Zaczalem ogladac pierwszy sezon i musze przyznac ze jestem
rozczarowany.Brne dalej bo czytalem na opiniach ze pierwsze odcinki
trzeba przemilczec . Ale jak narazie stwierdzam ze ds9 jest cieniutkie w
porownaniu z voyagerem , ktory wymiata. gra aktorska w ds9 jest sztuczna
az do bolu , az mi sie czas ciagnie ,bez jaj , a gra sisko to juz
zenada. Nie mam pojecia kto go dal do tej roli ale gosc nie pasuje tam
kompletnie, jego slaby glosik i takie niezdecydowanie wogole nie
odpowiada roli kapitana , gdziem mu tam do picarda albo genialnej
janeway , toz to niebo a ziemia , juz o`brien bardziej by sie do tego
nadawal. ogladam bo jestem fanem star treka ale stwierdzam ze to
najgorsza z czesci , jak narazie . voyager , 10/10 , tng bardzo dawno
nie widzialem ale picard to klasa sama w sobie , wiec bedzie mierzyl
wysoko , DS9 , nie wiem , 4/10 , jak narazie dziecinny i naiwny ale
patrzymy dalej. pozdro
Zgadzam się z przedmówcą, Sisko jest cieniutki jak jego głosik. Jeneway i Picard są o 3 klasy warp wyżej. Już Kira miała lepsze predyspozycje do rządzenia (dowód - odcinki z Intendentką w roli głównej). Moim zdaniem DS9 to najgorszy z seriali w uniwersum star treka, Deep Sleep 9 od pierwszego do ostatniego odcinka. O Ferendi już nie wspomnę;/
pierwszy sezon jest średni,
od drugiego, bodajże, jak pojawia się Dominium serial nabiera mocy...
a Sisko na początku był tylko komandorem, dopiero później awansuje na kapitana i widać bardziej jego zdecydowanie...
Trzeba dotrwać do drugiego sezonu. "The Homecoming" go otwiera i tym samym wprowadza nową jakość w DS 9.
Spokojnie tylko jakos "przelknij" pierwszy sezon i polowe drugiego a pozniej juz sam miod:D jestem na trzecim i musze przyznac ze cierpliwosc w koncu sie oplacila ...z nawiazka:d
prawdziwa historai zaczyna się od trzeciego sezonu. Gdzie zaczyna się wojna z Dominium, i jeden główny wątek przez kolejne sezony. DS9 ma swój urok, swój klimat. Tak jak pisałem w innym postach - jest to najbardziej dojrzały, mroczny star trek z najbardziej wielowymiarowymi postaciami (Odo, Garak, Gul Dukat). Są też fajne postaci w stylu Quarka, a w późniejszych odcinkach Vicka Fountaine (muzyk w hologramowym klubie z lat 20-30tych)... Warto - choć nie jest to monster-of-the-week jak Voyager (który u mnie tak jak u założyciela wątku jest nr jeden).
Polecam, choć trzeba mieć cierpliwość często.
Jeśli mam coś radzić, to akcja rusza z kopyta z chwilą, kiedy Sisko traci włosy ;-)
Tu ciekawa anegdota ze spotkania "5 Captains" (dostępne na Youtubie) Kate Mulgrew powiedziała, że długo walczyła o to aby razem z sezonem drugim ukazać jej kobiecość. mówiła że koniecznie chcieli ja zmaskulinizować w pierwszym sezonie (włosy w kok, cycki bandażem, chłopczyca). Dopiero gdy już fizycznie nie dawała rady zagroziła twórcom że tak dalej być nie może. Z drugim sezonem zaakceptowali ją jako kobietę. Bardzo Ciekawa wypowiedź http://goo_gl/n5v1w (Zamienić _ na kropkę!) (od 10 minuty - wcześniej Avery Brooks też ciekawie)
Tak w tym koku wygladasła jak ciotka klotka . Mam Nadzieje że 7 z 9 w końcu włosy rozpuści :)
No widzisz... ale dla mnie DS9 jest rewelacyjne, zaczęło się dobrze a potem z sezonu na sezon coraz lepiej. Jedynie finałowa seria była bardzo słaba.
Z kolei nie mogę przetrawić Voyagera... taka koszmarna wersja TNG (które jakąś rewelacją też nie było).
CO ???? VOYAGER TO KOSZMARNA WERSJA TNG ?????????????????????????????? Co ty brałeś ?????? Voyager jest zaraz po TOS najlepszym star trekiem jakiego wyprodukowano. Gra doktora czy 7 z 9 albo Parisa to klasa. Z jedynym z czy sie zgadzam to z tym że TNG było takie se na 4-/6
Ja akurat mam dokładnie odwrotnie :) TNG jest pierwowzorem, zaś VOY wydaje się być wtórny, choć niewątpliwie jest najlepszy pod względem efektów specjalnych. VOY wydaje mi się nierówny: z jednej strony sporo w nim komizmu i efektów, a z drugiej zdarzają mu się niejasności i pewna przesada w niektórych rozwiązaniach biegu akcji. Oglądałem VOY z przyjemnością, ale jednak TNG było pierwszym serialem, który zetknął mnie ze "Star Trekiem". Dziś widać, że ta seria się zestarzała (zwłaszcza pierwsze dwa sezony), ale jednak wyznaczyła pewne założenia fabularne, w tym technologiczne. Do tego, VOY czasem nawiązuje fabularnie do TNG i tworzy wielkie domknięcie niektórych spraw tam zapoczątkowanych (Borg- zniszczony, Q- "nawrócony").
Mnie w TNG wkurza mnie Picard nie potrafi użyć siły a Janeway jest odważną babką i jak trzeba odwołuje się do przemocy ( chociaż jej stosunek do niesubordynacji jest czasem bardzo dziwny )
Picard wierzy w idee Federacji, zaś Janeway jest czasem zmuszona je nagiąć. Ale wcale nie jest mniej pacyfistyczna od Picarda. Gdyby nie jej miękkie serce (albo raczej ślepa etyka) to już nie raz mieliby okazję wrócić szybciej do domu, a może nawet w ogóle nie musieliby tam zostawać. Picard jednak też używał siły, kiedy metody dyplomatyczne zawodziły, a w jednym odcinku pobił się ze swoim bratem. Pacyfizm postaci "Star Trek'a" może drażnić, ale jednak taka jest idea tego serialu: ludzie przyszłości unikają agresji (w dużej mierze widać tu wpływ filozofii Wolkan). Tak naprawdę to dopiero w DS 9 okazuje się, że rzeczywistość nie jest prosta i nie zawsze da się stać z boku i unikać walki (choć już w TNG ludzie musieli być bezwzględni wobec Borga). Dlatego też, ludzka przemoc w "Star Treku" jest programowo rzadka, a jeśli już występuje to jest zawsze oznaką upadku człowieka lub dramatycznych okoliczności do niej zmuszających.
Ale na przykład Kapitan Archer ( z ENT jakby coś :) rzadko kiedy używał dyplomacji
"ENT" to czasy, kiedy ludzie dopiero uczyli się życia z innymi gatunkami. Federacja dopiero powstawała, a jej zasady dopiero co się kształtowały. Słusznie Wolkanie uznawali nas wtedy za nieokrzesanych i woleli spowalniać naszą ekspansję.
Właśnie, utopia w ST zawsze miała i ma swoje granice. Nie da się wyrzec przemocy, kiedy wrogowie używają jej bez skrupułów.
Sisko jest taki jak DS 9 czyli nudy i żenujący, nawet Q uciekł z DS 9 bo mu się nudził :)
Tak, Q uciekł, ale bardziej dlatego, że mu Sisko przywalił :) Zdziwiony Q powiedział wtedy, że "Picard nigdy mnie nie uderzył!", a Sisko na to: "Ja nie jestem Picard" :)
Powiedz mi od którego odcinka się rozkręca ? Uderzył Q to musiało być ciekawe :)
Sisko uderzył Q w odcinku "Q-less" (siódmy pierwszego sezonu), ale nabiera charakteru i rozkręca się dopiero mniej więcej od czwartego sezonu- można powiedzieć, że właśnie od chwili, gdy zmienia swój image (pierwszy odcinek czwartego sezonu "The Way of the Warrior") :) Myślę, że wiązało się to także z jego względnym otrząśnięciem się po śmierci żony oraz początkiem bliższej relacji z Kasidy Yates.
Mnie też "DS9" nie chwyciło, gdy pierwszy raz oglądałem je w TV w latach 90. W porównaniu z "TNG" to był dla mnie spadek jakościowy, jeśli chodzi o "Star Trek". Kiedy po latach wróciłem do uniwersum ST i przeczytałem szereg recenzji o "DS9" to dopiero wtedy doceniłem klimat tego serialu i cierpliwie czekałem na te "lepsze" odcinki. Może to też kwestia wieku- jako nastolatek wolałem bardziej gwiezdnych podróżników, którzy pod dowództwem charyzmatycznego kapitana odkrywają nieznane światy niż "nudną" politykę i religię na jakiejś stacji kosmicznej. Wtedy doceniałem w "DS9" chyba jedynie komediowe wątki, zwłaszcza szorstką quasi-przyjaźń między Quarkiem i Odo.
Ja tam najbardziej i tak to TOS i Voyagera lubię jest akcja , zwroty akcji i efekty specjalne ( szczególnie w TOS ;) )
Ja oglądam narazie 1szy sezon i muszę przyznać, że mi się bardzo podoba. Klimat trochę inny niż w lecących ciągle przez galaktykę Statkach Fedracji, przez co ciekawie się ogląda. Aktorzy graja dobrze i bardzo się angażują. Słyszałem że serial w następnych sezonach się rozwija, co mnie bardzo cieszy. Postacie są ciekawsze i bardziej oryginalne niż w Voyagerze.
DS9 to klasyk,trzeba poprostu do niego dorosnąć, osobiście oglądałem go 2 lata temu i podobał mi się srednio, wróciłem do niego po 2 latach i bawię się swietnie. Cały czas towarzyszy mi refleksja jaka to szkoda ze juz nie ma takich aktorów takie tematyki i takich histori w TV