I gdzie ci terroryści, gdzie bomba atomowa? Czwarty odcinek i kolejny raz muszę słuchać kompletnie bzdurnych dialogów i niepotrzebnych scen, które nie prowadzą do niczego konkretnego. To co wydarzyło się w czterech dotychczasowych odcinkach spokojnie można było zmieścić we dwóch, wyrzucając ciągnące się na siłę wątki. Twórcy robią sobie z widzów jaja. Tak jak w "Oficerach" dalej wykorzystują popularność pierwszej części licząc że wierni fani "Oficera" łykną wszystko co Dejczer i spółka wymyślą na poczekaniu. Najbardziej żałosne są sceny kiedy dwie postaci rozmawiają a w tle pobrzmiewa pełna suspensu muzyka rodem z mrocznego thrillera. Dialog o zwykłym numerze telefonu traktowany jest jak rozmowa agentki Starling z Hannibalem Lecterem.
Jeżeli Dejczer chce robić serial o terrorystach radzę mu obejrzeć "24 godziny" z Kieferem Sutherlandem. Podejrzewam że w jednym odcinku "24 godzin" dzieje się więcej niż będzie sie dziać przez cały sezon "Trzeciego oficera".
no to źle podejrzewasz.
nie chcesz - nie oglądaj, proste.
, jeżeli myślałeś że w 1 odc. na powitanie zdetonują bombę atomową albo coś gorszego to niestety muszę Cię wyprowadzić z błędu.
motyw walki z terroryzmem już się zaczął, wystarczyło posłuchać rozmowy Matejewskiego z Motylem w Nicei..
jakieś wprowadzenie musi być,, dopiero 3 odcinikii za nami
W serialach sensacyjnych mój drogi wprowadzenie musi być szybkie, dynamiczne i wciągające. Dajmy na to pierwszy sezon "Prison Break". Scofield kończy ostatni fragment tatuażu, wpada na banku z dwoma gnatami, zostaje schwytany a sąd wsadza go do Fox River. Nie ma tu miejsca na zbędną paplaninę o dupie Maryny. Wszystko klarowne, oczywiste, intrygujące. Gdyby "Prison Break" robili by polscy twórcy wzorem "Trzeciego oficera" najpierw przez trzy odcinki byśmy mieli przedstawioną historię Lincolna, sielankowe życie inżyniera Scofielda itp. itd.
Oto jak powinny moim zdaniem wygladać dwa pierwsze odcinki "Trzeciego oficera"
Odcinek 1
W Warszawie dochodzi do morderstwa emerytowanego zastępcy komendanta policji. Sprawą zajmuje się Kruszon, który w międzyczasie stara się ustalić czy Jacek Wielgosz nadal żyje. W tym celu spotyka się z byłą kochanką Granda, która jednak nie jest skora do udzielenia jakichkolwiek informacji. Do Polski wjeżdża autokar z grupą francuskich uczennic szkoły baletowej. Autobus zostaje zatrzymany przez policje a grupa zamaskowanych mężczyzn usypia dziewczynki i uprowadza je. Grupa specjalna dowodzona przez CBŚ zostaje postawiona w stan najwyższej gotowości. Sznajder otrzymuje tajemniczego SMS-a, dzięki któremu wie gdzie odbędzie się miejsce przekazania porwanych uczennic. Na miejscu zjawia sie niejaki Zajobek i jego brat Rysiek, którzy uczestniczą w wymianie dziewczyn. Podczas transakcji jeden z porywaczy rozpoznaje brata Zajobka, który okazuje się być policjantem krakowskiego wydziału CBŚ. Rozpoczyna się strzelania. Do akcji wkracza Sznajder i Kruszon.
Odcinek 2
Po odbiciu francuskich uczennic okazuje się że jednej z nich, Sophie Chenoir, nie było razem z resztą uprowadzonych dziewcząt. Kruszon rozpoczyna w tej sprawie śledztwo i odkrywa że ojciec Sophie był znanym francuskim fizykiem jądrowym. W trakcie zbierania informacji okazuje się że sprawa zabitego generała policji i porwanie Sophie łączy jeden człowiek- pułkownik Michał Matejewski. Kruszon postanawia się dowiedzieć co polski wywiad ma wspólnego ze zbrodnią emerytowanego policjanta i porwaniem baletnicy. Tymczasem Jerzy Sent składa oficerom wydziału wewnętrznego szczegółowy raport ze swojej akcji. Wyraża on chęć przeniesienia się do oddziału Sznajdera. Choć Kruszon nie ufa Sentowi, Sznajder, po opuszczeniu grupy przez Damiana Rysia, zmuszony jest przyjąć nowego oficera. Kruszon spotyka sie z Matejewskim, który informuje oficera że terroryści są blisko zdobycia polskiej bomby atomowej, którą zamierza im sprzedać Wiktor Chenoir.
I tak to powinno wyglądać po dwóch odcinkach. Więcej tajemnic, więcej akcji, więcej dynamiki.
Muszę przyznać, że twoja wizja "Trzeciego Oficera" mi się podoba. Musiałeś troche czasu posiedzieć, żeby tyle napisać. Ty przypadkiem nie chcesz pisać scenariuszy do filmów? :) Naprawdę mi się spodobało.
niezłe ;p naprawdę
ale tak na marginesie to Kruszon nie chciał się pakować w jakieś wielkie akcje, spektakulrne pościgi z obawy o swoją rodzinę..
Co do twojej wizji scenariusza, to twój odcinek pierwszy to zebranie wątków z kolejnych odcinków, drugi to, jak rozumiem, częściowo twoja twórczość, chyba, że znasz jakieś przecieki/widziałeś kolejny odcinek. W każdym razie, jakby nie było, to od początku miałem wrażenie, że brakuje im fabuły do każdego odcinka i zgadzam się z tobą w pełni. Odcinek czwarty był niestety tego kulminacją: te wszystkie gry w gumę, godzinne przywitania (panie prokurator), spojrzenia itd.
Co do 24 to mimo że w kolejnych seriach staje się naciągany i powracają stare wątki to jednak nigdy nie brakuje fabuły.
Seriali amierykańskich się trochę naoglądałem (tych TOPowych oczywiście) i polskich niestety trochę też. Nie chce tu robić z siebie fachowca, ale mam wrażenie, że polskie seriale robi się zupełnie nie zgodnie ze sztuką (filmową), a już na pewno nie z logiką. Sensowną kolejnością, w której mam wrażenie powstają seriale amerykańskie, jest najpierw bardzo ogólna koncepcja serialu, a później budowanie wątków i pisanie kolejnych odcinków od deski - do deski. Materiału powinno być aż nadto, aby ostatecznie można było coś zciąć przy montażu.
Natomisat oglądając serial polski wychodzi jakby powstał całkowity scenariusz, który później rozbija się na odcinki, i ewentualnie dorzuca sceny - wypełniacze, albo wydłuża te istniejące. I tu właśnie kłania się sztuka filmowa (choć faktycznie może jest trochę ponad tę serialową). Mianowicie w filmie każda scena, każdy dialog musi być po coś i musi być konkretna, pada dialog który jest niezbędny - koniec. Jeśli nie ma pomysłu, to później oglądamy dwukrotnie wołającą o pomoc Sophie - itak wiemy, że jest porwana, ostatecznie wystarczyłaby jedna scena.
Wątek z zakradającym się do samochodu Aldony facetem też jest dziwna, albo ja czegoś nie zrozumiałem. Zdaje się, że on pogrzebał przy kablach, aby później było łatwiej odpalić i podłożył pluskwę. Narażał się kompletnie bez sensu, bo wystarczyło ją rano śledzić od parkingu (wychodziła chyba o zwykłej porze) a dzieciaka można było zabrać do swojego wozu. Ale dobra czepiam się...
I ciekawe przez ile odcinków Sent będzie im lizal aż go w końcu wezmą...
Aha zapomniałem cię pochwalić: "sielankowe życie inżyniera Scofielda" - za..ste zdanie :D :D
I jeszcze jedno: Co do walki z terrorystami to itak chyba nie źle, że nie ma nadmiaru tego wątku w serialu, bo coś mi się wydaje, że w polskim serialu wyglądałoby to całkiem żałośnie.
Zapomninasz o jednym ważnym szczególe: Aldona jest/była policjantką i na pewno pamięta ze szkolenia jak się zoriętować że jest śledzona a wtedy porwania mogą być nici bo może pojechać na przykład prosto na komisariat, a ciężko kogoś porwać pod okiem parunastu policjantów.
A ten gość wacale się tak nie narażał biorąć pod uwagę czujność większośći stróżów na parkingach...
Mi cała scena wydała się dość realistyczna i można powiedzieć że nawet profesjonalna.
Być może rzeczywiśćie Aldona mogłaby się zorientować. Ale z drugiej strony bandyci mieli szczęście, że pojechała akurat na stację. Nie jestem pewien, ale ona chyba wiozła dziecko do jakiegoś przedszkola czy szkoły. Więc gdyby nigdzie się nie zatrzymała i tak musieli by ją porwać z pod/z przedszkola/szkoły. Czyli żadna pluskwa nie jest potrzebna.
To już oczywiście szczegół, bo scenarzysta dobrze widział, że ma być pościg i w ogóle, ale działanie bandytów wydaje mi się nieco naciągane. Naprawde są łatwiejsze sposoby na porwanie dzieciaka.
Gwoli jasności:
Aldona jechała z Agatką do babci (Agatki oczywiście), a Wiesiek podłożył nadajnik GPS pewnie.
BTW: Skąd w tym mondeo kombi znalazła się ta krótkofalówka? Przypadkiem?