A nawet jej przymusu, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu? Być może nie rozumiem przekazu Jane Campion, ale na mój prosty rozumek gdyby Robin usunęła ciążę, to znikłoby jakieś 90 procent problemów. A tak mamy poranioną Robin, jej córkę - wiecznie skrzywioną bachorzycę, której ktoś powinien spuścić porządne lanie i nie, nie popieram przemocy, ale tu nie wiem, co innego by pomogło, unieszczęśliwioną rodzinę adopcyjną i jakiegoś zjeba, który się tym wszystkim karmi.
Jeden zabieg, prostszy niż rwanie zęba, rozwiązałby problemy wszystkich, za wyjątkiem zjeba, ale nie byłby już ich kłopotem.