na pewno film skończyłby się dobrze i wszystkie kobietki je oglądając byłyby szczęśliwe, widać, że autorem tej książki był facet i chyba bardzo nieszczęśliwy....szkoda....nie lubię złych zakończeń...
Tak. Zakończenie jest straszne :( Dla mnie powinno wyglądać następująco: Alec odnajduje Tess jak pracuje u tego debila (no ten gościu co oberwał od Angela) i nakłania ją do małżeństwa. W tym czasie Angel umiera na malarię, a Alec nadal jest kaznodzieją i przykładnym mężem. Tess żałuje straty Angela, ale nie długo bo jest szczęśliwa z Aleciem i mają dzieci :D
Aktorka jest bardzo ładna :) Prześliczna! A Alec? Mrau...Świetny! Aktor jest niesamowicie przystojny :D Tylko ten Angel mi tu nie pasował. Nie powinno go być :P
Ale to tylko moje zdanie :D
Ja oczywiście rozumiem, że jest to Twoje zdanie i masz do niego prawo:) Ja jednak wolałabym inne zakończenie i właśnie jedyną osobą, która mi nie odpowiadał był Alec.
Przeraża mnie, że tak poruszającą opowieść chciałybyście sprowadzić do banalnej historyjki z happy endem... Dla mnie to tylko świadczy o tym, że nie zrozumiałyście, o co w tej opowieści naprawdę chodziło.
A ja lubiłam Angela. Faaajny był. Ale masz rację - powierzchowność Aleca była co najmniej boska.
Hmm... banalna historia z happy endem? Jeśli wyrzucić słowo "banalna", byłabym jak najbardziej za. Przez śmierć Tess czuję, że już nigdy nie będę mogła powtórnie obejrzeć tego serialu. :P
Na pewno nie banalnej. Rozumiem, że a historia miała być wstrząsająca, ale tak jak poprzedniczka będzie trudno mi do niego wrócić...
Moje pierwsze wrażenie po zakończeniu? Zaszokowana. Ale jestem z niego zadowolona. Film jest genialny. I tak ja bardziej polubiłam Angela, gdyż Alec - kobiety drogie on ją wykorzystał! A wy chcecie żeby byli razem. Dla mnie to przekreśla wszystko. Jak się pojawił pierwszy raz w filmie od razu nie przydał mi do gustu.
Ach wiem...ale potem okazywał się być jednak lepszym. Szkoda, że nie został na dobrej drodze ;)
A tak tutaj jeszcze powiem, że podobał mi się soundtrack. Przez cały film przewija się piękna melodia, a w 3 odcinku dziewczyny śpiewają jakąś bardzo ładną piosenkę. Naszukałam się i powiem wam, że nosi ona tytuł "The Snow It Melts the Soonest" :)
W sumie ja nie oglądałam wszystkich części filmu - zaledwie dwie, natomiast czytałam książkę. Nie wiem więc jak przedstawiony był Alec po swej 'przemianie', ale wiem, że w książce taki wielkoduszny to on nie był. Do końca (w książce) był draniem mimo iż pomógł jej rodzinie i ożenił się z nią. Zresztą to on sam sprowokował ją tak bardzo, że ostatecznie go zabiła. I za to jestem jej wdzięczna. Bardzo mądre posunięcie:) Natomiast Angel... jak samo imię mówi - Anioł. Na początku czułam wręcz żal do jego postaci za to, że Tessę zostawił, potem jednak znowu wzbudził we sympatię i moim ostatecznym uczuciem do niego jest podziw i wielka sympatia:)
Super, że piszesz co było w książce, ponieważ w filmie do końca nie jest to pokazane albo coś przeoczyłam, bo nie wiedziałam , że Alec ożenił się z Tess? i dlaczego aż musiała go zabić. A Alec do końca jest draniem, natomiast Angel też na początku mnie wkurzył, za to że nie mógł wybaczyć Tess, że została zgwałcona(niewiniątko się znalazło, przecież sam się przyznał, że też zaszalał..)ale potem go polubiłam, jak chciał odzyskać Tess...Powiedz mi jeszcze czy warto przeczytać tę książkę, czy wciąga tak jak film?
Według mnie warto ją przeczytać, jest wciągająca i dosyć podobna do serialu. Zostały pominięte niektóre sceny, ale bardzo mało, a wszystko to co powinno się znaleźć zostało w filmie umieszczone. Jedyne co mi właśnie nie pasuje to jak przedstawili Aleca. Ale książkę gorąco polecam, chociaż bywa czasami męcząca przez długie opisy:)
tak, zakończenie było przygnębiające ale nie wyobrażam sobie innego . Właśnie przez koniec ten film zostanie w mojej pamięci . Naprawdę lobię Jane Austen, lecz nie rozmyślam o jej powieściach . Ten film naprawdę mnie wzruszył i poruszył nie chciałabym żeby ktoś z niego zrobił hollywoodzka bajeczkę .
Lubię Jane Austen. Baaaardzo ją lubię. Ale właśnie - niby jej bohaterki
tak dotkliwie cierpią przez nieszczęśliwe miłości, pomyłki, złe
lokowanie uczuć itp., ale w porównaniu z historią Tess, wszystkie wydają
mi się delikatnymi paniusiami, które nie wiedzą, co to życie, a ich całe
życie ogranicza się do snucia domysłów i plotkowania.
Serial cudowny. I nie mógł się dobrze skończyć, po prostu nie mógł. W
moim przypadku najczęściej dzieje się tak, że najbardziej w pamięci
zapadają mi te smutne/tragiczne książki i filmy. A Tess to chyba
najlepszy serial jaki widziałam w TVN Style.
A aktor grający Aleca... Widziałam go jeszcze w "Mgłach Avalonu" i
"Dynastii Tudorów" i wszędzie gra równie odpychających typów - pasuje do
tych ról :p
I muszę koniecznie przeczytać tę historię ^^
Zupełnie się z Wami zgadzam. Gdyby film skończył się szcześliwie pewnie nie poruszyłby tylu serc. A tak możemy trochę o nim podyskutować.
Poza wzruszającą hitorią, która była dla mnie o wiele bardziej interesująca i prawdziwa niż bajkowa Romeo i Julia czy tania love story jak Titanic (choć obie tragiczne), świetna gra młodych aktorów, piękne krajobrazy oraz wspaniała reżyseria.
Jak dla mnie cudo... MOgłabym go oglądać bez końca.
Jeszcze jedno... Czy ktoś by się pokusił i spróbował przetłumaczyć tekst chyba ludowej pieśni "The snow it melts the soonest". Tłumacz nie umie sobie z nim poradzić a wydaje mi się, że opowiada ona o historii, która trochę przypomina życie Tess. O zawidzionej miłości, rozstaniu i oczekiwaniu. NIesety mój angielski jest trochę niewystarczający by w pełni móc zrozumieć wartość tego tekstu.
Tak mi coś przyszło teraz do głowy.
Pozdr.
Ja bym to przetłumaczyła mniej więcej tak:
Śnieg topnieje najwcześniej,
gdy wiatr zaczyna śpiewać,
a zboże najszybciej dojrzewa,
gdy nadciąga mróz.
I gdy młodzieniec mi to mówi,
wkrótce zapomni moją twarz,
Zanim się rozstaniemy,
lepiej mu powiem,
będzie za słaby, by to zrozumieć
Śnieg topnieje najwcześniej,
gdy wiatr zaczyna śpiewać,
a pszczoła, która leci gdy zawita lato,
zaśpiewa zimą.
I kwiaty w całej dolinie
będą takie jasne
Śnieg topnieje najwcześniej,
Gdy mój ukochany na mnie czeka.
Macie rację - zapada w pamięć, zapada i to bardzo! Mnie osobiście razi ta straszna niesprawiedliwość, jaka spotyka Tess na każdym kroku. Przez to, że spodobała się jakiemuś przystojnemu brutalowi straciła pieniądze, dziecko, męża a potem życie. No cóż. Okeej, to wszystko robi wrażenie, ale kto z Was nie chciałby zobaczyć dodatkowego, 5 odcinka ze zmienionym, alternatywnym zakończeniem?:-))))) Bo ja tak.
Może macie i rację, że film nie mógł się inaczej skończyć, choć czy musiała aż zabić Aleca? i już film potoczyłby się lepiej...a tak choć się super oglądało ten film, myśląc o jego zakończeniu, pewnie długo nie będę chciała do niego wracać....Film zrobiony rewelacyjnie, piękne stroje, krajobrazy no i muzyka, żeby tak dostać gdzieś płytkę....
Ja zinterpretowałam to tak, że moralność trzeba zachować do końca nawet jeśli rozum odstąpił część miejsca dla zła...Gdyby do końca pozostała sobą i nie zapomniała kim jest to byłoby inaczej...Smutne ale prawdziwe
Zgadzam się z Tobą, nie oddałaby się na końcu Alecowi, więc tym samym nie zabiłaby go, Angel wróciłby do niej (choć przy okazji, nie rozumiem, dlaczego Angel nie mógł jej od razu wybaczyć tego, że została zgwałcona, przecież to nie była jej wina, a potraktował ją okropnie, faceci.....) i wszystko byłoby już dobrze:)
A mogła pozostać sobą? Alec załatwił już wszystko z jej matką, zapewnił
im dostatnie życie, a inaczej zostałby im tylko bruk. A tak matka miała
fermę, jej rodzeństwo szkołę, pieniądze... Nie chciała, ale musiała. A
zabiła Aleca, bo była bardzo zdesperowana, nie mogła z nim wytrzymać, a
jak już miała okazję, żeby się od niego uwolnić, zabiła go bez namysłu.
Muszę przyznać, że po 4 odcinku nieco polubiłam Angela. Choć moim faworytem nadal jest Alec (dobra,wiem to dziwne ;))
Po części zgadzam się z Wami, że dobre zakończeniu nie poruszyłoby tylu serc. Ale czasem wydaje mi się, że pod koniec dziewczyno już miała trochę porozwalane w głowie. Nie musiała tak brutalnie potraktować Aleca, może odnalazła by Angela i nie poszła by na szafot...
A jak zginęła Tess? Chyba ją powiesili, bo ściąć głowy to chyba by nie ścięto.
"Ale czasem wydaje mi się, że pod koniec dziewczyno już miała trochę porozwalane w głowie. Nie musiała tak brutalnie potraktować Aleca, może odnalazła by Angela i nie poszła by na szafot... "
No miała porozwalane w głowie. Dziwisz się? Była zwykłą wiejską dziewczyną, a skończyła jako utrzymanka faceta, który ją zgwałcił i tym samym zniszczył życie, opuszczona przez innego faceta, który również przyczynił się do jej nieszczęścia. Po prostu była w stanie, że nie widziała innego wyjścia, wiedziała, że nie będzie potrafiła normalnie żyć pamiętając o tym, co przeszła.
Zginęła w sumie albo tak albo tak. Nie wiem, co gorsze.
A nie mogła po prostu iść z Angelem od razu? Skoro ten jej przystojniak leżał gdzieś tam piętro wyżej, trzeba było brać manatki i wiać...na jedno by wyszło a nikt nie skazałby jej na śmierć.:)
W każdym razie postawa Anioła też jest dość dziwna, nie uważacie? Wypadałoby, żeby zabił się razem z nią podczas ucieczki. A jak nie - to po jej śmierci powinien zostawić kasę mamie (o to w sumie chodziło Tess...) i - jak na romantyka przystało - popełnić samobójstwo jednocząc się razem z ukochaną żoną. Tak naprawdę unieszczęśliwił tym związkiem z siostrą Tess i ją i siebie.
No.
"Wypadałoby, żeby zabił się razem z nią podczas ucieczki. A jak nie - to po jej śmierci powinien zostawić kasę mamie (o to w sumie chodziło Tess...) i - jak na romantyka przystało - popełnić samobójstwo jednocząc się razem z ukochaną żoną."
Chyba to w filmie nie było wyjaśnione, ale Tess poprosiła Angela, żeby zaopiekował się jej młodszą siostrą.
Poza tym - Angel romantykiem? Chyba nie rozumiesz znaczenia tego słowa...
Brak mi słów by opisać,jak ten film na mnie wpłynął...oglądałam odcinki po kilka razy ,nie mogąc napatrzeć sie na buchające wprost z ekranu emocje!
co do Aleca-jego postać w pewien sposób mnie przyciąga,mimo gwałtu, wierzyłam, że naprawdę na swój sposób kochał Tess,chciał jej dobra... przynajmniej nie udawał moralizatora jak Angel!
Ironią jest to, że Angel tak naprawdę niewiele ma wspólnego z anielskością...okazał się bezdusznym hipokrytą, zmieniłą go dopiero choroba, ale było juz za pozno:(
biedna Tess...
a co do zabójstwa Aleca myślę, że zabiła go w afekcie.Bardzo prawdopodobne, że po prostu opuściłaby Aleca, ale wybuchła między nimi awantura i szarpanina,Tessie wpadł w oko leżący nieopodal nóż i bezmyślnie zadała cios!
Może i tak - niestety wciąż tylko gdybamy. Tess jest jedynie filmem i nierealną historią, choć fakt-mocno poruszającą i działającą na emocjach. Śmiejcie się lub nie, ale ryczałam podczas ostatniego odcinka jak głupia...chyba realizatorom udało się osiągnąć swój zamiar. :D
ojj śmiać się nie bedę bo sama ryczałam! trzymałam sie dzielnie aż do chwili gdy ukazano taniec na świecie majowym...wtedy tamy puściły:P
echh ciagle gdybamy , ale cała ta historia opiera sie na gdybaniu -gdyby ojciec Tess nie spotkał pastora, gdyby Angel zatańczył z Tess, gdyby Tess nie natknęła sie na nóż. itd,itp..
,,gdyby ojciec Tess nie spotkał pastora, gdyby Angel zatańczył z Tess,
gdyby Tess nie natknęła sie na nóż" to tak naprawdę nie miałybyśmy o
czym gdybać, co przeżywać i czym się zachwycać :P
No właśnie, skoro film wywołał tyle emocji i komentarzy i łez, tzn. że był b. dobrym filmem, o którym łatwo się nie zapomina...:)))
Zdecydowanie :) Właśnie obejrzałam i jestem w ciężkim szoku. Rzadko płaczę na filmach, ale tu na ostatnim odcinku kompletnie wysiadłam :P
Co do postaci i gdybania to albo widziałabym faktyczną zmianę Aleca i szczęśliwe z nim życie, albo ucieczkę wtedy z hotelu z Angelem, ale bez zabójstwa.
Ale jak już powiedziano, gdyby był happy end to film nie robiłby takiego wrażenia. Do tego dochodzi muzyka, fenomenalne zdjęcia (zamglony krajobraz i rzeczywista angielska pogoda) oraz doborowa obsada.
Dla mnie miód :)
A poza tym, film niesie jak dla mnie proste przesłanie: wszyscy mężczyźni są tacy sami...
Nie wssyscy.
A PRZECIEŻ czy filmowy Angel był wg. Ciebie zły ?
Rzeczywiście - gdy dowiedział się o tajemnicy, którą mu wyznała Tess, zachował się... podle.
Ale przecież później karcił samego siebie za to, jak postąpił.
Kochał Tessę tak bardzo.
Oglądalem wersję z 1998 r. (PIĘKNA), później czytałem książkę, i obejrzałem ekranizację Polańskiego (znacznie słabsza).
TAK BARDZO mi było żal tej dziewczyny.
...Jestem mężczyną, więc bolą mnie takie opinie, jak Twoja. :(
Spokojnie, wiadomo przecież, że dość mocno generalizuję.
W żaden sposób nie oceniłam bohatera jako "złego".
Natomiast zachował się, podle to mało powiedziane. Dla mnie to było wręcz absurdalne. Tak jakby sugerował, że ona sama prosiła się o ten gwałt, że zdradziła go w jakiś sposób ( co też jest paradoksem, bo nie znali się wcześniej)i dlatego on musi ją zostawić - kompletnie samą, skazaną już nie tylko na traumę wydarzeń z przeszłości ale pustkę i tęsknotę za jedynym szczęściem które ją w życiu spotkało.
Czy wg ciebie mężczyzna, która kocha Tessę tak bardzo, sprowadza na nią takie nieszczęście?
boze nic nie zmieniac... no nie moze byc kolejna historyjka z happyendem... cala opowiesc jest wprost idealna... czytalam ksiazke, a wersje BBC ogladalam z 6 razy i nie mogloby byc innego konca, przeciez scena gdzie Tess umiera, a Angel placze, siedzac wraz z jej siostra, jest przepiekna! Zreszta caly film
Zakończenie było odpowiednie, tak powinno być, mimo tego, ze cały czas czekałam aż zakończy się pomyślnie...Bardzo podobał mi się ten serial ale chyba nie dam rady przebrnąć przez niego 2 raz...Poruszył mnie bardzo
Nie każda opowieść musi się kończyć szczęśliwie. To właśnie tragiczne zakończenie tak nas porusza i zmusza do refleksji. Gdyby napisała to Jane Austen historia Tess od samego początku wyglądała by inaczej. W jej powieściach nawet postacie negatywne mają jakieś ograniczenia moralne. Autorka nie pozwala na ich przekroczenie np. jeżeli chodzi o gwałt. zakończenie filmu obejrzałam kilka razy i myślę że jeszcze powrócę kiedyś do całości filmu.