Wrażenia odcinka finałowego tego sezonu. Ma się wrażenie sklecenia materiału. Bo jest długie
przypomnienie i jedna scena przemontowana z poprzedniego odcinka.
Ale całkiem sympatycznie się go oglądało.
Zabawne dialogi z kokpitu. Gdzie gra prawdziwy rosjanin i prawdziwie mówi po rosyjsku, oraz
gościnnie prawdziwy astronauta NASA Mike Massimino. W poprzednich odcinkach Hawking
teraz Massimino, widać że starają się uatrakcyjnić serial. To miłe.
Tyle, że Kazachstan = Rosja.... eee. Eee? Taki szczegół. O co mi chodzi, pisze że baza w
Kazachstanie, a później że "lecę do Rosji". No ale to szczegół.
Odcinek bez szaleństw, acz bardzo sympatyczny :)
Słodki, rozczulający, walący w oczy i serce uczuciami oraz emocjami , zupełnie nie w stylu Big Bang Theory.... ale podobał mi się i to bardzo:) Mimo, że mało było w nim tego, z czego serial słynie* (geekowych klimatów - chociaż to zrozumiałe, że w tym odcinku po prostu nie było dla nich miejsca) to nie wyobrażam sobie, że w jakimkolwiek serialu zobaczę oryginalniejszy ślub. Google Earth, serce + strzała, muzyka (nie cierpię ogranego ślubnego motywu). Naprawdę brawa dla scenarzysty lub gdyby spojrzeć z drugiej strony - Raj'a :) Było też śmiesznie, sentymentalnie i pozytywnie nastawiło mnie na 6 sezon. Wogóle finał sprawił, że spojrzałem na cały piąty sez. trochę inaczej. Wcześniej głównie narzekałem, mało chwaliłem, ale teraz oprócz 5x21 myślę że jako całość nie był taki zły. Oczywiście może "słodkość" omawianego epizodu jeszcze na mnie oddziałuje, ale hej - takie poniekąd miał zadanie. No i oczywiście plus za sceny w rakiecie:)
Narzekania też będą. To co wymienię mocno mi nie przeszkadzało, ale odrobinę popsuło odbiór epizodu. Leonard to idiota, skoro tak wyskoczył z tymi oświadczynami w 5x23. Rozumiem emocje/chwila/sex, ale mógłby chociaż nie ironizować i nie jechać po Penny w czasie przemowy na ślubie bliskiego przyjaciela (mowa Coopera to co innego, jest wariatem:). To, że L jest samolubny było wiadomo, ale w takiej chwili... serio? Poza tym wszystko pasowało do siebie jak ulał.
9/10 ocena nie mogła być inna, zaryzykuję nawet i napiszę, że był to najlepszy finał w historii BBT.
*Chodziło mi o to, że nerd-life nie było głównym motywem odcinka. Ten konkretny był przeznaczony na ceremonię i start rakiety. Samych nawiązań do tej kultury było sporo - Fantastic Four, Klingon speach, jak by nie patrzeć NASA i pomysł Raj'a dotyczący położenia satelity. To chyba pierwsze epizod "Teorii wielkiego podrywu", w którym tak umiejętnie połoczono uczucia/związki nie zapominając kim chłopaki są. Także czekam na 6 sezon i mam nadzieję, żę Shamy będą wymiatać:D
Przecież to "jechanie po Penny" nie było planowane, nie miał tego zapisanego na karteczce. Pojechał tylko dlatego, że Penny go sprowokowała do tego swoją mową. I moim zdaniem dobrze zrobił :P
To, że było nieplanowane nie jest wytłumaczeniem, może i dobrze zrobił ale mógł się wstrzymać te 5 min. Penny zresztą też.
Naprawdę dopiero teraz spodobał Ci się 5 sezon? Moim zdaniem, od samego początku jest najlepszy. Zabawne dialogi, wiecej ciekawych postaci, zakręcone historie - nigdy nie zapomne Sheldona grającego na bongo ;D niesamowite. Również nie mogę doczekać się rozwoju związku Amy i Sheldona (:
Mi odcinek szybko przeleciał, ani się obejrzałam a już koniec. I to jest jedyne co mi dało po oczach. Cała historia ze ślubem jest przeurocza (a motyw naszyjnika z gwiazdką już w ogóle mnie rozwalił), fajnie że skupili się na innych postaciach niż Sheldon i Leonard (ktory ostatnio coraz bardziej irytujący się staje) i w bardzo oryginalny sposób przygotowali ślub. Ja mam pozytywne odczucia po tym odcinku.
Nie napisałem, że dopiero mi się spodobał. Napisałem, że nie jest taki zły. Dalej mi się nie podoba i uważam go za najgorszy z wszystkich pięciu. Były genialne momeny, ale poprzednie sezony miały genialne odcinki. Kilka scen nie uratuje całego sezonu, jedynego którego nie zamierzam kupować na BR. Chociaż czas leczy rany więc kto wie. I żeby nie było, nie uważam 5 sezon za kompletne dno. Po prostu przyrównując go do sezonów 1-3 jest co najwyżej średnio. Porównywalnie do 4 (którego zakupu min. żałuję).
Z odcinka z flagami polewałem niemiłosiernie przez całą długość trwania, genialny :) czekam nawrotów choroby ;)))
Która scena jest przemontowana z poprzedniego odcinka? Nie zwróciłem na to uwagi (chyba, że chodzi o kłótnię Leonarda z Penny).
Zarąbisty odcinek, teraz niech sezon 6 należy do Shamy. Chyba wszystkie dialogi w rakiecie były najlepsze ale oczywiście zawsze można było liczyć na teksty Sheldona i jego klingoński.:DD
- Po klingońsku wybuchlibyście teraz płaczem XDD (uciekło w tłumaczeniu:)
Sezon fajny, aczkolwiek na dużo niższym poziomie niż pierwsze 3. Nie podoba mi się to się działo między Leonardem i Penny w 4. i 5. sezonie. Leonard się zrobił strasznie samolubny i troche zbyt pewny siebie, dużo lepiej się oglądało ich razem w pierwszych sezonach.
Ale Sheldon obejmujacy dłon Amy rozwalił system. Pierwszy raz podobał mi się motyw Shamy :)
O właśnie, ta wypowiedź przypomniała mi czemu mi się 4ty sezon nie podobał. Bo Leonard przestał być geekiem. Nagle zaczął wyrywać panienki, był z Priyą. Nie podobało mi się to. Dobrze że teraz w miarę znów postawili na tą odmienność (geekowatość), jest to bardziej widoczne w tym sezonie.
Klingońska mowa Sheldona była najlepsza w tym odcinku, dobry koniec sezonu, nie mogę się doczekać 6 sezonu
Miło zaskoczyła mnie końcówka sezonu. Gratulacje dla twórców, bo nie spodziewałem się nagle takiego powrotu do formy i co ciekawe od zupełnie innej strony.
Powiedziałbym, że serial wreszcie zbliżył się do poziomu dosyć bliskiego dawnej szczytowej formie, jednak w zupełnie innym stylu - to dobrze bo urozmaicenie jest ważne.
Jak w czasach świetności scenarzyści popisywali się kreowaniem genialnych tekstów dla Sheldona i mieli niezłe pomysły sytuacyjne dla głównej piątki, tak teraz mimo braku tej dawnej "esencji" zaoferowali coś nowego - pokazali, ze potrafią wykorzystać potencjał bardziej pobocznych postaci. Śmieszyła mnie zarówno Amy, Bernadette, jak i jej ojciec.
Najlepsze jednak, że śmieszy Howard i to bez sprośnych żartów tylko ze zwyczajnej niezdarności / strachu itd.
Twórcy wykorzystują inne pokłady serialu - oby tak dalej!
Kto zaczął przygodę z tym serialem od czwartego sezonu, temu obecne epizody mogą się podobać (choć niekoniecznie). Ale jeśli potem obejrzy 3 pierwsze serie, które miały zupełnie inny klimat, zobaczy prawdziwe The Big Bang Theory. Już sezon czwarty miał tylko kilka dobrych odcinków. Piąty nie ma takich wcale. Brak tych genialnych dialogów, odmienienie Sheldona (zrobienie z niego takiego ciołka), czy również zmiana osobowości Howarda, powodują, że od czwartego sezonu jest jest to inny serial. Niemniej jednak czekam na sezon szósty i ciągle wierzę, że doczekam się odcinków na miarę tych z pierwszych trzech sezonów. Pozdrawiam :)
Raczej już się nie doczekasz, przynajmniej nie takiego Leonarda do jakiego przez 3 pierwsze sezony nas przyzwyczajali.
S Madison Ave 200, Pasadena CA zobacz sobię w Google Maps ;) Sam budynek jest wmontowany, ale okolica jest identyczna.
większość odcinków tego sezonu była słaba...ale ostatnie odcinki przypominały mi pierwsze,najlepsze sezony...na 2 przed ostatnich odcinkach nie źle się uśmiałam ;). Jak dal mnie finałowy odcinek był świetny i ślub mimo,że słodki wcale nie popsuł odcinka wręcz przeciwnie pasował idealnie...a to ,że każdy po kolei w przemowie wyrzucił z siebie swoje problemy to już nie raz się zdarzało i dla nich jest normalne (odcinek jak byli na konferencji). Pod koniec się polepszyło :). Jedyne co mi nie pasuje to,że tak mało Penny i Leonarda i ,że właściwie nie wiadomo czy są razem czy nie...dziwne to. Pierwsze odcinki na tym się opierały w dużej mierze. I nie rozumiem jednej rzeczy : Jak to się stało ,ze Radża normalnie rozmawia w towarzystwie Penny czy innej kobiety?
Mnie również :( Nagle ni z tego ni z owego bez problemowo wypowiada się przy kobietach, no chyba, że to mnie coś umknęło?
mała ciekawostka
na końcu odcinka widać dach budynku z twp, jeśli ktoś chciałby go zobaczyć to poniżej link do google maps:
http://maps.google.pl/maps?q=34.142298,-118.13876&hl=pl&sll=34.142281,-118.13830 4&sspn=0.002621,0.003484&t=k&z=17
i klatka z ostatniego odcinka
http://i48.tinypic.com/292loo3.jpg
trochę czasu zajęło mi znalezienie go, szczególnie że szukałem budynku z wielkim sercem na dachu, a tak w rzeczywistości to w serialu dodali je w photoshopie ;)
Odcinek głupi, bez nerdowskiego humoru. I nie było żadnego cliffhangera, co było tradycją serialu.
Brak nerdowskiego humoru? Fantastic Four, Klingon speach, jak by nie patrzeć NASA i pomysł Raj'a dotyczący położenia satelity. Mało? w niektórych epizodach było jeszcze mniej. Cliffhanger był w postaci misji Howarda. A porównując go do tego z pierwszego sezonu (o ile się nie mylę randki L i P) to o wiele bardziej mi się podoba. Zakończenie 4 sezonu również było biedne, patrząc przez geekowski pryzmat . No ,ale wiadomo co gust to inna opinia. Moim zdaniem finał 5 sez. był idealnie wyważony w każdym aspekcie.