Serial przeciętny. Całkiem fajnie patrzyło się na dziecięce zabawy głównego bohatera ale śmieszne to w żadnym wypadku nie było. A podrywanie manekina raczej żenujące. Do tego takie głupoty jak odkręcanie zaworu strzałem z pistoletu, które zupełnie psują pozytywny odbiór. W sumie, w ciągu dwóch pierwszych odcinków zaśmiałem się dwa razy i z trzy razy uśmiechnąłem. Jak na 40 minut to stanowczo za mało moim skromnym zdaniem. 6,5/10
Jeszcze jedna kwestia, która strasznie mnie raziła. Chodzi mi o higienę głównego bohatera. Wybaczcie, może Wy myślicie inaczej, ale dla mnie to niewypał. Czystość nie jest normą społeczną (nadmierna czystość tak). Ja na przykład po dwóch dniach bez prysznica śmierdzę. :D I to nie tylko dla innych, dla siebie też (a może nawet tym bardziej bo jestem najbliżej). A tu mamy kolesia, który się nie kąpie, co najwyżej pomoczy się w tequili (swoją drogą siedzenie w słodkim alkoholu to też idiotyzm, musi piec a potem człowiek się klei :P). Nie przebiera się. Rozumiem, że nie chciałoby mu się prać, prasować etc ale jak już jest w centrum handlowym to może chyba wziąć sobie parę czystych gaci. No i wisienka na „czekoladowym” torcie czyli sranie do basenu. Sorry ale po kilku ciepłych dniach musiało tam śmierdzieć jak diabli. No ale przecież on musiał mieszkać tylko w jednym domu. Potrafię zrozumieć basen ze śmieciami… ale basen z „dwójką” to kretynizm pierwszej wody. Swoją drogą skoro tak sobie nabrudził w domu, że cała podłoga zawalona to mógł sprzątnąć lub zmienić dom a on wolał siedzieć w syfie i smrodzie. I tu nie chodzi o to co powiedzą inni tylko, że ciężko mu wytrzeć pomidora z gęby, bo (i tu nie potrafię znaleźć przyczyny). Scenarzyści na siłę zrobili z niego ułomnego „zwierzaka”.