Niczym serialowy Discovery skoczyłem chyba ze dwa odcinki w przyszłość by zobaczyć technologię służącą do rozsiewania życia po całej galaktyce. Panspermia czy pasmanteria się nazywa. Na nic starania Moll względem ratowania ukochanego. Na szczęście dzięki staraniom twórców, rozwiązał się problem ich dziwnego związku. Chyba wreszcie zaczęła się uśmiechać, więc duży plus dla twórców.
Odcinka naturalnie nie obejrzałem do końca, bo okazał się za długi. Nie czekam już na kolejnego reboota, czy kontynuacji jakiejkolwiek serii oprócz STLD, która jest niekwestionowaną marką samą w sobie. Złote czasy ST skończyły się wraz z ostatnim odcinkiem STNG. O ile późniejsze serie jeszcze jakoś trzymają poziom, to te ostatnie kompletnie straciły ducha ST.
Jedyna dobra rola w serialu to kapitan Philippa. Reszta tradycyjnie 1.
Zapomniałeś o Star Trek Strange New Worlds i Star Trek Picard. Szczególnie ten pierwszy jest na zasadzie, że każdy odcinek to odrębna misja.
Akurat Picarda traktuję jako kontynuację STNG i ze względu na lepszą technologię produkcji wypada nawet lepiej niż STNG. Natomiast STSNW ma niedopracowaną fabułę i drętwych aktorów, więc jedynie co go ratuje przed katastrofą to grafika i dopracowane wnętrze statku. Dla mnie pod względem wizualnym wypada najlepiej ze wszystkich serii.
Teoretycznie nie powinienem się wypowiadać na temat Orville, bo poległem już na trzecim odcinku i nie szło mi dalej to oglądać, ale z tego co mi wiadomo to nie jest ST Orville, więc teoretycznie wypada z kręgu porównań.
Ale gdyby utrzymano konwencję Lower Decks, albo chociaż poziom Kosmicznych Jaj, to zrobiłoby się naprawdę ciekawie, bo mielibyśmy wysyp parodii filmów ST. Chyba lepsze to niż obecny upadek serii.
Nie wiem czy widzowie wytrzymają jeszcze jeden reboot, czy remake.
Orville jako parodia czy raczej pastisz Star Treka ogląda się dużo lepiej niż te przereklamowane Discovery czy New World
Z wszystkim się zgadzam, prócz jednego: najlepszą postacią był kapitan Lorca i serial trzymał wysoki (jak na późniejsze sezony) poziom, póki on żył. Philipa była miękką kluchą, ciekawa była tylko ta z alternatywnego świata Terran, ale i tak grała jakby na siłę. Lorca za to mega. Tak czy inaczej szczegóły, tej serial to szambo.