Dużo widzę opinii o nudzie dominującej pierwszą część sezonu, i tak jak zgodzę się, że fabularnie było po prostu poprawnie, bez jakiegoś błysku, to gra aktorska nie pozwoliła mi właściwie w ogóle na takie odczucia. Holland i Schofield to oczywiście fantastyczne spoiwo, jestem niezwykle dumny z Toma, bardzo ciężka rola i mając w pamięci głównie nabuzowanego Petera Parkera taki skok robi tym większe wrażenie. Ale to co mi się bardzo podoba w tym serialu to to, że pierwsza połowa skupia się mocno na alterego, poznajemy każdą z tych postaci, i uważam że każda z nich, (a w szczególności Ariana) jest bardzo elektryzująca, żeby potem przejść do postaci adwokata, mamy i otoczki sądowej. Uważam że właśnie taką trajektoria nie pozwoliła mi się znudzić. Też mam trochę ambiwalentne uczucia co do stodoły z reflektorem, ale ostatecznie nie ma źle, pozwoliło to na parę zaskoczeń, gdy dowiadywaliśmy się, że kolejna osoba jest tylko w jego głowie (co swoją drogą jest bardzo przygnębiające). Mam też trochę zastrzeżenia co do bardzo gładkiego happy endu sądowego (więc tutaj akurat nadal po marvelowemu :)) (i przebitki na tych losowych ludzi na sali rozpraw bez wyrazu mnie trochę wyrywały z zadumy xd), ale jaki serial nie ma swoich przywar.
Spójna historia, która MA eksponować grę i dialog na pierwszym miejscu, więc jeśli to gra, to mi przynajmniej trochę łatwiej zapomnieć o reszcie. Cieszę się, że to obejrzałem.