Po dwóch odcinkach czuję,że w zasadzie pokazali już cały schemat tego serialu. Jest bardzo poprawny i rzeczywiście czuć klimat tradycyjnych gwiezdnych wojen (zawsze uwielbiałam zwiedzać w nich "zadupia galaktyki" chociaż star warsowe bary i kantyny już mi się przejadły) ale nie obyło się bez potknięć.
W połowie pierwszego odcinka odniosłam wrażenie jakbym oglądała jeden z odcinków clone wars. Podobne uproszczenia dla nieco młodszej widowni, system "questów" czyli idź porozmawiać z najemnikiem, przyjmij zlecenie, znajdź i pojmij cel. Szybkie rozwiązanie całej akcji, momentami zbyt proste żeby w to uwierzyć. No i sam bohater,którego 70% tożsamości stanowi jego zbroja. Nie ma na razie żadnego charakteru, poza mocno oklepanym "backstory" . Nie znaczy to,że jest źle, naprawdę miło się to ogląda, ale mam wrażenie,że coś za łatwo mu to wszystko przychodzi. Obawiam się,że przez długość odcinków nie będą w stanie zawiązać nieco bardziej złożonej akcji i pociągnąć jej od początku do końca.