Czekaliśmy ponad dwa miesiące, by dowiedzieć się, że Discovery trafiła do … równoległego wszechświata, gdzie nie istnieje Starfleet tylko imperium Terran (Ziemian), którym włada tajemniczy Cesarz. Mało tego – ludzie są w tym wszechświecie rasą ksenofobiczną i głęboko rasistowską – do tego stopnia, że WSZYSTKIE inne gatunki (z Klingonami i Volkanami włącznie) walczą z ludźmi i są przez tych ostatnich określani jako „rebelianci”. Cmentarzysko statków, które widzieliśmy w końcowych scenach odcinka dziewiątego, zostało stworzone przez ludzi właśnie, którzy bezwzględnie mordują każdą inną rasę, niż ludzką.
Gdy okazało się to wszystko, momentalnie przyszły mi do głowy odcinki „po drugiej stronie lustra” przedstawiające załogi Star Trek jako swoje własne przeciwieństwo. Rzecz jednak w tym, że zawsze były to pojedyncze, góra podwójne odcinki i akcja wracała do „naszego” wszechświata. Tutaj wygląda na to (szczególnie po scenach zapowiadających kolejne odcinki), że taki stan rzeczy utrzyma się dłuższą chwilę.
Drugim ważnym wątkiem tego odcinka był Ash Tyler – nowy szef bezpieczeństwa na Discovery, który razem z kapitanem Lorca uciekł Klingonom. Z tym, że Ash był więziony przez nich bardzo długo (już nie pamiętam – lata czy pół roku?) – był torturowany (m.in. otwieranie ciała i obnażanie kości) i miał bardzo osobliwą relację z jedną z klingońskich kobiet/samic. Jak dowiedzieliśmy się w tym odcinku, Klingoni zmienili Asha i wytworzyli u niego nową/drugą osobowość, która „nakłada się” na jego obecną. Najwyraźniej bodźcem wydobywającym na powierzchnię jego nową osobowość są klingońskie słowa. Sam Ash ma swoje własne, klingońskie imię i gdy jego nowa osobowość dominuje, mówi on po klingońską. Gdy ta nowa osobowość przejmuje kontrolę, Ash staje się „wrogiem” na Discovery. W tym odcinku dla przykładu zabił doktora Hugh Culber skręcając mu kark na przestrzeni dwóch/trzech sekund. Przyznam, że ta scena była dużym zaskoczeniem dla mnie – nie tylko ze względu na morderstwo dokonane przez Asha, ale ze względu na wyeliminowanie jednej ze znaczących postaci w tym serialu (chociaż drugoplanowej).
Jak na razie mam mieszane uczucia. Serial nie „trafił” do mnie jak jego poprzednicy, chociaż uważam go za ciekawy. Będę oglądał dalej z nadzieją, że zostanę pozytywnie zaskoczony tym, jak poprowadzą akcję drugiej części pierwszego sezonu.
Po pierwsze - co do koncepcji z faszystowskim imperium to jeszcze jest do przyjęcia (jednak to jest fantastyka) ale stwierdzenie, że jest to ksenofobiczne to już przegięcie (zbyt oczywista analogia do lewicowej narracji).
Po drugie - zdrada Ash'a to bardzo ciekawy wątek i raczej dotyczy uczucia do osobnika płci przeciwnej tzn. do tej wiezionej samicy klingońskiej ale "coś poszło nie tak" i "nakładająca się" osobowość zamiast zależności od klingonki uzależniła się od Michael Burnham (po przez splot wydarzeń). Wskazywało by na taki przebieg właśnie zabicie doktora, który chce zatrzymać Ash'a co mogło by narazić życie Michael podczas niebezpiecznej misji.
Jak na razie tez mam mieszane uczucia ale zauważyłem, że większość seriali na Netflix rozkręca się bardzo, bardzo powoli.
Określenie "ksenofobiczna" padło w serialu. Co do polityki, to dla mnie jest to zbiegowisko oszustów i złodziei - nie interesuje mnie, ani nie popieram ŻADNEJ partii, ani tzw. "osobowości politycznej". To tak gwoli jasności.
Właśnie to chciałem powiedzieć tzn. twórcy zupełnie niepotrzebnie wplatają język bieżącej polityki do serialu i to właśnie jest na minus dla tej produkcji. Można się zgodzić z ogólnym stwierdzeniem, że polityka to gra pozorów dla oszustów, manipulatorów i złodziei (na pewno jakaś część, pewnie większa), tym bardziej nie rozumiem działań Netflix w angażowanie się biznesu, tak otwarcie, w bieżącą politykę.
Imperium Ziemian jest opresyjne, faszystowskie, rasistowskie, ksenofobiczne, a my tacy otwarci na inne rasy, na inne orientacje seksualne - jak powiedziano w odcinku - całkowite nasze przeciwieństwo.
Idiotyczne zachowanie włodarzy stacji emitującej ten odcinek. Oczywiście, że sztuka zawsze była tubą propagandową (od propagowania tego co się chce), dlatego nigdy nie należy lekceważyć takich zabiegów. Pod płaszczykiem narracji fabularnej przemyca się różne treści.
p.s. Tak samo propagacja homoseksualizmu, albo "silnej słabej płci" gdy to kobiety rządzą, biją facetów, a oni to takie ciamajdy.
Być może się mylę, ale poprzez określenie "my" w serialu nie mieli na myśli NAS, tu i teraz w 2018, ale ICH - w XXIV/24 wieku. Ja tak to przynajmniej zrozumiałem. Szczególnie, że NAM, tu i teraz, jest zdecydowanie bliżej do Imperium Ziemian...
Raczej to chodzi o nasze czasy. Teraz coś złego dzieje się na świecie. Prane są mózgi nie tylko w krajach z dyktaturą czyli z korzeniami komunistycznymi ale także w krajach rozwiniętych: Francji, Niemczech i innych.
Ludzie boją się mówić co myślą bo za to czekają represje. Nawet dziennikarzy.
Pod przykrywką tolerancji wprowadza się dyktaturę, bo co to za tolerancja jak nie można nie popierać uchodźców? Policjanci boją się aresztować czarnoskórych bo mogą mieć nieprzyjemności od zwierzchników.
W tym odcinku jasno są napiętnowani ludzie nie popierający multikulti i gender, czyli to co lewactwo promuje. Żeby było śmiesznie, to polski ciemny naród katoli jest tymi terranami. Najzwyklejszy przekaz podprogowy.
Stawiam że w najbliższych odcinkach pojawi się kwestia religii i zacofanych fanatycznych wyznawców, co ma obrazować katolicyzm. Zobaczymy czy mam rację.
Pamiętajcie że Soros wydał na lewackie organizacje 18 000 000 000 dolarów, co jest faktem a nie teorią spiskową. Nie jeden film za to powstanie.
Co do Asha to stawiam że się okaże że jest Klingonem zmienionym genetycznie w człowieka. Jak dobrze pamiętam, było tam zdanie że jego kości zostały odchudzone. Trochę się kupy to nie trzyma, bo pewnie powinniśmy mieć sporo innych różnic w układzie kostnym, ale to tylko film.
Druga sprawa, to Ash będzie partnerem tej kobiety, a nie żadnym jeńcem. Świadomie poddał się zmianie dla dobra imperium. Dlatego tą klingonkę do niego tak ciągnie i przeraziła się jak nie odzyskał poprzedniej świadomości. Pewnie pojawią się też przebłyski jak kocha się z nią jako klingon.
Zobaczymy czy moja szklana kula dobrze wskazuje.
Po obejrzeniu 10 odcinków serii na pewno nie można powiedzieć, że jest najbardziej lewicowo-genderowy na razie ma tylko zadatki. Nie oglądałeś chyba Sense8 :-)
Muzę przyznać, że to do głowy mi nie przyszło - Ash jest Klingonem "przemienionym" w człowieka. Z takiego punktu widzenia bardziej sensowna staje się uwaga porucznika Stamets o "wrogu na Discovery".
Ja natomiast myślałem, że poprzez tak ogromną ingerencję w ciało Asha i towarzyszące temu pranie mózgu zmieniono go jako osobę, na bardzo fundamentalnym poziomie. We wcześniejszym odcinku była pokazana scena/migawka, jak Ash uprawia seks z klingońską kobietą/samicą - w scenach tych był on człowiekiem.
W każdym bądź razie Twoja teoria bardzo mi się podoba i jestem ciekaw, jak zostaną poprowadzone dalej losy Asha.
"Muzę przyznać, że to do głowy mi nie przyszło - Ash jest Klingonem "przemienionym" w człowieka"
To nie jest teoria, to jest fakt. W ostatnim odcinku zostało to pokazane wprost. Starsi stażem widzowie Star Treka od dawna się tego domyślali, bo wątek klingońskich szpiegów zmienianych fizycznie w ludzi pojawił się w serii ponad pół wieku temu.
"W ostatnim odcinku zostało to pokazane wprost."
W którym momencie dokładnie? Z tego, co widziałem, "nowa osobowość" Asha (albo "stara", jeżeli przyjąć, iż jest on rzeczywiście Klingonem) ujawniła się najsilniej, gdy Ash poszedł "odwiedzić" klingońską kobietę/samicę w jej celi. Nie zauważyłem jednak, by "wprost" zostało to pokazane.
Być może odnosisz się do scen/retrospekcji z tortur Asha - tam sądzę, pokazano miejsca największej ingerencji w jego organizm.
Dodam, że młodzikiem nie jestem (rocznik '79) i widziałem wszystkie serie ST, za wyjątkiem TOS (z jakichś powodów nie mogę przebrnąć przez pierwszy sezon). W pozostałych seriach nie pamiętam jednak bym widział "Klingonów przemienionych w ludzi". Napisz proszę, gdzie taka idea została zobrazowana - może w którymś z filmów pełnometrażowych? Przyznaję, że nie oglądałem wszystkich.
Tiaaa. Tak niektórzy to wszędzie muszą widzieć politykę. Co do samego Imperium Ziemian to wszystkie te cechy były obecne we wcześniejszych serialach gdzie występowało Terran Empire: ksenofobia itd. Twórcy serialu bardzo dobrze odrobili lekcje jeśli chodzi o ten aspekt. Ty doszukujesz się tam bieżącej polityki.. litości.
Bardzo ciekawe, gdy Netfix produkował cześć odcinków takich haseł nie było, gdy teraz firmuje CBS to już inna opcja.
Chodzi o to, że w sztuce przemyca się treści propagandowe (tak było od zawsze)> Dziś prym wiedzie Oświecony liberalizm we wszystkim. Choć to prawda - tylko czekałem, aż padnie słowo Polska :)
Mogę się tylko zgodzić z tym, że wątek gejowski był całkowicie zbędny, co do reszty to się nie zgadzam.
"twórcy zupełnie niepotrzebnie wplatają język bieżącej polityki do serialu"
To jedna z najbardziej charakterystycznych cech serii Star Trek. Może to po prostu nie jest serial dla Ciebie?
Może to prawda. Oglądałem w całości tylko ST Voyager i jakoś nie dopatrzyłem się tam języka bieżącej polityki.
Pewnie dlatego, że Voyager powstawał w latach 90., które Amerykanie i Polacy pamiętają kompletnie inaczej. W USA były to czasy poszukiwania nowej roli na świecie i absolutnego szczytu potęgi, a w Polsce - podniecania się burgerami z McDonald's i handlowania na bazarach.
Enterprise był już emitowany w USA i Polsce prawie równolegle. Polska była już w NATO, Polacy ginęli w ataku na WTC, polscy żołnierze walczyli w Afganistanie a serial eksplorował tematykę terroryzmu, więc był zrozumiały.
Natomiast teraz w USA nastąpiła pełna emancypacja homoseksualistów czy transseksualistów a Polska jest kulturowa znowu zapóźniona wobec centrów naszej cywilizacji (czyli Kalifornii i wielkich miast Europy Zachodniej), stąd nieporozumienia.
Europa zachodnia raczej się zwija niż rozwija i znaczy na świecie coraz mniej. Natomiast nachalna agresja środowisk LGBT została mocno powstrzymana przez Trumpa i ruchy prawicowe. Obecnie nie "promieniuja" one na świat jak nigdyś kultura anglosaska, tylko stały się prarodią samych siebie.
Mariuszu, zabierz kolegów i zjedzie sobie jakiś tort w krzakach, czy coś, bo zabraliście się za serial wyjątkowo nie dla Was przeznaczony.
Co do samego Tylera to wyczytałem że faktycznie jest to Voq (W jednym z pierwszych odcinków L’Rell stwierdziła że pomoże mu w przejęciu władzy <z tym że matki rodów czy jakoś tak zgotują mu niezłą jazdę>).
Kolejny wątek czyli trzaskający kark doktora Culbera też nie oznacza końca jego gry w serialu (Sam Willson Cruz na jednym z portali stwierdził że nigdzie się nie wybiera :-) ).
Mam nadzieję że odcinków z serii In the mirror nie będą ciągnąć do końca sezonu , bo co za dużo to nie zdrowo...
końcówka odcinka była niezła zastanawiałem się co się stało z kapitan Georgiou no i się dowiedziałem że tutaj jest tym tajemniczym cesarzem a raczej cesarzową a jeśli chodzi o Tylera to czułem że możne być klingonem ale kto wie jaka naprawdę jest prawda czasem bywa naprawdę zaskakująca poczekamy zobaczymy
Akurat te dwie teorie to krazyly po necie prawie od poczatku sezonu, wiec serial niczym nie zaskakuje przynajmniej tych widzow, ktorzy takie rzeczy czytali lub tez po prostu potrafia myslec podobnie do schematow scenarzystow. Mozna by mowic, ze to tez efekt ymyslnych wyciekow i plotek rosiewanych przez tworcow, tyle, ze ja np, nie czytam zadnych zapowiedzi, dyskusji, spoilerow przed obejrzeniem odcinka, a tez sie tego domyslilam...
Nie wiem, moze po prostu dla doroslego czlowieka z jakas tam umiejetnoscia ogladania tych obrazkow pewne rzeczy sa oczywiste co bedzie? Jak z domyslaniem sie kto zabil w polowie odcinka kryminalnego?
Zdradze, ze koleja teoria jest to, ze Lorca jest tak naprawde z MU, a ja nawet pojde dalej, ze moze to on jest prawdziwym cesarzem :P
Czy to chodzi o to że on specjalnie skoczył że statkiem do alternatywnej rzeczywistości? Czy że wrócił do tej rzeczywistości bo z niej pochodzi? ? Też się nad tym zastanawiam; )
Tak się robi bardzo ciekawy serial;)
Lubię kiedy wszystko jest jakoś powiązane; )
Historia Asha to coś niesamowitego - bo ja myślałam że on cierpi stres pourazowy a tortury i pranie mózgu go zmieniły.
A tu się okazuje, że on od początku nie był człowiekiem! Że to ten klingon z pierwszych odcinków który poddał się straszliwej operacji! Niesamowite!
I niesamowite że on przecież zbliżył się do Miki- a ma już swoją partnerkę; ).
Fajnie że zabili doktora- bo był nudny a Stamets i tak jest warzywem. Obaj do usunięcia; )
Naprawdę lubię konflikt nowego Asha i Tilly i Lorce i Miki.
gdyby mi jeszcze pokazali młodych Kirka jako pierwszego oficera i Spocka razem z Sarekiem:)- po prostu bym pisnela z radości; ). Ale tu chyba działają jakieś prawa autorskie więc raczej nic z tego;)
Poczytałam, że doktor tj. aktor, który go gra będzie nadal w serialu. Może przeniosą go z tej innej rzeczywistości. Przecież tam gdzie statek jest obecnie - doktor żyje, a Stamets nie jest warzywem. Może zwyczajnie przeniosą się z wersji alternatywnej do obecnej.
Tylko zwyczajnie - uważam, że i ich wątek "romantyczny" jest kiepski i że aktorzy w ogóle nie mają ze sobą chemii. O wiele ciekawiej by było, gdyby dopiero się poznawali, przyjaźnili, itp.
Martwi mnie los Miki! To silna babeczka i chciałabym dla niej jak najlepiej. A tu kroi jej się afera miłosna z klingonem. Może jakoś powiążą Lorcę i Miki? Uważam, że Lorca - tj. aktor - ma chemię ze wszystkimi:) tj. pasuje do każdego:). Zobaczymy co będzie:),
W alternatywnej rzeczywistości doktor zapewne żyje ale może nie być lekarzem , a nawet jeżeli nim jest to zapewne specjalizuje się w nieco innej gałęzi medycyny (pewnie w doskonaleniu sztuki tortur i zadawania bólu).
O;) jaki fajny pomysł z tym doktorem i torturami;); ) I może nie jest gejem albo to ukrywa w nowym imperium ;)
Inna sprawa że on i Stamets dopiero by się poznawali i może ich związek byłby ciekawszy.
Hehe; ). Osobiście - ja bym uśmiercila i Stametsa i doktora - bo ich wątek nie miał ikry. Nawet średnio grali przyjaciół a co dopiero kochanków.
Wybacz, ale watek Tayler-Michalina, to najgorsze co w tym ST serwuja poza innymi bzdurami. Kompletnie mnie nie interesuja ich love story, a sam facet wyjatkowo wnerwiajacy. Bardzo zaluje, ze go jednak odratowali.
Ale moze jest to kawalek dla mlodszej, nastoletniej widowni, ktora bedzie to przezywac jak harrego potera, zmierzch i inne tego typu trulofy.
Wiekszosc doroslych widzow raczej byla zniesmaczona tymi ciaglymi przeblyskami z operacji i seksu z klingonka... oraz lapala sie za glowe czemu jego przelozeni tak uparcie sa slepi na jego dziwne zachowanie, w tym na brak monitoringu na tych ich statkach. Zastanow sie troche nad ta niby intryga dwojki klingonow, ona przeciez nie ma sensu, wszystko jest tam jakims dzielem przypadku i niesamowitych zbiegow okolicznosci. Wystarczyloby, zeby Lorca odstrzeli glowe tej klingonce podczas ucieczki, kto by wtedy uzyl czarodziejskiego slowa? Nie mowiac juz o tym, ze wcale nie musiala trafic na disc...
Wątek Asha i Miki całkiem mi się podoba;).
Na razie nie wiem ile jest Asha w klingonie, a ile klingona w Ashu. Czyli to dobry punkt wyjścia.
Zwłaszcza że nie wiadomo które alter ego jest dominujące i że wiadomo że każde jest inaczej zaangażowane uczuciowo. Miki jakoś wiąże Asha z człowiekiem co też jest ciekawe:)
A te retrospekcje to ciekawy zabieg - bo mnie zmyliły. Wydaje się że to tortury i wymuszony seks. A tu się okazało że tortury to naprawdę operacja, a ten seks też nie był wymuszony. Ash pamiętał się jako człowiek Ale juz nim nie jest . Teraz jest kimś innym.
Uważam że cały ten wątek jest dobrze prowadzony.
I prawda że cały ten plan dwójki klingonow był szalenie ryzykowny. Ale w star trekach bohaterowie zawsze pchają się w niebezpieczenstwo i ryzykują - więc i to jest ok.
Mnie ten serial bardzo wciąga. Efekty specjalne i statki są naprawdę piękne.
I ja mam nadzieję że bardziej rozwiną wątek Lorci bo to mój ulubieniec;) a już teraz wiadomo że też ma swoje tajemnice;)
Spokojnie twój Lorcia to zimny drań i kobieciarz bo niestety jest z Terrańskiego Imperium .Niestety wszystkich wcześniej nieźle oszukał nawet biedną Michael Burnham.Dla pocieszenia Ash chyba powróci do normalności za to mam nadzieję iż pojawi się drugi Lorca choć wątek romansowy o jakim cesarz Philippa Georgiou mówiła mógłby być ciekawmy najlepiej z Lorcą ale z normalnej rzeczywistości niż z tej lustrzanej .
Imformacje zapożyczone z odcinka 1x12.
O!!! Jaka szkoda:). Bohater niejednoznaczny to nie to samo to świr, mający źle w głowie na temat potęgi itp. Ale jak słusznie zauważyłaś - Lorca musi być i prawdziwy i jego alter ego - czyli z ciekawością oglądam dalej:)
Ciekawe czy tama Burnham też żyje ,może pragnę aby każdy był razem ,a może po prostu jakoś sobie nie umiem wyobrazić tych relacji Lorca i Burnham w sypialni nawet na Discovery .
Małe szanse że oryginalny Lorca żyje. Dlaczego? Lorca problemy ze wzrokiem tłumaczył tym, że uszkodził wzrok podczas bitwy. W tej bitwie ponoć wszyscy zginęli, oprócz niego. Podobno to ma mu o nich przypominać. Widocznie nikt nie przeżył, a Lorca "Bis" wykorzystał fakt że nie znaleziono jego ciała. Może sam też maczał palce w jego śmierci.
Dla mnie ten film coraz bardziej bzdurniejszy się robi. Wszystko oparte na serii przypadków pokroju wygranej w totolotka. Jakie szanse miał Lorca że napęd zarodnikowy przenosi do innego wymiaru? Pewnie zerowe, bo Deviant do niego przeniósł się w inny sposób.
Ta scena ze zmarłym kochankiem w grzybni to już istne bzdury. Na siłę wrzucone by kolejny raz pokazać miłość dwóch gejów. Tak, mycie zębów dwóch gejów jest bardzo istotne dla fabuły. Jeszcze jak by zginął doktorek w czasie przejścia do innego wymiaru to dało by się to wyjaśnić. Równie dobrze swoją babcie mógł spotkać. Było by równie logiczne. :/
To prawda że wątek Stametsa i doktora jest tak sztywny jak kij. A obaj aktorzy są kiepscy.
Natomiast pozostałe historie są fajne. Dobry jest i wątek Asha i Lorki . Jesteś znawcą kanonu - więc pewnie nic Cię nie zaskoczyło a ja byłam w szoku przy Ashu i nadal nie mogę podnieść się po ciosie co do Lorki.
Lorka jakoś przybył do oryginalnej historii więc skąd pomysł że musiał czekać akurat na napęd grzybni ?? Przecież Stamets w MU też to wymyślił.
"Przecież Stamets w MU też to wymyślił."
Tu mnie masz. Faktycznie mógł wcześniej wpaść na to. Lorca wydawał się być dość dobrze zorientowany w zasadzie działania grzybni. W każdym razie takie odniosłem wrażenie z pierwszych odcinków.
To by tłumaczyło dlaczego akurat tam się zaokrętował by dotrzeć do swojego wymiaru.
To prawda ale nie powiedzieli co z nim się stało choć na razie wiadomo iż pan Isaacs wolał wrócić do The OA ,ale zawsze nadzieja umiera ostania może jednak po 8 odcinkach The OA wróci na 13 occinków na Discavery ,by Lorca i Burham byli razem bo wątpi by po akcji na Terrańskim Imperium Ash miał szansę no chyba ,że miziać będzie go Admirałowa lub klingonka. .
Jestes w skrajnej mniejszosci. Wiekszosc widzow zagranicznych szczerze tego niecierpi i uwaza za ciezka bzdure. Nie jest tez dobrze prowadzony ani logicznie. Zupelnie by nic serial nie stracil gdyby tych dziwacznych i niestety totalnie glupich Klingonow nie bylo. To nie sa Klingoni ze ST z czasow Kirka i pozniej.
Tak, pojawialy sie przypuszczenia, ze Lorce oprocz zachowania Michaliny przy zyciu i sciagniecia jej z jakiegos waznego powodu do MU chodzi takze o prymitywne lozko.
Jednakze jak na kogos zaangazowanego nawek jako dark wersja uczuciowo za malo moim zdaniem dazyl do przebywania w jej towarzystwie i tworzenia fascynacji soba takze w naszym wszechswiecie.
MU jest odwrotnoscia, wychodziloby wiec, ze nasza Michalina kompletnie nie powinna byc zainteresowana Lorca... Nie ma tez dziury emocjonalnej w postaci poszukiwania ojca, bo tu miala Sareka, marnego jako ojca, ale jednak darzonego przez nia szacunkiem i chyba uczuciem.
Smieszne jest to, ze Cesarzowa twierdzi, ze Michalina powinna jej ufac bo jej Georgiu byla czlowiekiem honoru.
Nie. MU ma to do siebie, ze kazdy jest odwrotnoscia, im lepszy w naszym swiecie, tym gorszy w ich. Tak wiec Cesarzowa jest niegodna zaufania, nie jest honorowa, jak wszycy kieruje sie ambicja i wlasnymi potrzebami i jaka widac w wiekszym stopniu niz inni jezeli jest kim jest.
Tam nie ma honoru nigdzie i nigdy. Tam zabija sie podczas posilkow, pod prysznicem, na silowni. Tam kazdy nosi sztylet i caly czas posdziewa sie zamachu na swoje zycie, a najbardziej od kogos bedacego blisko. Taki jest tam tryb awansu i udawadniania swojej wartosci. Oficerzy zabijaja kapitanow, kapitanowie admiralow, kochanki kochankow, wierni generalowie i lordowie cesarzy, cesarzowie najblizszych doradcow i swoje dzieci. Jak w Rzymie.
Nie mialabym nic przeciwko gdyby Lorca w naszym swiecie bardziej krecil sie erotycznie i uwodzicielsko wokol Michaliny, tyle, ze ona jest sztywna i strasznie nawina jezeli chodzi o zwiazki. Na poziomie zabujalej dziewczynki, a nie doroslej kobiety. Ona zdaje sie, ze do Taylera to w ogole byla dziewica, co smieszy w tym XXIV wieku.
I niech nikt nie sadzi, ze marza mi sie czekoladki i kolacje przy siwecach. Nie, to nie ten typ. Oczywiscie, ze moze podchodzic do tego na zasadzie biore co chce, biore co moje, ale zakladalabym, ze probowalby uwodzic tak toksycznie, wplywac, kusic, manipulowac, a nie zupelnie sie odcial jakby nic nie bylo.
Ale z tą MU to chyba nie do końca odwrotność - chodzi mi o to że podstawowe cechy charakteru pozostawały identyczne ale w zależności od okoliczności bohaterowie inaczej żyli.
Np. Kirk i w jednej i w drugiej rzeczywistości był przywódcą, silnym, zdecydowanym itp. Albo Spock - ten to prawie w ogóle się nie zmienił i jeszcze pomógł prawdziwemu Kirkowi;)
A Co do Lorki to teraz przynajmniej rozumiem dlaczego wyciągnął Miki z więzienia bo wcześniej się to nie kleiło; ).
Surowo oceniasz ten serial - ale masz bardzo wiele interesujących informacji na jego temat;). Dziękuję za odpowiedzi;)
Nie, wlasnie odwrotnosc, a ambicja i dazenie do osiagniecia wlasnych celow nie jest jednoznaczne z honorem. Tak wszyscy sa silni, zdecydowani, jezeli nie sa, po prostu gina. Pozostaja tylko takie jednostki. Obejrzyj inne odcinki ST dziejace w MU, a zobaczysz o czym mowie.
W TOSie jest jak jak jest, bo byl to pierwszy odcinek i wlasciwie mial byc taka ciekawostka. A pozniej to sie rozroslo i standardem stalo sie, ze sa to przeciwnosci.
Bohaterowie MU z ENT knuja, zabijaja, truja, torturuja. Bohaterowie z DS9 tak samo. Tylko Spock zachowal sie nieco inaczej, ale on, nie zapominaj nie jest czlowiekiem, a w swiecie MU nieludzie nie maja prawie zadnych praw, sa brudasami i czyms gorszym, tak wiec Spock nie mial powodow nie wspierac upadku IE.
Nie tylko ja oceniam ten serial surowo, ale wiekszosc widzow, a na pewno wieszksoc fanow. Ja jednak wciaz daje mu szanse i czekam czy bedzie lepiej. Jestem gotowa dac mu 3 sezony, tak jak dano TOSowi. Boje sie jednak, ze to nic nie pomoze, bo po pierwsze serial ma za duze problemu jezeli chodzi o prawa do kanonu i elelemtow universum, a po drugie jakos tworcom wybitnie nie chce sie stworzyc sensownej fabuly nie na poziomie nastolatkow z tego co maja, a przeciez by mogli.
Np. Klingoni i ta nadwrazliwosc na swiatlo zupelnie nie sa tam potrzebni. Mozna bylo stworzyc serial bez tego i wlasnie glownie o MU, ale z glowa i sadze, ze by to zainteresowalo widzow.
A ja chyba mam wiele sympatii dla ST Discavery - bo po obejrzeniu 9 odcinków - zabrałam się za serię klasyczną z lat 60 i poznałam Kirka i Spocka:) Jestem obecnie na 2 sezonie - i nie mogę wyjść z podziwu jaki to wspaniały serial, jakie wspaniałe dialogi, jacy wspaniali bohaterowie - nawet jeśli efekty specjalne były styropianowe:)
I w jeden weekend obejrzałam 3 filmy Star Trek z Ch. Pinem - choć te filmy to nie aż tak wysoki poziom jak oryginalny serial. A mam do nadrobienia i inne seriale z serii Star Trek:)
Mi też się wydaje, że ten serial napotyka na dość duże ograniczenia i nie może za bardzo nawiązywać do kanonu - przez to nawet takie postaci jak Sarek są jakby niepełne.
Z tym, że mnie ten serial uwiódł głównie wyglądem statku, efektami specjalnymi, poznałam Klingonów:) ( a przecież ich wygląd jest kwestią drugorzędną), zobaczyłam całe galaktyki, planety, Imperium, Federację itp. Może jest coś w tym, że gdybym wcześniej znała kanon - to serial by mnie zawiódł. Ale mam zupełnie odwrotnie:). A przecież było na razie tylko 12 odcinków:).
Moim zdaniem najlepszą serią było Next generation i Deep space 9.
To drugie miało najlepszą fabułę.
Spoza ST warto chyba jeszcze obejrzeć Battlestar galactica ( serial, nowa wersja ) i Babilon 5.
Tylko z Batlestarem trzeba o jednym pamiętać. Najpierw obejrzeć serial w którym wszystko się wyjaśnia, a potem ewentualnie średnie filmy pełnometrażowe. W filmach są spoilery psujące całą zabawę w oglądaniu serialu.
ST TOS jako jedyne nie byłem w stanie obejrzeć do końca, ale może do niego wrócę.
Obejrzałam ST Wersję oryginalną - i uważam serial za arcydzieło - mądre, pomysłowe, czasami wyjątkowo gorzkie, pełne uczuć. Kirk po prostu był wielkim dowódcą - a do tego był jeszcze Spock i doktor - i w trójkę robili całe show.
Wczoraj zaczęłam oglądać ST Next generation i po 5 odcinkach mam BAAAArdzo mieszane uczucia. Kapitan Picard jest całkiem fajny - ale reszta - na razie masakra! Co to za dzieciak (syn tej doktor), co to ma wiedzę jak kapitan i jeszcze uratował statek, gdy kapitan i pierwszy stali jak gamonie? Co to za psycholog, co czyta w myślach i robi słodkie oczy do pierwszego? Mamy masę wątków miłosnych. Kapitan z doktor, pierwszy z psychologiem, Data z oficer od bezpieczeństwa? - wszyscy patrzą na siebie maślanymi oczkami. To love boat?? Powiedz, że to się zmieni - bo chyba przejdę do Deep space 9.
Dzieciak będzie dorastał z każdym sezonem. Na początku faktycznie gra aktorska kuleje, potem jest ok. Gra wyjątkowo uzdolnionego dzieciaka.
Picard jest moim ulubionym kapitanem ST. Czasami można go spotkać w innych seriach np. w DS9. Paru innych członków załogi też i to mi się podoba.
Psycholog należy do rasy telepatów. Jest bliską przyjaciółką pierwszego (niespełnioną miłością), ale bez obawy, nie zrobili z tego łzawej powieści.
Kapitan z doktor znali się wcześniej, ale będą trzymać się na dystans jako przyjaciele. Doktor będzie według mnie najsłabszym ogniwem tej serii. Drętwa i bez wyrazu. Zupełne przeciwieństwo doktorka z Voyagera.
Data jest świetny. Ma własny świat i marzenia. Bardzo fajnie zagrana rola. Więcej Ci nie napisze.
NG jest bardzo podobny do TOS, ale zrobiony lepiej. Wydaje mi się, że każda seria w pierwszych odcinkach jest drętwa, bo grają raczej początkujący aktorzy. Potem wszystko się rozkręca. Takie samo odczucie miałem z Voyagerem i Enterprise.
ST Enterprise chronologicznie jest przed TOS. Ma trochę luźniejszy klimat na początku.Mniej sztywny. Z czasem robi się poważniej, wraz z nabraniem doświadczenia przez załogę. Też warto obejrzeć.