Oglądałam trochę po łebkach, więc może mi to umknęło, ale czy ludzie prezydenta w pewnym momencie nie szantażowali premier nagraniem z jej przyznania się do zabójstwa poprzedniego prezydenta?
Przez kilka ostatnich odcinków czekałam, aż w końcu upublicznią to nagranie, po czym okazało się, że go najwyraźniej nie mieli...
Pomijam, że premier non stop była przez kogoś nagrywana - w tym przez swojego sekretarza oraz kamerę w gabinecie prezydenta, a jednak uznała za dobry pomysł przyznanie się do zabójstwa w końcówce, chociaż wystarczyło powiedzieć, że nie wie o co chodzi.
Nie było w tej scenie widać wystarczających emocji, żeby mogły usprawiedliwić to wyznanie.
Tak to jest jak się ogląda po łebkach, oby dwa nagrania (prezydenta na długopisie) oraz pani premier (to na pierścionku) zostały zniszczone w blenderze w błękitnym domu przez prezydenta na jednej z uczt.