Chciałbym wyrobić sobie własne zdanie na temat tej produkcji a ponieważ to są tylko 4 odcinki, to pomyślałem sobie, że niezależnie od przeciwności losu przez to jakoś przejdę.

Na początek dostałem coś miłego czyli Minnie Driver, która za młodu była wprost prześliczna, a której dawno na dużym i małym ekranie nie widziałem.

Gdy cofnęliśmy się o te marne 1200 lat od razu uderzyła mnie jedna rzecz: elfy są tu ludźmi. Niczym się od ludzi nie różnią. A przecież od dziecka uczono mnie, że zebra to nie koń, a lew to nie tygrys.
Choć w tym świecie żyją wyłącznie elfy, żaden elf nie jest elfi. Wszystkie elfy co do jednego to ludzie, z tą różnicą, że ze spiczastymi uszami. Niby-elfy są więc grubiańskie, prostackie, zapijaczone, toporne, ludzkie. Twórcy nie podjęli żadnej próby by określić zawartość cukru w cukrze co, moim zdaniem, ich kompromituje. Dzieło pozbawione najprostszych niuansów antropologicznych, socjologicznych, kulturowych, psychologicznych etc. jest dziełem totalnie bezwartościowym.
No, ale dobrze, to dopiero 20 minut pierwszego odcinka, szkoda tylko, że już na tym etapie mam wrażenie jakbym zderzył się z murem bezdennej głupoty i prymitywizmu kompletnie pozbawionych ambicji twórców tego serialu.