pytaniue na początek... Zacząć od strony, botów, czy moze lepiej konów(Starusia na wygnaniu.xd).?
a więc...xd:
Perspective: Smoke.xD(w moim przypadku to było wiadome, ale perspektywę można zmieniać)
Wszystko idzie idealnie.! Megatrona już nie ma, świat jest w reszcie wolny od tego kona z wyraźną choroba umysłową.... Cybertron jest już planetą taką jaką był kiedyś...z tą różnicą, że wszystko stoi w ruinie... Jako, że w sumie jesteśmy jedynymi botami, które przeżyły(a przynajmniej tak myślę...) czeka nas dużo pracy, zanim postawimy tę planetę znów na nogi(o ile można się tak wyrazić... ) Prześladuje mnie jednak wrażenie, że nie powinienem, pozwolić Starscream'woi tak łatwo uciec... Może i jest ogromnym tchórzem, ale ma pewien dar, dzięki któremu(robiąc oczy szczeniaczka i błagając o litość.xd) potrafi sobie wykupić łaski u każdego, dosłownie KAŻDEGO.! Nie wiemy, przecież jakie jeszcze niespotykane nam i niebezpieczne zarazem istoty, może napotkać na swojej drodze... Pomijając... życie nareszcie ma jakieś dobre strony.! Cóż, nie muszę np. wciąż ukrywać się za moim alt-mode, czy ciaśnić się w tej z lekka przymałej bazie.... Do dyspozycji była.. no CAŁA PLANETA.! Niestety, dalej mieli pretensje, gdy coś im popsułem... W sumie, mieli rację, odbudowa nie jest w cale taka łatwa, no ale poczułem się troszkę niepotrzebny, więc starałem się unikać ich i jak najmniej pomagać, bo zawsze 'robiłem coś źle'... Pewnego razu, jednak przyszedł mi do głowy jeden szalony pomysł. Nie chciałem iść sam, więc wyciągnąłem ze statku Knockouta(jakby kiedykolwiek, jego towarzystwo było dobrym pomysłem.xd) i poszliśmy do....
miejsca, gdzie odbywały się niegdyś walki gladiatorów. Z daleka widać było potężny pomnik przedstawiający największego gladiatora w dziejach - samego Megatrona. Postanowiłem się trochę zabawić. Pociągnąłem Knockouta za sobą w stronę pomnika.
- Poco żeśmy tu przyleźli?- Zapytał Knockout i cicho ziewnął.
- Zobaczysz!- Zaśmiałem się i wyjąłem dwie tubki farby w spray'u pokazując je Knockoutowi. Ten nieco się ożywił, jednak zauważyłem w jego wyrazie twarzy wahanie. Czyżby nadal bał się Megatrona? Jakby się tak zastanowić to poza Shockwavem, który był psychopatą to reszta conów panicznie bała się Megatrona, i sądząc po minie Knockouta NADAL się go boją, tak jakby w głębi iskry wierzyli, że on dalej żyję i pewnego dnia powróci.... Po chwili Knockout wziął do ręki farbę i począł wspinać się po pomniku. Gdy dotarł już na sam szczyt domalował Megatronowi okulary i bujne różowe wąsy. Nie mogłem powstrzymać śmiechu. Po chwili również zająłem się dewastowaniem posągu. Przecież nie może mnie ominąć zabawa, którą sam wymyśliłem, jednak nie mogłem wymyślić nic bardziej twórczego od dorysowania pary stringów (xD) i włosów pod pachami. Gdy skończyliśmy nasze ,,dzieło". Postanowiliśmy ruszyć dalej.
Nagle jednak poczułem powiew lodowatego wiatru... Zupełnie jakby dusza Megatrona, nie umarła i żyła dalej w tym pomniku, czekając na odpowiedni moment, by unicestwić nas na nowo i przejąc władzę, na zupełnie odnowionej już planecie. Tak....Czułem, że chce wykorzystać nas...żebyśmy odwalili za niego brudna robotę, pozbyli się zabijającej rdzy i innych szkodników, a potem on weźmie element zaskoczenia i będzie miał pachnącą nowością planetę dla swoich chorych planów. Przystanąłem na chwilkę i w tedy poczułem coś dziwnego...zupełnie jakby... jakby przemawiał do mnie w moich własnych myślach... 'Przynieś mi to czego chcę.. a nie ominie cię nagroda... Możesz razem ze mną raz na zawsze położyć kres Optimusowi i jego głupawej armii, ocalałych botów. Tylko przynieś mi to czego potrzebuję...' Ten głos, zdecydowanie jednak nie należał do Megatrona...Wydawał się mieć źródło w pomniku, lecz mógłbym przysiąc, że nie należy on do wodza konów... Zdawał się mnie przekonywać i udało mu się, przez jedną maleńką chwilę, zapragnąłem dać mu to czego potrzebuje...Choć nie miałem pojęcia co takiego miało uszczęśliwić głos...
-SMOKESCREEN.! -rozległ się krzyk Arcee, który gwałtownie, lecz zdecydowanie, wyrwał mnie z tego dziwacznego transu...-Co ci do tej pustej główki strzeliło, żeby zrobić coś takiego.?!-Usiłowałem wymyślić jakąś sensowną wymówkę i widziałem, że Knockout oczekiwał, na to, że mi się uda...-Poczekaj, jak tylko Optimus się dowie....
- Daj spokój Arcee- krzyknął Knockout złażąc z pomnika. nagle rozległo się dudnienie jakby ktoś walił w metal, dźwięk dochodził z zawalonej wnęki przed nami. Knockout poszedł to sprawdzić a ja ruszyłem za nim.
- Czy ktoś tam jest?- krzyknąłem odgarniając gruz.
-tak! nazywam się Soler, i jestem tu uwięziona! pomóż mi!!!- usłyszałem głos małej fembotki. Knockout i ja szybko uporaliśmy się z kamieniami i otworzyliśmy wielką klapę z pod której dochodził głos. na schodach siedziała mała Soler, była rażąco podobna do Solaire.
- tam na dole jest moja mama! przygniotły ja kamienie i nie mogę jej wyciągnąć. - powiedziała zbiegając w dół. oboje pobiegliśmy za nią, na dole leżała wielka sterta gruzów pod którą ktoś był uwięziony. Arcee dołączyła do nas, popatrzyła na małą.
-Ale jesteś podobna do Solaire.-powiedziała.
-Tak nazywa się moja mama, i leży tu przygnieciona kamieniami.!- odparła mała. ja i Knockout spojrzeliśmy na siebie osłupiali, potem przenieśliśmy wzrok na Soler. a potem na stertę gruzów. odgarnęliśmy resztę i naszym oczą ukazała się nieprzytomna i poraniona Solaire! Knockout wziął ją na ręce.
-Wynośmy się z tąd.- Powiedział i zaczął wspinać się na schody.
drogę do statku przebyliśmy w milczeniu. Na miejscu czekał na nas Optimus, chciał coś powiedzieć, ale kiedy zobaczył Knockouta niosącego Solaire i Arcee prowadzącą małą osłupiał.
nie pytając o nic pomógł Knockout'owi zanieść Solaire na salę operacyjną i zawołał Ratheta żeby ten pomógł Knockout'owi z Solaire.
Solaire
Kiedy się obudziłam leżałam w sali medycznej znajomego statku. nade mną stał Knockout, zauważył że się obudziłam.
- Gdzie moja córka?- Zapytałam słabym głosem.
-Jest bezpieczna, bawi się ze Smokeskreen'em.
- Co? powierzyliście mu moja córkę? przecież on jest totalnie nieodpowiedzialny i nie umie zająć się dzieckiem!- mój słaby głos nie oddawał strachu jaki czułam o córkę.
Moje ręce się trzęsły... Sądziłem, że ona już dawno umarła, a tu nagle BUM i Solarie jest wśród żywych... Nie do końca miałem chęć znów spojrzeć jej w oczy... Zwłaszcza, że no... Arcee i ja... Naprawdę pragnąłem, żeby w końcu zaczęła traktować mnie jak cześć zespołu, a nie jak nic nieznaczącego małolata...Wiedziałem jednak, ze to niemożliwe. Ona już tyle przeszła, a ja... no cóż, ja nawet nie ukończyłem szkolenia w akademi, bo zaczęła się ta wojna. Emocje wewnątrz mnie wyraźnie dawały znaki, że chcą wyjść na zewnątrz. Cisnąłem małą kulką metalu w kadłub statku, co wywołało głuchy i donośny brzdęk.
-Odwaliło ci.?! -krzyknął za mną Bee, ale ja nic nie odpowiedziałem... Poszłem w stronę miejsca, gdzie dawnej znajdywałem chwilę dla siebie. Małe pomieszczenie, przy głównym budynku 'Akademii Gwardii Narodowej Cybertronu', wydało się być nienaruszone podczas wojny. Czy to dlatego, że zostało poświęcone Primusowi.? W każdym razie, było to jedyne miejsce, w którym byłem w stanie uspokoić emocje i zacząć racjonalnie myśleć....
Postanowiłem wrócić na statek i dowiedzieć się czegoś więcej, przecież sama logika nakazuje sądzić, że to nie możliwe, żeby Solaire żyła po tak wielu latach samotności na opuszczonym Cybertronie. Z łomotem rozsunąłem drzwi sali medycznej. Solaire była sama. Postanowiłem wykorzystać okazję aby dowiedzieć się czegoś więcej...
-Jak- wyszeptałem ledwo powstrzymując swoją złość- jakim cudem żyjesz?
-Zapamiętałam cię nieco inaczej- powiedziała i usiadła na łóżku. Ze zdumieniem dostrzegłem, że jest całkowicie zdrowa, co niemalże wgniotło mnie w podłogę. -Wiesz może jak działa połączenie mrocznego energonu ze swoją iskrą?
-Chyba nie chcesz powiedzieć, że to zrobiłaś?
-Nie, ale Megatron to zrobił.
-I co z tego?
-Byliśmy w pewnym sensie połączeni, w końcu to on mnie stworzył. Nie wiem, czy pamiętasz ale zostałam ranna podczas jednej z tych ostatnich bitew... Niestety ten cios okazał się śmiertelny. Gdy Megatron użył na sobie mroczny energon ja obudziłam się tutaj.
-To nie możliwe...- czułem się teraz zbity z tropu. Nie wiedziałem co mam robić. Wściec się, czy upaść na kolana i zacząć płakać. -A ta mała? Ta dziewczynka?
-Zbudowałam ją. Ktoś musiał dotrzymać mi towarzystwa przez tak długo. Ale wiedz, że przez cały ten czas myślałam o tobie...- Solaire podeszła do mnie i chciała mnie objąć, odepchnąłem ją i skierowałem się do wyjścia
-Nie jesteś już tą samą osobą jaką byłaś kiedyś. Żałuję, że nie umarłaś.- Z trudem wypowiedziałem te słowa i wyszedłem z sali pozostawiając ją samą.
wróciłem do kabiny gdzie mała bawiła się z Arcee. stałem w drzwiach i przyglądałem się Soler. nagle dostrzegłem kilka dość istotnych szczegółów w wyglądzie małej, jej dłonie byłe czerwone, a twarz, bardziej przypominała połączenie Solaire i Knockauta niż zbudowaną z niczego maszynę, poza tym jak Solaire tchnęła w nią życie? przecież do tego trzeba nowej iskry, a Cybertron był martwą planetą. Ta mała musiała powstać w inny sposób. było tylko jedno wytłumaczenie, knockout.
poszedłem do sali medycznej. Solaire ciągle tam była.
- kłamiesz- zacząłem wchodząc. spojrzała na mnie zdziwiona, po chwili jednak zorientowała się o czym mówię.
- Kiedyś byłeś mniej bystry.- Stwierdziła.
-Powiedz prawdę! skąd ona się wzięła?- krzyknąłem
- Ta bitwa, kiedy zostałam ranna i umierałam, byłam w tedy w ciąży, kiedy Megatron przez przypadek mnie ożywił ożywił również ją i tak właśnie się urodziła. Nie martw się nie jest twoja.- powiedziała dobitnie.
- Jak mogłaś?!- krzyknąłem
- jak widzisz mogłam. dużo się zmieniło, nie zrozumiał byś, nie byłeś nigdy w mojej sytuacji.- powiedziała odwracając się.
RESTART OPOWIADANIA.;]
perspektywa cóż, mojego ulubieńca z czasów animated \(^o^)/ Jazz wraca do żywych.xD:
Jedyne co pamiętam, to błysk jasnego światła i potem bezkresną ciemność... Czułem obecność kogoś poza mną i Side'm w tym pomieszczeniu, jednak moje oczy nie były w stanie przejrzeć mroku.
-Jazz czujesz to.? -odezwał się słabym głosem mój brat. Przez chwilę myślałem, że bredził coś w gorączce, lecz potem sam to poczułem. To był..
-Zapach Kaonu..-zaciągnąłem się i przez sekundę, zacząłem się krztusić wonią stęchlizny i resztek gazu, którego używa się w bombach.-Stary doby Kaon...-wydusiłem po chwili. Pachniał jak przystało na stolicę Deceptikonów, choć przed wojną był w naszych rękach. Nie bylem w stanie określić, skąd, ani jak się tu znaleźliśmy, ale wiedziałem, że muszę wysłać sygnał alarmowy... Tylko, do kogo.? Przez tyle lat, kiedy oddział działał w rozsypce, nie miałem pojęcia, który z nich żyje, o ile w ogóle któryś przeżył... Odruchowo, jednak pomyślałem o Smoke'u... wyciągnąłem przed siebie dłonie i wysłałem, małego motylka, w podróż, razem z przyczepioną wiadomością....
ten wzniósł się lekko i po chwili zniknął z moich oczu.
-Powodzenia- powiedziałem chcąc dodać otuchy zarówno jemu jak i sobie. Po chwili wstałem i rozejrzałem się wokół usiłując przypomnieć sobie w jaki sposób się tu znalazłem. Po chwili jednak mnie olśniło. Teleport na naszym rozsypującym się statku nie działał poprawnie, mieliśmy dość spore szczęście, że znaleźliśmy się tutaj.
-Nic ci nie jest?- Spytałem podchodząc do Sida
-N..nie tylko trochę boli mnie głowa, ale to nic...- powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę. Pomogłem mu wstać. Side lekko się zachwiał, jednak nie upadł. Przetarł oczy i po omacku zaczął szukać wyjścia z ciemnego pokoju.
-Cholera, jak skąd wyjść.?! -krzyknął, a ja zatkałem mu usta dłonią, tak, że mało mnie nie ugryzł.
-Jesteś pewny, że damy radę odbudować Kaon.?-głos Starscreama.
-Potwierdzam. Boty są głupie, zaczną od swojej stolicy, a w tym czasie nasza twierdza stanie znów na nogi. -tego drugiego nie byłem w stanie określić, jednak coś mówiło mi, że już go widziałem.
-Jest nas tylko dwóch-ciągnął Scream.-A ich jest sześciu... A moze i więcej, przecież nie wiadomo co znaleźli w kosmosie.! Bez naszego pana, Megatrona nigdy nam się to nie uda.! -było to dziwne słyszeć, że Staruś, nagle potrzebuje kogoś nad sobą.
Zauważyłem światełko, tak jakby uchylone drzwi.
-Side... widzisz to.? -wyszeptałem.
-światło i co z tego...
-To bilet w stronę naszej wolności...Gdyby udało sie tylko, jakoś przemknąć obok nich....
Podszedłem do drzwi i spojrzałem przez szparę. Dostrzegłem Starscreama i tego drugiego siedzących tyłem do miejsca, w którym stałem. Przyszła mi do głowy myśl, aby ich na chwilę ogłuszyć, jednak towarzysz Starscreama nie wyglądał na kogoś kogo można tak łatwo pokonać. Postanowiłem się wycofać. Gdy zrobiłem krok w tył podłoga zaskrzypiała.
-Słyszałeś?-spytał Starscream
-Logika nakazuje sądzić, że nie jesteśmy tu sami...-powiedział kon i wyciągnął swoje działo
-A co jeśli to ktoś z naszych?
-To byłoby nielogiczne. Skoro to ktoś z nas dlaczego się nie pokazał?
-Nie lubię się z tobą zgadzać, ale w tym przypadku chyba nie mam wyboru...- po cichu wstali i skierowali się w naszą stronę.
-Jazz coś ty najlepszego narobił?!- powiedział Side i wyciągnął broń -teraz nie mamy szans się stąd wydostać!
-A co powiesz na mały podstęp?- spytałem i przyległem do ściany obok drzwi. Side zrozumiał co chcę zrobić i stanął obok mnie. Po chwili drzwi się uchyliły i do środka wszedł Starscream i ten drugi.
-Nikogo tu nie ma- powiedział Starscream z niesmakiem.
Gdy oni byli zajęci rozglądaniem się po pokoju ja i Side cicho wymknęliśmy się z pomieszczenia i zamknęliśmy drzwi. Pobiegliśmy w stronę kolejnych i po chwili wyszliśmy na zewnątrz. Pobiegliśmy przed siebie a potem zatrzymaliśmy się dysząc za rogiem jakiegoś budynku.
-Co Starscream robił z Shockwavem?- Spytał Side usiłując złapać oddech.
-Cokolwiek to jest, na pewno nie będzie dobre...-Przerwałem, na chwilkę, by rozejrzeć się po okolicy. Cybertron, nadal był zniszczony, ale czuć było w nim życie.
-Więc jaki jest plan.? -zapytał, lecz nie odpowiedziałem. skupiłem się na wyjaśnieniu samemu sobie, co zaszło tu, podczas mojej nieobecności. Odpowiedzią, był Zamek Omegi i klucze, których moja drużyna, szukała po galaktykach. Ktoś nas ubiegł, czyżby... Megatron.? Nie... On już dawno zmieniłby, to miejsce w chorą fortecę.
W rozmyślaniach, przeszkodził mi mój własny komunikator. Wcisnąłem guzik i przede mną pojawił się holograficzny obraz Smoke'a.
-Jazz.? WoW, no naprawdę...
-Smoke?!- krzyknąłem jednocześnie z Sidem, który nieco się przysunął.
-Nie wierzę własnym oczom!- Smoke omal nie podskoczył z radości.
-Stary, jak dawno się nie widzieliśmy...-nie wiedziałem co mam powiedzieć. Nie widziałem go od tak dawna... Teraz moje myśli zlewały się w jedno zdanie: ,,nie sądziłem, że jeszcze się zobaczymy", jednak nie zamierzałem tego mówić, przynajmniej nie teraz.
-Jazz, Side! Nie sądziłem, że jeszcze się zobaczymy!- powiedział Smoke. Przez chwile miałem wrażenie, jakby czytał mi w myślach.
-Gdzie jesteś?-spytał Side
-Na Cybertronie, nie uwierzycie ale udało się nam go ożywić!
-Wiemy-powiedziałem i uśmiechnąłem się
-A niby skąd?- spytał Smoke tonem jakim posługuje się dziecko, gdy dowie się, że wszyscy znają jego tajemnice.
-My też tu jesteśmy-Powiedział Side-nie wyobrażasz sobie, ale stoimy w samym centrum Kaonu...
-Smoke, cos się stalo.? -dało się usłyszeć głos za nim. Optimus... Nie mógł wiedzieć, ze żyje.!
-Yyyyy... musze kończyć... bo ten... goni nas insektikon.! To narazie.! i Wyłączyłem komunikator... Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że naprawdę napadł nas insektikon..
-No szlag.! Ja wywołuje potwory czy jak.?! -przekląłem sam do siebie, gdy nagle potwór padł na ziemie. Za nim pokazala sie niebieska botka, ocierając ostrze z energonu.
-Bylo blisko...-oznajmiła z politowaniem.
-Arcee.? To ty.?
-A niby kto?-zaśmiała się
-Dobrze cię widzieć-uśmiechnął się Side
-Zwłaszcza, że gdyby nie ja ten robal by was dorwał...nie ma za co-powiedziała z uśmiechem
-Co tu robisz?-spytałem będąc niezmiernie ciekaw odpowiedzi
-Raczej to ja was powinnam o to spytać...
-To bardzo długa historia ale finał jest taki, że wylądowaliśmy w budynku razem ze Starem i Shockwave'm...przez przypadek podsłuchaliśmy ich plany- zaśmiałem się
-No to na co jeszcze czekacie? Musicie je natychmiast przekazać Optimusowi!-krzyknęła
-NIE.! -Zanim sie zorientowałem, krzyk wydobył się ze mnie. -TYLKO NIE JEMU.!-Arcee, zmierzyła mnie wzrokiem mordercy.
-Co masz na myśli.?
-On, znów zbierze oklaski za coś czego nie zrobił... Mam dość.! Sam zajmę się nimi zajmę.! -odwróciłem się i odeszłem.
-JAZZ.! -krzykneła za mną. nie zatrzymałem się. Zaczęła biec za mną, lecz w pewnym momencie zapadla się pod ziemie
-ARCEE.!-zawołałem z rozpaczą i podbiegłem do miejsca,w którym zniknęła botka.
-Gdzie ona jest.?-zawołał Side i przybiegł do mnie.
-W tej dziurze-powiedziałem i zajrzałem. Było tam dość głęboko i ciemno.
-Musim tam wejść -zdecydował Side i poszedł podczepić linę do drzewa.
-Co robisz.?-zapytałem zdezorientowany
-Podczepiam linę abyśmy mogli jej poszukać...I wzywam Autoboty.
- Nie!- zawołałem i podszedłem do Side -Nie, nic nam się nie stanie za to Optimus znowu zgarnie laury za nic. Nie.
-Jazz a jeśli są tam Decepticoni? Albo coś gorszego?
-Z conami sobie poradzimy-odparłem,ale Side nie wyglądał na przekonanego - A z tym gorszym..pewnie też.
-Nie wiem-mruknął Side -Powinniśmy zaczekać na wsparcie.
-Ja nie czekam.-rzuciłem i zacząłem schodzić na dół.
-Jazz!-zawołał Side ale już go nie słyszałem. Schodziłem w dół powoli i ostrożnie,ale to za długo trwało więc zacząłem się szybko zsuwać w dół.
-Arcee!-krzyknąłem ale nie usłyszałem odpowiedzi. Za to Side na górze wrzasnął
-Idę do ciebie!!
-Nie!,jeszcze nie stanąłem na ziemi!-zaprotestowałem. W końcu stanąłem na nogach i zacząłem się rozglądać za Arcee ale nigdzie jej nie było, za to w dziurze paliło się...światło. To było dla mnie sporym zaskoczeniem. Od kiedy w ciemnych dziurach pali się światło? Nagle usłyszałem głosy. Szybko schowałem się za jakimś głazem i ujrzałem coś przed czym Side mnie ostrzegał. Decepticona,a konkretniej Starscream'a który czegoś...szukał?
Cześć! Mam takie dość nietypowe pytanie...(czas zrobić z siebię idiotkę...)
moja koleżanka uparła się, żeby zrobić opowiadanie o TF na tej stronce: http://www.slodkiflirt.pl/forum/t36537,1-transformers-the-legend-of-prime-sci-fi -nabor-roboty.htm (dlaczego się zgodziłam...) i mam pytanie może ma na tym ktoś konto i chciałby popisać razem z nami? ;)
Pozdrawiam :)
No nie wiem jakoś nie jestem specem w opowiadaniach >_< Jeśli już się dołączę to to mój login jak coś :p : MalnkaaxXx