Pierwszej serii,pod koniec Grand się odgraża Kruszonowi,jak to ma całą armię ludzi do dyspozycji,ile to ludzi ruszy żeby go zabić,a efekt jest taki że mimo że Kruszon się ukrywa w drugiej serii tak naprawdę tylko on próbuje go zabić,nawet Mond i nikt inny nie jest zainteresowany zabiciem Kruszona.
Gdyby to nie były puste przechwałki,zapewne mielibyśmy jakieś sceny jak Grand siedzi w więzieniu a co jakiś czas Kruszon jest atakowany,przez nieznanych sprawców.
Wydaje mi się że bardziej go chciał nastraszyć czy żyć w fikcji że dalej jest grożny.