Umówmy się - to nie jest "dobry" serial.
Gdybym próbował wyłuszczyć wszystkie jego wady, na pewno oberwałoby się milionom błędów fabularnych, niespójności świata przedstawionego, czy oczywistym bzdurom, które zostały albo przemilczane, albo zignorowane.
Ale kiedy już robi coś dobrze - robi to naprawdę dobrze. Otoczka fantasy jest tylko przykrywką dla naprawdę świetnego komediodramatu o odchodzeniu i radzeniu sobie ze stratą. UWIELBIAM rodzinę głównej bohaterki - śmierć Georgii pokazuje, jak bardzo krucha i niespójna łączy ich więź, jak ponoszą klęskę, próbując uporać się ze śmiercią córki.
Uwielbiam główną bohaterkę - nie docenia swojego istnienia w świecie żywych aż do momentu, kiedy nie traci tej możliwości; dopiero wtedy uświadamia sobie, jak wiele dobra spotkało ją w życiu i jak bardzo będzie jej go teraz brakowało. Podróż George i jej rodziców przez wszystkie stadia godzenia się ze stratą tworzy fenomenalny konflikt, popychający fabułę (czy też jej niefantastyczną, "ludzką" część) bardzo ciekawymi drogami, na których obie strony mogą się nauczyć, jak cenne jest nasze życie, nawet jeśli wydaje się w danym momencie nudne, czy bezsensowne.
Pod względem wykonania i ekspozycji świata przedstawionego: tylko 6/10.
Pod względem jakości scenariusza i problemów, jakie porusza: zdecydowanie 8/10.
Więc ostateczna ocena plasuje się na poziomie 7/10. i niech tak zostanie.