W 4 sezonie w końcu zacznie błyszczeć :) Dosłownie...
A na serio to dwa pierwsze sezony są uznawane za najmniej udane, dalej seria coraz bardziej wciąga a i postacie rozwijają się, także Sisko

Spoko,dzięki zaufam,widząc po nocie 10/10 to wierzę,że się to rozkręci.Jestem w końcówce sezonu nr.dwa i jak na razie to się dziwię skąd tak wysoka nota.,sobiście zwolniłem tempo(a jadę chronologicznie od początku),właśnie przez niego:/ Ale nic..jak się rozkręci,to się rozkręci.Thx!Pzdr!

Niestety z tym "rozwojem" to nie do końca tak jest. Sisko do końca jest irytujący, ale ja zrzucam to na karb złego aktorstwa. Na szczęście to jedna z niewielu wad tej serii.

Dla mnie nie był irytujący, był taki jaki miał być Sisko.
Oczywiście wybitnym aktorem nie jest . Do Patrica Stewarda mu daleko, który grał Picarda oczywiście celująco na 6:) ,ale nie jest źle, tak 4+, lub 5- nawet .
Ma w sobie coś takiego co sprawia ,ze widziałabym go jako Bonda , w ruchach ,gestach pasuje mi, szkoda ,ze w latach 90 tych nikt nie myślał o czarnym bondzie, byłby idealny. W końcu Pirce Brosnan tez wybitnym aktorem nie jest a Bonda zagrał dobrze .Aktor grający Bonda musi w sobie mieć coś bondowego i Avery Brooks to ma .Teraz juz nie ten wiek,ale wtedy w latach 90tych jak najbardziej.

Najsłabszy aktor w całej serii (dlaczego musiał akurat zostać kapitanem?) Gra cały czas tak samo, jedną miną. Jakby miał kołek w tyłku i niestrawność, która za chwilę zakończy się obfitym pawiem.
I tak bite 7 sezonów. Tyle o aktorstwie.
Sama postać Sisko? Durny i sztywny karierowicz, nadęty bufon przekonany o swojej wielkości choć tak naprawdę jest głupcem, który jednej porządnej bitwy dobrze nie poprowadził (w pierwszej tyłek uratowali mu Klingoni i obcy z tunelu, w drugiej... w drugiej dostał łomot od platform obronnych Kardasji). Mega irytujący, pozbawiony wyobraźni.

Porównując go z Picardem. Ten ostatni miał przynajmniej klasę, był w pewien sposób wrażliwy na niesprawiedliwość i potrafił przeciwstawić się flocie. Był nadęty, ale miał ikrę.

Sisko natomiast, to wypchana, watą i pustosłowiem pacynka, która się nie wypróżni bez odpowiedniej procedury i zgody admiralicji. Ilość jego głupich zachowań można mnożyć w nieskończoność.
Ot chociażby jego głupia i pozbawiona wyobraźni czy jakiegokolwiek zrozumienia pogoń za Eddingtonem. Celem obrony interesów kogo? Agresywnego i bezwzględnego gatunku Kardasjan, rządzonego przez wojskową juntę, która nie znosi Federacji? I wojna z nimi była tylko kwestią czasu, dla każdego kto miał odrobinę oleju w głowie?

Albo kolejny "kwiatek" gdy po śmierci jednego z bohaterów i fiasku bitwy nasz gieroj podkula ogon i ucieka do knajpy starego obierać ziemniaki i grać na pianinie... no twardziel jak nikt. Odpowiedzialność pełną gębą. Za stację, za wojnę, za wszystko. Nasz bohater myje gary i czeka na objawienie gdy w tym czasie trwa wojna z Dominium...wtf)

Reżyser na siłę próbował dorobić tej postaci siłę i charyzmę, ale zarówno aktorstwo jak i działania samego Sisko kompromitowały go na każdym kroku.
Jego relacje z synem (jeszcze większa i bardziej żałosna faja niż Wesley Crusher-w życiu bym nie przypuszczał, że można stworzyć gorszą postać, a jednak), byłą żoną i nowe romanse są tak sztuczne i nienaturalne, że ciężko w ogóle się w tym temacie wypowiadać.

Picarda, "zmiękczał" prawie wiecznie uśmiechnięty Riker. Razem można było ich przełknąć. Ale tego durnia Sisko? Nikt. Bo jego pierwszy oficer w postaci Kiry... uważa go za wysłannika Bogów... jprdl... w ogóle cały ten motyw Sisko emisariusza jest tak głupi i pozbawiony sensu, że przekracza granice wszelkiej żenady.

Quark, Garak, Gul Dukat nawet Weyoun czy Martok. To są postaci charyzmatyczne, ciekawe, wielowarstwowe i rozwijające się. Każdy z nich zastąpiłby tego durnego Sisko 100x lepiej.

Jestem w połowie 4tego sezonu, i wszedłem na filmweba zobaczyć komentarze, czy ktoś też ma takie odczucia jak ja ;) i jest to pierwszy komentarz jaki mi się wyświetlił. Jaki ten Sisko jest beznadziejny... już sam nie wiem czy tak beznadziejnie zagrany czy tak tak miał być przedstawiony. Stawiam na oba... to jaki przybiera w wielu scenach ton głosu, jakby usilnie chciał podkreślić jakieś emocje np. gdy chce zagrać przebiegłego i takim lekko szyderczym głosem mówi albo jak chce zagrać surowego kapitana i nagle w środku sceny zaczyna podniesionym tonem mówić, jest to tak sztuczne że przyprawia o ból uszu, dziwne gesty rękoma słabo pasujące do odgrywanej sceny, albo uśmieszki czy inna mimika twarzy wyglądają mega sztucznie. Nie mam pojęcia kto przyjął takie aktorskie drewno do grania głównej roli, i jeszcze trzymają go tyle sezonów. Trzeba było go uśmiercić po pierwszym sezonie i wstawić kogoś innego....

Nawet postaci "kosmitów" jak Odo, Quark, Gul Dukat, Garak itd. są zagrane ciekawie i wyglądają naturalnie, a on (nie wiem jak się nazywa ten aktor i zdecydowanie nie chce wiedzieć) człowieka nie potrafił zagrać...

Ciekawe co tu piszecie. Jestem na 5 odcinku 1 sezonu i jest fajnie. Podoba mi się po całości, tzn Sisko. Potem będzie gorzej? Może. Za to nie mogę patrzeć na O'Braina, on mi wgl nie pasuje do tego uniwersum z aparycji i co za tym idzie tego jak gra. i wgl wgl. Ciągle ubolewam, że to akurat ta postać przeszła z poprzedniej serii :/. W TNG było go za dużo, a co dopiero tu, yh.

właśnie skończyłem i było cudnie <3

DS9 spoko, Sisko skrajnie męczący. Nieudolny aktor typu "gram Hamleta dla licealistów". Słąby i drewniany.