PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=835082}

Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy

The Lord of the Rings: The Rings of Power
2022 -
5,5 43 tys. ocen
5,5 10 1 42859
5,5 22 krytyków
Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy
powrót do forum serialu Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy

Ogląda się z zainteresowaniem, ani przez chwilę nie nudzi. Nie ma "nadmiaru" wątków, przynajmniej na razie.
Galadriela (grana przez aktorkę "delikatną") jako kung-fu-bruce-lee-karate-mistrz wydaje się być lekkim nieporozumieniem. U elfów też (wg Tolkiena) występował dymorfizm płciowy, mężczyźni byli, tak jak u ludzi, znacznie silniejsi i sprawniejsi, choć elfie kobiet umiały walczyć, głównie z pomocą łuku.
Jednak te chińskie skakanie na wysokość drugiego piętra, bicie rekordów skoków wzwyż Stefki Kostadinowej czy skoku o tyczce Jennifer Suhr jest raczej słabe. Przy wszystkich magicznych umiejętnościach elfów, nie byli oni dużo silniejsi niż ludzie.
Fantasy teoretycznie jest najgłupszym gatunkiem literackim, na przeciwnym biegunie jest science-fiction czyli gatunek wymagający precyzji, nauki i realizmu w ramach zastanych realiów, ale przecież to lepsze, ambitniejsze fantasy, w ramach zastanych realiów ;) też dbało o pewną konsekwencję, spójność i elementarną logikę. Jeśli ten serial nie chce iść w stronę komiksowości, płytkości i bylejakości fabularnej, mógłby wysilić się na bycie względnie sensownym.

Strona realizacyjna na razie całkiem przyzwoita. Fajnie zaprezentowano miasto krasnoludów, choć można byłoby się pokusić o więcej kadrów, ze szczyptą artyzmu, przy akompaniamencie odpowiedniej muzyki. Dramaturgia i tzw. budowanie napięcia wychodzą dobrze, ale to dopiero dwa odcinki, więc za wcześnie cokolwiek wyrokować.
Kolor skóry aktorów mi zupełnie nie przeszkadza, bo zazwyczaj nie zwracam na takie rzeczy uwagi. Jeśli Chrystus może być aryjskim blondynem i miłośnikom Ku Klux Klan czy NSDAP to nie przeszkadza, to znaczy, że wszystko ujdzie. Bardziej mnie interesuje gra aktorska i tutaj muszę powiedzieć, że aktor grający czarnego elfa gra jakby kij połknął. Elfy były wyniosłe, ale nie sztywne, zresztą nieźle na tym tle prezentuje się aktor grający młodego Elronda. Inna sprawa, to wykształcenie się różnych pigmentów w małych społecznościach. Na przykład w tym nielicznym plemieniu hobbitów albo w miasteczku ludzi występują wszystkie odcienie skóry. Czyli czarny ojciec może mieć córkę blondynkę - dobrze, w porządku, ale inaczej tego się wytłumaczyć nie da niż tym, że u gatunków występujących w Śródziemiu (włącznie z ludźmi) nie tylko w 15 chromosomie kryją się geny odpowiedzialne za kolor skóry .

Krasnoludy trochę stereotypowe, ale ok, miały być rubaszne, są rubaszne, cokolwiek by to miało znaczyć. Trochę za krótkie i zbyt mało klimatyczne są pejzaże, szerokie kadry na krainy, osady, miasta. Wciąż brakuje monumentalności, która może przyjdzie z czasem, gdy fabuła się rozkręci.

Ogólnie serial na plus. Fanatycy Tolkiena będą uważali, że to profanacja, herezja i świętokradztwo w jednym. Generalnie nie lubię fanatyków. Poza tym skoro cierpią, to nie muszą tego oglądać. Dadzą zapewne ocenę ekstremistyczną typu 1/10, i ok, mają prawo, i niech sobie pójdą w swoją stronę w pokoju, tam gdzie zwykle idą fanatycy. Nie wiem gdzie dokładnie, bo się już za nimi za bardzo nie oglądam.
Ja zamierzam oglądać dalej.


ocenił(a) serial na 2
per333

Jak wrażenia po całym sezonie?

ocenił(a) serial na 5
nazuul

No, niestety, jest pewien kontrast między fantasy Pierścienie Władzy a fantasy Ród Smoka. Osadza się w detalach oraz w sposobie budowania postaci, które w pierwszym serialu są jednowymiarowe, komiksowe, w drugim zaś głębsze, mniej jednoznaczne, wiarygodniejsze. Również realizacyjnie Ród Smoka wyraźnie góruje nad Pierścienie Władzy. Znowu decydują takie rzeczy jak montaż, wyczucie kadrów, no i to nieśmiertelne przywiązywanie wagi do detali, które w sztuce filmowej jest najważniejsze.
Jest rozczarowanie i silne poczucie nijakości czy nawet bylejakości. Był budżet, ale być może kasa nie poszła do ludzi najbardziej utalentowanych. Niby nie ma oczywistych zgrzytów w tempie i montażu, ale jednak wszystko to jest pozbawione błysku Małysza. Przez co nie udaje się odpowiednio budować napięcia i rozwijać dramaturgii. Widz nie ma też poczucia, że obcuje z dziełem wybitnym, do którego zatrudniono armię najlepszych z najlepszych w swoim fachu. Po seansie widz raczej nie ma poczucia satysfakcji, niestety, a może mieć nawet lekkie poczucie niesmaku, w związku z tą cała nijakością świata przedstawionego.

Dałbym ocenę 4.5/10, na razie zaokrąglam w górę, ale oglądając właśnie Ród Smoka (który też fabularnie może okazać się miałki, kto wie) widzę kolosalną różnicę, jakby to brzydko powiedzieć, artystyczną. I nie mam tu żadnych wątpliwości.