Nudna, sfeminizowana produkcja, zapewne luźno oparta na motywach książek Asimova o robotach. Flaki z olejem od pierwszego odcinka. Niestety Patrick Stewart to, nie oszukujmy się, 80 letni dziadek. Mimo niewątpliwego talentu aktorskiego powinien się pojawiać jedynie epizodycznie, ale to i tak nie zmieniłoby marnej całej reszty. Jedynie pewne epizodyczne sceny są fajne np. grupowe przesłuchanie hologramów Rios-a (choć to chyba podpatrzone z Piratów z Karaibów)