Zacznę od tego, co mi się podobało, a więc jakość animacji, samo intro i muzyka stoją tu na bardzo przyzwoitym poziomie. Nie przeszkadza mi komputerowe wspomaganie się w anime, jeśli tak organicznie łączy się z "klasycznie" rysowanymi postaciami. Otwierający utwór "Tombi" w wykonaniu japońskiego muzyka hip - hopowego Kvi Baba (to się odmienia czy nie?) od razu wpadł mi w ucho i słucham go regularnie. Tyle jeśli chodzi o pochwały.
Mam dosyć poważne zastrzeżenia co do pewnych wyborów fabularnych. Vash w nowym wydaniu nie fascynuje jako bohater, jest płytki, nudny, pasywny, działa tylko przyparty do muru, nie ma tej iskry, polotu, umiejętności udawania kogoś innego, żeby osiągnąć swój cel, zmysłu manipulacji ani nawet tego poczucia humoru, co jego poprzednia wersja. Podany jest bardzo powierzchownie, zachowuje się jak trochę przestraszony młodzieniaszek (a lat już trochę ma) nieco nieświadomy czy niechętny do pokazania swoich wyjątkowych umiejętności. Cierpi na tym fabuła, bo zamiast wartkiej akcji pełnej popisów Vasha umiejętnie odwracającego uwagę i ogrywającego swoich przeciwników sprytem i zwinnością mamy jakieś dłużyzny, niepotrzebne dialogi, a sceny akcji to zaskakująco często Vash uciekający przed kimś, chowający się za rogiem i generalnie unikający konfrontacji w każdy możliwy sposób.
Nie podobał mi się też Knives, ten jego nowy design w "habicie", a także słaba dynamika między Meryl i Roberto, ale podobno Millie ma wrócić, więc jest nadzieja.
Wciąż jeszcze mam nadzieję, że drugi sezon rozwinie Vasha jako bohatera i nada trochę lepszego tempa całej opowieści, bo w kilku momentach twórcy naprawdę pokazali, że potrafią to robić. A jak nie, to obejrzę dla samej oprawy :)