Jak w tytule, ja nie mogę się doczekać kolejnego odcinka. Jak dla mnie rewelacja.
jak najbardziej pozytywne :) to dopiero pierwszy odcinek nowego sezonu a już uwielbiam Meryl i jej postać. jak zwykle fenomenalna. na samym początku serialu ujęła mnie postać Madeline, ale dosłownie z każdym odcinkiem lubię ją coraz mniej. Mary Louis podsumowała ją doskonale.
na nowo zakochałam się w soundtracku Big Little Lies: "Bad Reputation" Joan Jett & The Blackearts? " I'll Be Around" The Spinners? "Mystery of Love" Sufjan Stevens? nie wiem kto jest odpowiedzialny za dobór piosenek w tym serialu, ale mam nadzieję że naprawdę bardzo bardzo dobrze mu płacą, bo odwala nieziemską robotę ;)
jedyny zgrzyt miałam przy scenie w supermarkecie - uwaga, drobny spojler (?) - kiedy Ed natyka się na dawną znajomą z boobs job. przez chwilę przeszło mi na myśl że to może taka zapowiedź do jego zdrady małżeńskiej? mam szczerą nadzieję, że to tylko moje zbyt daleko idące założenia i że twórcy nie zdecydowali się na podobny zabieg.
Co do Eda i sceny w markecie myślę że masz racje, o tym samym pomyślałem jak zobaczyłem tę scenę. W końcu to żona kolesia z którym Madeline miała romans i która zdaje sobie z tego sprawę, więc wydaje mi się że prześpi się z Edem żeby wbić szpile Madeline.
Jeśli chodzi o Meryl i soundtrack podpisuje się po tym rękami i nogami, zgadzam się w 200%.
o, no popatrz. dopiero teraz się zorientowałam, że tamta kobieta to przecież żona kochanka Madeline! jej twarz jakoś nie zapisała mi się w pamięci. mój początkowy zgrzyt wynikał z tego, że Ed to nie jest typ niewiernego męża, ale to miałoby to naprawdę sens: skok w bok z małżonką faceta który razem z jego żoną od dawna przyprawia mu rogi.
z ekscytacją czekam na kolejne odcinki żeby zobaczyć rozwój tej sytuacji, nie wspominając już o kolejnej dawce genialnego soundtracku i więcej fenomenalnej Meryl :)