Stworzyłem wierszyk gdzie całą fabułę streściłem.

W krainie elfów to się działo, gdzie nic sensu nie miało. Zaczęło się od przerwotu gdzie z klanów zrobiono idiotów. Przyleciał potwór ogonem strzelił i każdego w popiół zamienił.

Pojawiła się banda wyrzutków co zemsty pragneła. Bardowie, Magowie i Wojownicy, brakowało jedynie Krasnoludzicy. Ta pojawiła się chwilę potem i wywijała swoim wielkim młotem.

Zebrali mikstury i trochę potwora, przyszła pora na zrobienie wiedźmino podobnego stwora.

Gdy to się stało do zamku ruszyli, gdzie księżniczka z wojami na nich ruszyli.

Potwór spętany zerwał kajdany i zaczął walczyć z innym potworem, który kilka odcinków temu wywijał swym ogonem.

Tak proto wiedźmin musiał się przyłożyć tak samo jak wtedy gdy księżniczkę zaczął chędożyć.

Walka nie trwała zbyt długo i potwór padł martwy. Lecz grupa znalazła się w matni. Została kwestia drugiego potworka, którego ubiła elficka agresorka.

Magowie laserem z kamienia strzelili i tak oto ludzkie plemie sprowadzili.

Tak oto historia dobiega końca gdzie pierwszy Wiedźmin zostawia w brzuchu brzdąca.