...nie do pomyślenia byłoby, żeby Sheldon zjadł ciasteczko podane mu przez Leonarda brudną, pełną zarazków łapą (vide scena otwierająca 6x09).
Ale teraz serial twórcy olewają kompletnie, więc spodziewam się jeszcze gorszych rzeczy
Tylko, że w wypadku tego serialu chodzi o jego zmienioną formułę w IV sezonie, pozmieniały się główne sceny, zwyczaje bohaterów, nawet ich charakter i zachowanie i to zapoczątkowało całą lawinę niekorzystnych zmian, a jedną z najgorszych rzeczy było wprowadzenie Amy do tego serialu, jako postać drugoplanowa i epizodyczna, była nawet znośna oczywiście jeśli nie było jej za dużo na ekranie, ale teraz jest w zasadzie bez przerwy
Ludzie się zmieniają nawet Sheldon :P ...dziwne by było gdyby taka zmiana wystąpiła już w 2 sezonie ale po 6...ile to lat? Dobrze,ze serialowe postacie się rozwijają.
I przez to postacie tracą unikalne dla nich cechy? No, to chyba raczej nie dobrze...Serial jest teraz żałosny, melancholijny wręcz, a to przecież jest sitcom
Według mnie nie straciły, jedynie się zmieniły...ale ,że serial stał się trochę słabszy to akurat fakt...ale czy melancholijny? tego bym nie powiedziała. W każdym bądź razie jak się komuś podoba to ogląda dalej a jak nie to nikt mu nie broni przestać.
Zgadzam się. Może i prawdą jest, że to wszystko podupada, zwłaszcza fabuła i nasze odczucia względem niej, ale z drugiej strony tacy ludzie jak właśnie Sheldon, dłużej "narażeni" na wpływy odmiennego środowiska, powoli się z nim stapiają i przejmują jakieś tam cechy, tracąc te swoje, nawet jeśli jest to serial, a nie rzeczywistość... Jest to zauważalne, na niekorzyść przyjemności z oglądania, no ale fakt faktem tyle sezonów... Jakby się nic nie zmieniło to też byśmy narzekali, że się nie rozwija.
Zdecydowanie postaci powinny sie rozwijac,ale bardziej prawdopodobne jest, ze Penny zostalaby znerdowana niz chlopcy "znormalizowani.
No, nie wiem, ja tam bym nie chciała oglądać Penny-geeka : )... Wydaje mi się, że właśnie w jej postaci chodziło o to, że została postawiona jako totalne przeciwieństwo reszty ; >. Co oczywiście nie oznacza, że jestem za tym, by Sheldon i spółka stali się normalni - to zniszczyłoby całkowicie koncepcję TBBT i serial zupełnie straciłby sens.
Tak samo pamiętam, że w odcinku S03E03 Penny poprosiła żeby Sheldon z nią zatańczył, a on na to, że mimo, iż wieży w teorię równoległych wszechświatów to z pewnością w żadnym z nich nie tańczy. Później w serialu tańczył i to chyba nawet nie raz...
Cóż, postaci się zmieniają i tyle. Oczywiście takich drobnych wpadek jest mnóstwo. Można się do tego doczepić, ale po co? Mnie się wydaje, ze w tym serialu nie chodzi o niesamowitą logiczną spójność wszystkich zachowań i wszystkich scen, które miały miejsce. Sheldon ma swoje różne neurotyczne nawyki i przekonania. Praktycznie poznajemy nowy w każdym odcinku. Gdyby wszystkie miały być konsekwentnie i logicznie zachowane, to musieliby umieścić Sheldona w psychiatryku. Serial ma pewną formułę - jest ona dość luźna i pozwala na luźne podchodzenie do zachowań postaci.
Na przykład - Penny dostała w prezencie obraz od Amy. Obraz nie pojawiał się już później.
Kompulsyjne pukanie Sheldona do drzwi pojawiło się w późniejszych odcinkach pierwszego sezonu, wcześniej pukał normalnie. Wcześniej wszelkie wizyty musiały być udokumentowane i zapowiedziane, teraz Sheldon złagodniał.
Podsumowując - gdyby twórcy chcieli logicznie utrzymywać konsekwencje czynów, zachowań i wszelkich indiosynkrazji Sheldona, musieliby zrobić z niego kompletnego wariata (w negatywnym tego słowa znaczeniu). Zachowana (choć zachwiana postacią Amy), została ogólna formuła serialu, a jako że ma to być luźny serial komediowy, to tyle powinno wystarczyć.