Przewidywalny finał, obyczajowe smędzenie, ględzenie o wyimaginowanych problemach papierowych ludzi, niewiarygodna psychologia postaci chociaż solidnie granych to sztucznych i pustych, koszmarnie wymyślonych muppetów.
No właśnie, przecież nikt na świecie nie ma takich problemów. Przemoc domowa?Znęcanie się w szkole? Zdrada? Nadopiekuńczość? Gwałt?
Wyimaginowane sprawy, no i jeszcze oczywiście postacie matek, ojców, dzieci...
Kto to teraz słyszał o posiadaniu matki, ojca albo dziecka a dzieci już dawno nie wysyła się do szkoły. Wszystko taaaakie papierowe.
Otóż to - oglądam pierwszy odcinek drugiego sezonu- jeszcze głupiej niż w pierwszym .Po następne nie sięgnę .
Też mam takie odczucia, film składa się z pięknych obrazków, muzyki która ma podnieść jego klimat i pustki. Potańczmy trochę na plaży, pokrzyczmy przy stole, wprowadźmy nową postać obsadzoną przez "wielką" aktorkę i mamy przebój.
ja tez sie poddalam, tak jak pierwszy sezon jeszcze mi sie podobal ale drugi, to porazka...poddalam sie po pierwszym odcinku ...
Zgadzam się. Przewidywalny film. Postacie, do których raczej mi daleko. Trudno się z nimi utożsamić. Trudno uwierzyć w ich psychologiczną konstrukcję. Jedynie Celeste i problem przemocy domowej był ciekawie pokazany.
Obejrzałam ze względu na obsadę, ale generalnie jestem zawiedziona.
Zobaczyłem że jeszcze wcisnęli Meryl żeby przypudrować trochę nicość tego produktu. Problem w tym że Meryl nie zmieniła repertuaru swoich min od czasu Łowcy Jeleni. Dejta spokój.