Po pierwsze, o kim gadał Jankes z Rezusem w 12 odc., że ktos wyłączył podsłuch?
Po drugie wytłumaczcie mi wyrażenie "Grand-Kordian"?
Po trzecie jak można było tak wykitować z OSTATNIM odcinkiem?
Też jesteście rozczarowani?
Po pierwsze - o Matejewskim.
Po reszte - chwilowo się nie mieszam w resztę ;] (13 odcinek przede mną)
"Mam sto rąk, sto sztyletów... Gdy chcę, sto ran zadam..." To jest jedna z najważniejszych,wręcz kultowych kwestii Granda z pierwszej serii. Z jego postaci można wyczyctać wiele cech "kordianowskich". Chociażby jego niekonwencjonalność, nieprzystawalność do "układów", przebiegłość połączona z listą zasad niezmiennych wedle których się kieruje. Myslę, że postawienie go obok Kordiana to jedna z interpretacji. Tomczyk pokazał nam go jako człowieka wielowymiarowego. Za wiele aluzji, by nie odnosić Granda do Kordiana. Nie mówię już o "toporze". Lekka aluzja do literackiego Kordiana, gdzie amten miał zginąć pod "toporem". Tu okazuje się, że tak się nie dzieje... Fakt faktem, Paweł Małaszyński ogrywając tę rolę w ostatniej części trylogii zatracił "świeżość" i ciągłość. Przyznajecie mi rację? O trzeciej serii powiem tyle, że pozostawi niesmak i dowolność interpretacji niektórych wątków...
Janusz, moim zdaniem Małaszyński utrzymał poziom. Chociaż nie podobało mi się jego wejście na początku 12 odc. to jednak później gra cały czas tego samego nieobliczalnego Granda. W jednej scenie wygląda jak zatroskany ojciec (podobnie zachowywał się w stosunku do Malwiny), w drugiej jak wyszkolony zawodowiec, w trzeciej zaś jak prawdziwy gangster i cwaniak - scena w restauracji obala wszystkie teorie :)
Wątek Topora poruszył Sznajder stwierdzając, że "topor był za krótki" i dlatego Grand przeżył :) Żałuję tylko, że nie mieliśmy jakiegoś mocniejszego nawiązania literackiego.
Słynny usmieszek mu pozostał:) To fakt. Nie zagrał źle, ale tak jakoś inaczej:)
Ala w scenie ze Sznajderem w hangarze naprawdę mi się podobała:) Zakochana para:)