Co tu dużo mówić, TNG miało świetnych bohaterów, całkiem przyjemny klimat i najpiękniejszy statek kosmiczny w historii, jednak "głębokie" egzystencjalno-filozoficzne problemy poruszane w niektórych odcinkach, powodowały niemalże ból zębów. Nie, filozofia tego serialu nie trafia do mnie. Jest straszliwie dziecinna, by nie powiedzieć - głupia. Mimo wszystko TNG ze swoim klimatem zamieszkało w mojej pamięci i chyba już tam pozostanie.

Jeśli chodzi o "Voyagera...", wtórne to, tak samo głupawe jak TNG, a do tego brakuje tutaj interesujących bohaterów. Póki co męczę ten serial, ale nie wiem czy ukończę. TNG było zdecydowanie lepsze (nie wiem... może się to zmieni, ale wątpię).

No dobrze, ale co z DS9? Ano to, że pomimo bezdennie głupiej religijności zawartej w tym obrazie (i paru innych mankamentów), bije poprzednie seriale na głowę. Dostajemy rewelacyjnie zagranych, interesujących bohaterów, fabułę zawierającą w sobie intrygi, tajemnice i bardzo dobrze oddane relacje między postaciami. Mamy tutaj także świetnie przedstawione polityczne rozgrywki. Quark i Gul Dukat to jedne z najbardziej złożonych, serialowych postaci. Do tego dochodzi bardzo dobra scenografia i rewelacyjne efekty specjalne (piękne bitwy kosmiczne). No i ten klimacik... DS9 jest wyraźnie dojrzalszy od wcześniej wspomnianych tytułów. Póki co zdecydowanie najlepszy spośród trzech seriali.