W garniturach

Suits
2011 - 2019
8,1 139 tys. ocen
8,1 10 1 138899
7,5 14 krytyków
W garniturach
powrót do forum serialu W garniturach
ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

musi się chłopak ogarnąć, mam nadzieje, że bardzo wkrótce;/

btw123

Postać tego chłopaka obraża moją inteligencję, jako widza. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to jest fikcja i pewien brak realizmu jest dopuszczalny, ale to już jest przesada.

Mam uwierzyć, że prawnicy takiej klasy, jak Harvey i Jessica z jednej z najlepszych kancelarii w NY (top 3!) wolą trzymać Mike'a, który udowodnił wielokrotnie (a już ostatni odc jest dowodem nad dowodami), że NIE JEST prawnikiem, przedkłada siebie nad dobro klienta i własnej firmy, niż zwolnić go i zatrudnić ową "maszynę" z Harvardu.

Powtarzam: to jest fikcja, już samo zatrudnienie Mike'a nie mogłoby się zdarzyć w RL, ale jak rany, naprawdę Jessica i Harvey są w stanie poświęcić własne kariery dla jakiegoś g*wniarza, który na dodatek cały czas stawia siebie i swoją moralność wyżej od innych?

No właśnie - nigdy nie lubiłam Mike'a za tą jego postawę" oh oh jestem biedny, poszkodowany, mam tylko babcię, ale właśnie dzięki temu jestem dobrym chłopakiem i mam silny kręgosłup moralny, przez co jestem lepszy od was wszystkich, bezwzględnych rekinów z Manhattanu". Mówimy o facecie, który oszukiwał, zdradzał, był słaby, przeżywał swoje życie w oparach gandzi, trzymał z przestępcą uważając go za przyjaciela, każde niepowodzenie uznając za okazję do opalenia się i bycia emo kidem. Jego życie po zatrudnieniu się w kancelarii zmieniło się tylko w kwestii ubrania.
Ale ostatni odc już mnie kompletnie w tej kwestii dobił. Dorosły facet zachowuje się jak nabuzowany hormonami i emocjami nastolatek, przekonany o swojej absolutnej moralnej wyższości, którą okazał w tym odc KAŻDEMU, z kim się zetknął, dosłownie każdemu, równocześnie zdradzając klienta, sypiając z mężatką i pracując na haju. WTF?!

Harvey, podobno szukałeś kogoś takiego, jak ty. Naprawdę Mike ci przypomina siebie? NAPRAWDĘ?

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

Ja tam na początku lubiłam postać Rossa. Imponowało mi to, że jest sprytny i inteligentny. W końcu musiał mieć to coś, skoro Harvey go zatrudnił. Nie ukrywam, że byłam zauroczona jego postacią. Chłopak bez Harvardu, działa w takiej prężnej kancelarii jak PH. Jednak od pewnego czasu Mike zaczął mnie irytować swoim zachowaniem. Szczególnie w odcinku 11 wszystko sie posypało. Mike zachowywał się jak rozkapryszone dziecko, któremu trzeba ustępować, bo jak nie to tupnie nogą i rozwali talerz o ścianę. Wpadka, za wpadką. Nierozważny i nieodpowiedzialny. Nie widzi, że wszyscy się o niego martwią, co jest aż za bardzo irytujące, bo to w końcu dorosły facet. Jessica musiała zwolnić maszynę z Harvardu, która byłaby zapewne wydajniejsza i bardziej pracowita niż Mike z tymi swoimi wywodami moralnymi, bo biedny Pan Ross miałby kłopoty. Harvey przez cały czas ratuje mu tyłek i wyciąga z bagna, do którego ten sam się pakuje. A ta jego misja szerzenia moralności? Kto dał mu prawo oceniać, kto jest dobry, a kto zły? Przecież nie jest jakąś wyrocznią. Chodzi z wiecznie nadąsaną miną i wskazuje palcem 'Ty jesteś bee, a Ty cacy'. Okropność. Mógł iść na księdza, a nie pchać się na prawnika. Co z tego, że jest dobrym człowiekiem? Tu nie o to chodzi. Czasami trzeba iść do celu po trupach, a nie rzucać sobie i swojej firmie kłody pod nogi. Jeśli Mike nie potrafi sobie poradzić z presją w pracy, to nie niech odejdzie. Pokazuje tylko, że jest za słaby i Harvey dużo ryzykuje. Wydaje mi się, że zbyt dużo..

pietrusia

Dla mnie Mike z Pilota był takim właśnie diamentem do oszlifowania, miał potencjał, aby się ulepszyć a zarazem zmieniać osoby wokół siebie. Niestety z czasem coraz bardziej wychodziło na jaw, jak bardzo jest słaby, podatny na złe wpływy, uciekający od problemów i skazany na pomoc innych - właściwie wszystko co teraz ma zawdzięcza Harveyowi, ale tego nie widzi, nie potrafi docenić i odpłacić lojalnością.

To miłe, że tak walczy o to, co WEDŁUG NIEGO jest słuszne. Ale dorosły facet powinien już zdawać sobie sprawę, ze życie nie jest czarno-białe i ludzie też nie są monochromatyczni. Poza tym wytykanie palcami - to jest złe, to dobre, ty jesteś zły, ty (najczęściej ja) dobry niebezpiecznie ociera się o skłonności faszystowskie. Pan Ross mianował się, szczególnie w ostatnim odcinku, sędzią i egzekutorem, on wydaje wyroki na ludzi, uświadamia ich moralną niższość i przystępuje do egzekucji wydanego przez siebie wyroku, nie zważając na nic wokół.

Zapomina, że jest ADWOKATEM, czyli ma reprezentować i bronić swoich klientów, nawet tych dwuznacznych, a często nawet winnych, ale taka jest praca adwokata. Jeżeli mu to nie pasuje i czuje się z tym źle, to niech odejdzie. Jessica już mu to powiedziała w poprzednim sezonie, Harvey powtarzał wielokrotnie, na czym polega ta praca i nie ma w niej miejsca na słabych i wątpiących ludzi. I nic! On nie wyciągnął żadnych wniosków, a i szefostwo nic się nie nauczyło i z uporem godnym lepszej sprawy trzymają go na stanowisku.

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

bardzo trafna analiza majka rosa:) jest strasznie dziecinny i nieodpowiedzialny, dostał taką szansę, ma za sobą pół firmy, a cały czas cos mu sie pasuje i balansuje na krawędzi. za chwilę louis go rozpracuje i będzie aferaxD a jeśli chodzi o Rachel, to powinna ona olać takiego frajera, który skacze z kwiatka jak kwiatek. no po prostu poziom gimnazjum!

btw123

Raczej to on ją powinien olać. Po scenie z ostatniego odcinka: Mike "Mam romans z męzatką", Rachel z agresją w głosie: "Wiesz co, ja też miałam romans z żonatym. I on był ode mnie starszy. I to ja zaczęłam" - zastanawiam sie czy ta dziewczyna nie ma przypadkiem czasem nierówno pod sufitem...
Inna sprawa, że po awanturze jaką zrobił Ross adwokatowi, który 20 lat temu wręczał czek jego babci (jak gdyby to co najmniej on zabił jego rodziców!) naszła mnie dokładnie ta samo myśl - czy aby nasz genialny bohater ma równo pod sufitem? O innych nienormalnym akcjach już nie wspominam (wątek sado-maso romansu Louisa z tą dziwaczną blond wariatką). W sumie wychodzi na to ze wiekszosc postaci z serialu nagle zaczęła zachowywac sie nieracjonalnie, bo moi (dotychczas) ulubieńcy czyli Harvey i Jessica też zdają sie nie miec równo pod sufitem w momencie, kiedy decydują o tym zeby chronić Mike'a za wszelka cene i wyrzucić Marie- maszynę... Nie wiem co sie dzieje z tym serialem, ale po tej półrocznej przerwie mozna odnieść wrażnie, ze zwolniono wszystkich normalnych scenarzystów pracujacych nad produkcja do tej pory i zatrudniono na ich miejsce jakichś idiotów. To jest chyba jedyne wytłumaczenie tej sytuacji, bo tego ze dosłownie _wszystkie_ serialowe postaci zaczęły się nagle zachowywać jak bohaterowie wyjeci z "Głupiego i głupszego", inaczej usprawiedliwić się nie da...

ocenił(a) serial na 8
sever

A ja wam powiem, że może i to wszystko co się dzieje teraz w tym serialu jest dziwne, ale:
1) Mike dopiero co stracił babcię, więc zamiast się pozbierać stał się jeszcze bardziej dziecinny, pogubił się jeszcze bardziej - w miarę uzasadnione wstrząsem, jaki doznał. Może właśnie na tym miał polegać cały chwyt - zniszczyć psychikę bohatera, żeby zaczął dochodzić do jakiś wniosków, by zaczął odróżniać życie prywatne od zawodowego, etc.
2) Rachel - równie dobrze mogą to być przechwałki, a jeśli nie, to powiedziała to pod wpływem emocji, co nie znaczy, że nie żałuje tamtego wydarzenia w swoim życiu. Może właśnie starała się żyć zapominając o tamtym, a romans Mike to wywołał?
3) Louis - to jest jego czyste pragnienie, chciałby dominować, ale sam jest zdominowany i nie umie sobie z tym poradzić, jest zagubiony i gdy tylko pojawia się możliwość wybicia (głosowanie za Hardmanem albo romans z Sheilą) to automatycznie się na to godzi, jednocześnie bojąc się tego ( "jeszcze nigdy strach nie smakował tak dobrze" czy jakoś tak z ostatniego odcinka).
4) Jessica i Harvey - hmm, myślę, że jak ktoś podrobił podpis na dowodzie świadczącym o winie Hardmana to raczej jest chroniony, bo mógłby o tym wygadać. Więc to jest taka przysługa za przysługę, co zresztą podkreślił Harvey, mówiąc, że jeśli jeszcze raz będzie musiał go chronić, to go wywali.

John_Revolte

1) wszystko to byłoby zrozumiałe, gdyby dotyczyło dziecka. Albo gdyby Mike był psychicznie uzależniony od swojej babci i był z nią w ciągłym kontakcie. A przypominam, że babcia nie mieszkała z nim i jak zaczął wreszcie dorosłe życie i normalną pracę, to przeciął pępowinę i nawet wspominał, że już dawno jej nie odwiedzał. Poza tym - come on - śmierć babci to oczywiście tragedia, ale bez przesady, zmarła naturalnie, Mike może odczuwać smutek, przygnębienie, nawet depresję, ale żeby od razu mieć zniszczoną psychikę?
2) też miałam wrażenie, że to była obrona Rachel, jakby chciała się przedstawić jako równie badassowa, jak Mike. Wyszło raczej śmiesznie, jak dziecko, które się chwali: ja też jestem twardziel, poszedłem spać o 20.30 a nie o 20!
3) Louis ma tą przypadłość, że imponuje mu siła i chce być samcem alfa. Louis ma taką metodę: najpierw kozaczy "badając teren" i jak się mu pozwala, nadużywa swojej władzy. Ale jak się mu postawi - poddaje się dominacji bez oporu (trochę przy tym cierpiąc ^^).
4) Mike nie podrobił podpisu, on podpisał siebie, gdyby Hardman sprawdził dokument, nie byłoby sprawy.
Nie sądzę, żeby tacy wyjadacze jak DreamTeam mieli się czegoś obawiać w kwestii problemów / szantażu ze strony Mike'a, którego łatwo przedstawić w sądzie jako "niewiarygodnego". Szczególnie że on ma jeszcze więcej do stracenia (H & J zawsze mogą wyprzeć się wiedzy o harvardzkim oszustwie Mike'a bo wszak mogli sprawdzić tylko czy był tam uczniem i w rejestrze jest jak byk, że wszystko jest ok).

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

Bez paniki. Nie ocenia się filmu w trakcie oglądania. To dopiero pierwszy odcinek tej połowy sezonu.
Według mnie nawet ciekawie się zaczyna. Mnóstwo nowych wątków, kilka nowych postaci i dalej świetny soundtrack.
Oczywiście, nie podoba mi się to, co teraz dzieje się z Mike'iem, ale z drugiej strony każdy w życiu ma takie chwile, w których staje się zbyt pewny swoich racji, przez co w dobrej myśli tylko niszczy wszystko wokół siebie. Tak też stało się tutaj. Nie pozostało nic, tylko zaapelować do Mike'a, cytując Harvey'ego - "Get your shit together". Scenarzyści mają na to kilka odcinków, więc liczę na ich kreatywność.

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

1) Krótka piłka - zostajesz zupełnie sam, zdając sobie sprawę, że w razie czego nie masz z kim szczerze porozmawiać, że umarła cała Twoja przeszłość. Już wierzę, że by nie było dziwnych zachowań.
2) Tu zależy co mają zamiar zrobić scenarzyści i reżyserzy dalej. Bo mogą w to brnąć i jakoś to rozwiązać, lub wybrnąć, każąc Rachel powiedzieć, że kłamała. Zobaczymy dalej.
3) No Louis już taki jest i przez to psuje wszystko co ma na drodze, poza pracą, choć i ona mu już powoli się wymyka z rąk ;)
4) Żle to ująłem. Podrobił dokument podpisując się własnym nazwiskiem. Teraz lepiej? O to mi chodziło. Właśnie jest problem, że Mike mógłby ugadać się z Hardmanem (albo z innymi wrogami H lub J) A poza tym, gdyby sądowo wszystko się potoczyło, to przy próbie udowodnienia niewiarygodności i oszustwa z Harvardem wszystkie transakcje, wyroki itd w sprawach, w których brał udział Mike byłyby unieważnione. A na to kancelaria nie może sobie pozwolić.

John_Revolte

1) Mike nie został sam, ma oddanego i lojalnego mentora, dziewczynę, która co rusz okazuje mu serce i często pomaga, wszyscy wokoło okazują mu sympatię, współczucie, zrozumienie. Nie ma nikogo, kto się nad nim znęcał. Brutalnie zapytam: wręcz komfortowe warunki na przeżywanie śmierci bliskiej osoby, nieprawdaż? :o Ilu ludzi jest często pozbawionych nawet tego uścisku i wsparcia zaoferowanego przez Rachel..
Okazuje się, że nawet pojawia się osoba z jego przeszłości, z którą od razu odnajduje kontakt (pozostawiam bez komentarza fakt, że Mike kończy ów kontakt w łóżku...).
Mike ma z kim rozmawiać, owszem umarła jego przeszłość, ale miał już wypracowaną solidną teraźniejszość oraz widoki na dobrą przyszłość. Dlatego jego zachowanie tak mnie wkurza i mam wrażenie, że scenarzyści przesadzili przedstawiając go w ten sposób.
4) A, to ok :)
To jest właśnie ten nierealny czynnik, który należy od razu zignorować, albo przestać oglądać serial po 1 odc :) Od razu przypomniał mi się wtedy serial The shield, kiedy SPOILER okazało się, że prokurator była przez lata na lekach psychotropowych i po wyjściu tego na jaw, trzeba było przerobić ponownie wszystkie jej sprawy.
A w Suits dealują wielomilionowe ugody, jakby wglądało przerobienie TEGO :D

ocenił(a) serial na 7
emo_waitress

Niestety postać Mike Ross robi się z każdym kolejnym odcinkiem co raz bardziej irytująca.Zachowuje się jak stara dewotka, a wszyscy mu pobłażają.W odcinku s2e11 Mike grozi bogatemu klientowi jak by był nie wiadomo kim.Sorry ale jak by mój adwokat, któremu płace kupę kasy tak się zachowywał, to bym poszedł do jego szefostwa ,aby go wywalili na zbity pysk.Niestety szkoda że scenarzyści tak "zepsuli" tą postać, bo to przecież obok Harveya główny bohater serialu.

pokemon227

To jest jedna z kolejnych absurdalnych motywów w tym odc. To jest Ameryka, NY, Manhattan, klienci z grubą kasą. Tacy ludzie od kołyski są uczeni jak postępować w kryzysowych sytuacjach, czyli WEZWAĆ PRAWNIKA. A ponieważ mają kasę oznacza to BARDZO DOBREGO prawnika z dyplomem z ivy league.
Po prostu wierzyć mi się nie chce, że koleś z najlepszej nowojorskiej kancelarii odstawia kaznodzieję i na dodatek donosi na klienta i WSZYSCY przechodzą nad tym do porządku dziennego.
.....
wtf?
WTF?

Jak rany, nawet ten śmieszny prawnik z zadupia z Breaking Bad ma większe pojęcie o stosunkach klient-adwokat, niż Mike oraz pobłażający mu duet H & J !!

ocenił(a) serial na 7
emo_waitress

Zgadzam się w stu procentach, nikt mnie tak nie wkurza jak Mike i jego "moralność". Cały ostatni odcinek mógłby być wyświetlony w "Trudnych sprawach" - tam też często pokazują wrzeszczących nastolatków ;)

emo_waitress

Ciszę się, że nie tylko ja tak myślę ;) Sceny z Mike'em są coraz bardziej irytujące...

marchewcia

Też uważam, że są niekiedy sceny z Mikiem są często irytujące, a nawet absurdalne, a scenarzyści sobie w pewnych momentach polecieli za bardzo, sprawiając, że fabuła jest przez to mniej wiarygodna. Ale myślę, że postać Mika się broni w scenach z Harveyem, moim zdaniem jest między nimi chemia nie do podrobienia i to widać na ekranie. Sceny z tym duetem są dla mnie najśmieszniejsze i po prostu kocham ich oglądać razem, również w tych dramatycznych momentach. A co do moralności Mika i co faktu, że czasem zachowuje się dziecinnie i jak mięczak, uważam, że można to (przynajmniej częściowo) wytłumaczyć jego brakiem prawniczego obycia. Poza tym Harvey jest po to aby być jego mentorem i uczyć go jak prawnik powinien postępować. Tak czy inaczej, mimo pewnych wad w fabule dosłownie pochłonęłam dwa sezony w 3 dni ;)

kachers

Tak samo u mnie, 2 sezony pochłonęłam też w rekordowym czasie i zainfekowałam następnych widzów :)

Ja po prostu nie widzę w 3 sezonie nic z tego, co mnie zafascynowało poprzednio. Gdyby Suits zaczął się tym poziomem, jaki reprezentuje teraz, z pewnością odpuściłabym po 2 odcinkach. Bohaterowie rozwrzeszczani i żałośni, fabułę tworzą w zastępstwie scenarzyści z Glee.
Może jeszcze coś zmieni, wciąż na to liczę.....

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

To nie jest 3 sezon tylko kontynuacja 2 ;)

pumpernikiel_2

Sie czepiasz :P

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

Zgadzam się. Mike ma bardzo irytującą cechę, która wlecze się za nim od początku, ale teraz po powrocie serialu z przerwy jest dobijająca. Mam wrażenie, ze Mike jest cały czas przekonany o własnej wyższości moralnej, co, jeśli przypomnimy sobie wszystko, co o nim wiemy, zakrawa na hipokryzję.

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

PrzepierdoIił 80 kawałków,
...i nic!