Oprócz tej wersji oglądałam wersję Polańskiego z 1979 roku, w tej chwili zdobyłam z ekranizację z 1998 roku w reżyserii Iana Sharpa. Jestem zachwycona aktorami: Gemmą Arterton (pomimo, że momentami drażniło mnie, że jej głos był łudząco podobny do głosu Renée Zellweger) – taka winna być twarz wiejskiej dziewczyny o korzeniach szlacheckich, Hans Matheson -jak gra podstępnych łajdaków wychodzi mu to przecudnie ;-) (taki Neron albo Mordred), Eddie Redmayne który „wpasował” się w Angela, też był świetny (chudy, ryży i „życiowo gapowaty”), rewelacyjny Christopher Fairbanks jako prostacki Groby. Bardzo dobry scenariusz, przepiękna muzyka. 10/10
Ja również obejrzałam 3 wersje. Ale według mnie ta ekranizacja jest
najbardziej trafna. Poza tym zawiera z sobie pewną magię, nie potrafię tego
dokładnie określić.