Od chyba 10 lat nie było żadnego serialu w uniwersum ST i z wielkimi nadziejami oczekiwałem na produkcję Netfliksa. Znając wysoki poziom produkcji większości seriali Netfliksowych oczekiwałem świetnej rozrywki.
Niestety zawiodłem się srogo.
Owszem, oprawa audiowizualna może się podobać - kosmos, wybuchy, akcja... tyle że to nie o to chodzi w ST.
Po pierwszych 2 odcinkach mogę jedynie zadać pytanie "WTF"?
Siłą ST jest prowadzenie i rozwój postaci. Liczne interakcje między kapitanem, oficerami mostka i załogą. Dylematy moralne, nawiązania do sytuacji społeczno-polityczno-kulturalnych. W ST:Discovery tego wszystkiego brak.
Dostajemy jakieś miałkie teksty, pierwszy oficer rzuca sie z łapami na kapitana, kapitan ma głęboko w poważaniu wszystkie racjonalne argumenty załogi. Na końcu jakiś sąd kapturowy jak podczas przesłuchań w gestapo. To ma być Gwiezdna Flota?
Po prostu tego nie kupuję.
Kolejna osoba już tutaj na forum to pisze,a to nie jest serial Netflixa, niby tacy wielcy fani i znawcy a nawet nie wiedzą kto jest producentem serialu
Na początku każdego odcinka wali ci jak byk, że jest to original netflix series....
Stąd ta konsternacja. Tak naprawdę to Netflix coś tam dołożył do produkcji o ile dobrze kojarzę, ale no właśnie dołożył.
Pisałem wcześniej że Netflix poza Ameryka udostępnia serial,ja jakoś ogladam i ani razu nie miałem napisu Netflix,wystarczy poczytać, CBS jest producentem,