prawdziwego Lorkę, i że to ściema z jakimikolwiek uczuciami Lorki do załogi Burana.
Ale dlaczego identyfikujesz wypowiedzi aktora z tym co widziałeś na ekranie?? Aktor może sobie gadać jak on widzi tę postać, ale przecież Lorka z MU w jego interpretacji miał swoje uczucia i nie był postacią do końca złą - choć dobrą też nie:) - że tak pojadę ogólnikami:)
Dlatego, ze pytano aktora wprost o motywy jego postaci, a on przeciez dostaje wytyczne jak ma grac i jak prowadzic postac, ma tez margines swojej interpretacji, gdyby jego ocena i wypowiedzi nie byly zgodne z wizja scenarzystow i rezysera, to nie moglby tak tej postaci interpretowac. A on byl w tej sytuacji, ze od poczatku wiedzial co i jak i mial sie wlasnie tym kierowac. Czyli nie bylo tak, ze dostaal scenariusza danego odcinka i np. gral Lorce jak federacyjnego, tylko dziwnego fedracyjnego, bo nie wiedzial, ze to MU. Z wypowiedzi aktora - zerknij na Aftertrek czy tekstowe zapisy - ja jasno widze, ze w przeciwienstwie do kolegow amerykanskich on do roli sie przygotowal nie tylko jako aktor, ale jako osoba sprawdzajaca fakty i postaci w serialu. Co zreszta czyni wspolny mianownik z Stewardem i sposobem pracy brytyjskich aktorow. Po wypowiedziach Issaka widac, ze on wiecej kuma z tego serialu behindowo niz randomowi scenarzysci zaproszeni do studia.
Pada pytanie do aktorki nt. relacji jej postaci z Lorca, on glupio sie usmiecha, zonk, widac, ze nie ma pojecia, jej postac nie ma tla, nie zastanwia sie nad tym co dla widza jest oczywiste, ktory szuka na ekranie powiazan miedzy bohaterami i wytlumaczen dla ich zachowan. Podobne pytanie do Issaka i on nie robi glupiej miny, tylko wygarnia ci od poczatku do konca motywy Lorki, czym sie jego postac kierowala. I on juz nawet nie zawracaja sobie glowy mowieniam Lorca, moja postac, mowia wp ierwszej osobie, ja. Ja, zabilbym Laundry gdyby mi stanela na drodze.
Tak, sciemy robi tam gdzie nie moze zdradzic fabuly, np. tego, ze bedzie w 2s, albo ze MLorca nie zginal, ale co motywow do postaci w minionym sezonie nie sadze by musial krecic.
Alez oczywiscie, ze mi sie nie podoba Tayler.
Jest poprawny politycznie, arabopoobny w typie urody, ktorej nie lubie. Do tego w stylu rurkowcow, slabych facetow, zniewiescialych. Ja wiem, ze takie typy podobaja sie mlodym panienkom, mnie nie. Dlatego to jest target on, michalina i ich romansowanie nastawiony na mlodsze pokolenie. Bo z tego co widze ludziom po 30 az tak bardzo ten watek do gustu nie przypada.
To jest po prostu dowod na swiadome manipulowanie widzem, na wsadzanie scen, zdarzen kluczy w fabule obliczonych na konkretnego widza.
Tak jak czytam opinie innych, to wlanie mlodzszemu pokoleniu te sceny i watek sie podobaja, a starszy buczy i ze kazda taka scena, to przewijanie, bo ich nie trulofy i wielkie sercowe przezywanie interesuje, tylko ST i przygody zalogi jako calosci.
Dlaczego ogladasz po ang? Tam jest za duzo technobelkotliwych wypowiedzi. I widac, ze nawet na poziomie podstawowym straszne bzdury fabularne ci wychodza.
Masz w sieci od groma z napisami od samego poczatku emisji serialu np. na serialosy albo alltube albo sobie zlaoz darmowe konto miesieczne na Netflixie i obejrzyj te nieszczesne 15 odcimkow. Bo bardzo mozliwe, ze masz bardoz bledne pojecie o postaciach i serialu. Zobacz calosc po polsku i wtedy zobacz czy mam racje czy nie, w tym co pisze o nim.
Ale potwierdzilas to co pisalam o wojnie z klingonami - jej nie ma w serialu. Bo nie rozumiejac o czym mowia, z samych obrazkow jej nie zauwazylas. I to jest wlasnie problem tej wojny w tym serialu. Dowiadujesz sie o niej tylko z minimalnych napomkniec w dialogach, a nie z ekranu.
Scenarzysci nic sobie ze mna nie pojechali - przez to, ze Lorca od poczatku byl mocnoniefederacyjny istnialo mocne podejrzenie i jedyne wytlumaczenie, ze albo on nie jest Federacyjny, albo cala akcja serialu ma miejsce w jakiejs alternatywnej rzeczywistosci. Podobno nawet to wyciekalo od producentow do sieci, tyle, ze ja tego nie sledzilam, nie szukalam, wywnioskowalam sobie sama z siebie z serialu.
Tak jak i falszywego klingona. Przy czym z klingonem bylo tak, ze widzowie wyszperali w imdb, ze aktor podawany tam jako aktor grajacy teog klingona nie istnieje, ze to flaszywe nazwisko i osoba, wiec tak naprawde gra go ten aktor, ktory gra Taylera.
Co by zrobiła tak naprawdę Klingonka? Według mnie zgodnie z zasadami i przekonaniami Klingonów, które są prezentowane przez cały sezon, zjednoczyłaby klany i dokończyła zniszczenie słabej Federacji.
1) musiałaby faktycznie przekonać wszystkich pomniejszych przywódców, że ma w ręce detonator planety. A jakby to zrobiła pewnie Klingoni w czasie na przemyślenia ewakuowaliby się z tej śmierdzącej dziury i robili dalej to, co wcześniej, przecież zawłaszczyli większość znanego kosmosu, miejsca do przeprowadzki im nie brakowało.
Zamiast tego, tak wojowniczy lud będzie przez bliżej nieokreślony czas siedział pod kapciem babki z guzikiem. Która w sumie sama niewiele dokonała, głównie tyle, że dała się złapać w niewolę. Mało przekonujące.
2) jeśli jednak wszystko by poszło po myśli Klingonki pewnie masz rację, z dialogów z tą postacią wiemy, że raczej daleko jej było od pacyfizmu, szczególnie jak podejrzewam po tym, jak ta "cesarzowa" stłukła ją na kwaśne jabłko.
No, ale wlasnie problem w tym, ze to co sie nie udalo Tykwie, udalo sie klingonce, a wlasciwie Federacji. Zjednoczyli Klingonow, a tak dalej by sie zarli miedzy soba. I tak zle, i tak niedobrze. A patrzac na historie kanoniczna to kilka wiekow pozniej Klingoni znow kopali w dupe sojusz z Federacja i chcieli podbijac i zabijac, czyli jednak bardziej blad federacji niz dobre posuniecie...
Ale fakt, nie wierze w to, ze Klingoni daliby sie sterroryzowac babie z guzikiem...
Ale właśnie taki jest star trek, jego istotą jest pacyfizm, moralne zasady floty i patos. Jeśli komuś się to nie podoba to po prostu ten serial nie jest dla niego.
Ale właśnie taki jest star trek, jego istotą jest pacyfizm, moralne zasady floty i patos. Jeśli komuś się to nie podoba to po prostu ten serial nie jest dla niego. Jakby wysadzili planetę Klingonów odeszli by całkowicie od kanonu ST. Jednak wybrnięcie z tej sytuacji było tragiczne, jakby na siłę chcieli zakończyć sezon łapiąc się najgorszych rozwiązań. trzeba było było pociągnąć to jeszcze przez kilka odcinków i poprzestać na wyparciu Klingonów z terytorium floty, ale bez ogłoszenia pokoju, po w czasach Kirka wciąż trwał konflikt zbrojny z kligonami. Pozytywnie natomiast oceniam wątek Lorki. Od początku był za mroczny jak kapitana floty i pochodzenie z mrocznego uniwersum świetnie to wyjaśniło. Genialna jest postać Saru, świetnie pokazano jego dojrzewanie od zakompleksionego oficera do rozważnego p.o. kapitana. Liczę, że zostanie kapitanem Discovery, bałam się, że spróbują wcisnąć na to stanowisko Michael.