Wygląda na to, że twórcom udało się porażkę przekuć w sukces. Uwielbiam świat stworzony przez Sapkowskiego, przeczytałem wszystkie książki, zagrałem w gry ... i zasiadłem do oglądania serialu.
I co?
I zdziwienie. Spodobał mi się.
Początkowo na siłę szukałem w nim treści z opowiadań. Wściekałem się, gdy fabuła odbiegała (znacząco) od tego co pamiętałem z książek, a potem ... a potem uznałem, że to dobry pomysł. Wiecie dlaczego? Dlatego, że książki znam prawie na pamięć, cytatami mogę rzucać jak z rękawa, więc film nie miał prawa mnie zaskoczyć, a przecież każdy chciałby zobaczyć coś nowego, nieznanego, emocjonującego, prawda?
To co na początku mnie denerwowało, teraz pozwoliło mi cieszyć się serialem i na nowo przeżywać historię moich bohaterów (nawet tych "kolorowych").
Tylko tytuł powinni zmienić .... to nie jest "Wiedźmin", to "Czarodziejka".