Sezon finałowy może się podobać. Domknięto wszystkie wątki, ale... widać, że chcieli upchnąć to, co kiedyś wymyślili w te cztery, niezbyt przecież długie, odcinki.
I to widać. Wątki pojawiają się nagle, są szybko kończone, tak, jakby musieli z całego wątku zostawić tylko najważniejsze fragmenty, a resztę wyrzucić do kosza.
Wątek złej AI pojawia się nagle, w zasadzie po 2 zdaniach szefa. Nagle mamy wątek, który, mam wrażenie, nie miał być głównym, ale nim został, bo ładnie mógł posprzątać ten cały bałagan.
Mamy cudotwórcę - też powinien mieć więcej miejsca.
Mamy poszukiwania klona - takie chaotyczne trochę i wiadomo, że szybko muszą się skończyć.
Mamy też kuriozalną naukę sztuk walki :) A potem jeden, jedyny rzut, powtarzany kilka razy. Jak widać, żeby pokonać złych, nie potrzeba za wiele :)
A samo zakończenie - na wesoło, na smutno, trochę wzruszające. Z małym, malutkim oczkiem puszczonym do widza, że może jednak nie wszystko stracone. Choć raczej nie widziałbym sensu w kontynuowaniu tego serialu, bo wątki otwierana ponownie na siłę nigdy nie są dobre dla kolejnych sezonów. Było miło, ale się skończyło.