Serial powrócił.
Jak dla mnie trochę denny ten odcinek, ogólnie w tym sezonie strasznie się nudzę.
A jakie Wasze opinie? Zapraszam do dyskusji.
Ten serial od kilku sezonów stał się operą mydlaną. Pozostałem przy nim jedynie z sympatii do aktorów. Harvey, który w początkowych sezonach był pewnym siebie kobieciarzem, przez pół odcinka ma smutną minkę i świat mu się wali przez pocałunek. Brzmi infantylnie, ale cóż zrobić.
Ale nie chodzi o pierwszą lepszą, tylko o Donnę. Mam na myśli wieloletnią przyjaciółkę, tudzież ukochaną. A że faceci to jednak cepy to jak już przychodzi do poważniejszych uczuć robią 'smutne minki' i muszą zacząć myśleć. Niestety nie każdy potrafi.
Ech, niestety to prawda powiedziałbym nawet, że zamiast serialu prawniczego zrobiła się z niego telenowela ten wątek Harvey'a i jego byłej terapeutki jest tak irytujący, że ja nie mogę.
Po słabowitym IMO 7x11 nagle jebuduu i powrót do najwyższej formy w 7x12 odcinek zaorał of course Louis tym I'm bad man z lecącym w tle Man on a Mission - Oh the Larceny
Właśnie wróciłam do pierwszego sezonu. Był bardzo dowcipny, akcja szybka i wiele ciekawych wątków prawniczych. Akcje utrzymuja się do 4 sezonu, a potem jest już tylko źle.. niestety ale też zostałam przy tym serialu tylko z sentymentu i tylko z sympatii do aktorów.
W chwili ciężko już mówić o sympatii, zmieni postacie tak diametralnie, że straciłem chęć oglądania. Harvey i Louis z pierwszych sezonów to fantastyczne postacie.
Pierwszy sezon oglądałem chyba z trzy razy :)
irytuje mnie juz to, ze wiekszosc scen to wejscie, rozmowa, wyjscie. Nie mogloby sie juz zaczynac od siedzenia i konczyc przed wyjsciem?xD