W sumie to nie wiadomo o co chodzi, duch se wchodzi w kogo chce, robi co chce bez jakiś logicznych zasad, ojczulek miał jakieś starożytne obrzędy w zanadrzu i dopiero pod koniec mu się przypomniało, pomimo tej całej dziesięcioodcinkowej szarpaniny wystarczyło dogadać się z duchem i poklepać po pleckach w wirtualnych zaświatach.
Warto też trzaskać selfiki, bo nie wiadomo kiedy się przydadzą.
Na szczęście już koniec i można oglądać coś innego, bo nie ukrywam, że seria lekko męczyła.