Zupełnie nie rozumiem skąd tak wysokie oceny tego serialu? najwiekszym plusem
jest akcent psa... no i to ze gra w nim frodo. Więcej pozytywów nie widzę.
Na akcencie i na "Frodo"? Ehh...
Jak dla mnie serial na 6, trochę naciągane. Nie oglądałem oryginału, ten remake bywa momentami śmieszny, momentami nie, ale ogółem to nie wypada źle. Czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń, nuż będzie lepszy.
Tak przy okazji, nazywanie Elijaha "Frodem" jest okropne. Takie przyklejanie etykiet po jednej roli :/
Okropne ? ;/
Oczywiście zgadzam się z Tobą, że nie wolno przyklejać jednej roli do aktora. Jednak jest to oczywiste i naturane zjawisko , więc akurat z tym aktor sam powinien po części walczyć. Może nie jest to najlepszy przykład, ale patrz na Adamczyka... uważałem, że do końca życia "będzie papieżem", a tu grając homoseksualistów, biegając nago po ekranie całkowicie zabił to "przypisanie". Natomiast jak patrzę się na Elijaha to co ? no kurde Frodo. Wikipedia podpowiada mi ,że grał w dziesiątkach filmów... ale co to były za role skoro zupełnie ich nie pamiętam? . No i kończąc. Jestem przekonany, że większość ludzi "darzy go sympatią" TYLKO I WYŁĄCZNIE za to że widziała go noszącego pierścień i właśnie to jest jednym z niewielu powodów dla których oglądający nie wyłącza "telewizora" przed końcem pierwszego odcinka.
Jak dla mnie to ten film jest jednym, wielkim nieporozumieniem. W ogóle mi się nie podoba.
mam to samo, obejrzalem 2 odcinki, na drugim juz sie zmuszalem, podejde do trzeciego, ale cos czuje, ze szybko moja przygoda z tym serialem sie skonczy
Gratuluje, że w ogóle odważyłeś się obejrzeć drugi odcinek ;) ja po pierwszym miałam już dosyć. :)
hmm.. mogę powiedzieć, że jestem w szoku widząc tyle negatywnych komentarzy. :) co prawda serial jest lekko dziwny, ale mi się podoba! może dlatego, że 'gustuje' w tego typu produkcjach. ciekawe dialogi, pełne humoru, 'mądrości' Wilfreda i akcja dość ciekawa, bo wyróżniająca się na tle innych 'seriali komediowych'. może warto trochę przeboleć, a nóż widelec później akcja was zaciekawi? :) życzę więcej cierpliwości i nie poddawać się! :)
Ale nie uważasz, że to trochę kretyńska sprawa z tym psem?? WTF? o co w ogóle w tym chodzi, bo ja nie wiem, chyba nie rozumiem o co tam biega i w ogóle takie nudne to jak dla mnie, ale każdy ma przecież swój gust :)
jeśli chodzi o człowieka przebranego za psa to fakt dziwne, ale własnie dlatego ten serial mnie przyciągną. wierze, że jeszcze będzie racjonalne wytłumaczenie jeśli chodzi o Wilfreda, co prawda serial jest tak pokręcony, że nie wygląda na to żeby ktoś wytłumaczył dlaczego główny bohater widzi zwykłego psa (tak widza go inne postacie) jako faceta w przebraniu. fajnie ze powstał taki 'schizowy' serial, oderwanie się od zwykłych seriali i co najważniejsze od szarej rzeczywistości :) oglądam choćby dla Elijaha i jego magicznych oczu wiem, że to płytkie, ale w końcu jestem kobietą i czasem miło tak sobie powzdychać :D jestem dopiero po trzech odcinkach i na razie ciężko jest określić jaki akcja przyjmie schemat, ale podoba mi się, że serial nie ciągnie się długo tylko trwa 30 min i pokazuje istotne rzeczy. fajnie jest przedstawiona 'wyższość' Wilfreda nad Ryanem, niby zwykły pies, udający przyjaciela, który steruje jego całym życiem, wyciąga pewne argumenty i stwierdzenia z tzw. (za przeproszeniem) przysłowiowej dupy, a Rayan i tak się słucha przez co Wilfred przekręca całą sytuacje i to Rayan zawsze wychodzi poszkodowany :) na pewno zgodzę się z tym, że serial nie jest jakimś arcydziełem, ale jak trochę spojrzy się na niego z przymrużeniem oka to każdy znajdzie coś fajnego w tym serialu :)
Zaraz, zaraz, to ja chyba czegoś nie zrozumiałam. Główny bohater widzi człowieka przebranego za psa,a inni bohaterowie widzą normalnego psa?? bo ja już nie kumam :)
tak, dla innych bohaterów to jest zwykły pies! :D tylko Rayan widzi go jako faceta w przebraniu.
skoro nie kumasz to daj sobie spokój z serialem i daruj se te durne komentarze....
Po pierwsze nie "se" tylko "sobie", a tak w ogóle to przykre, że są tacy ludzie jak Ty, którym przeszkadza t, że ktoś ma własne zdanie i chce się wypowiedzieć.
Pozdrawiam serdecznie ograniczonego umysłowo użytkownika filmwebu.
Niby ja jestem ograniczony? a kto nie jest w stanie pojąć tego co ogląda??:) Nie powiem jak trzeba być ograniczonym, żeby pomyśleć, że serial jest o facecie przebranym za psa haha;D
r0hnin, odpuść jej. sadzisz, że ktoś, kto nie załapał tak podstawowej rzeczy, może odczytać przesłania, które płyną z tego serialu? a jest ich bardzo duzo, uniwersalne odpowiedzi na ciężkie, egzystencjonalne pytania
świetny serial
"uniwersalne odpowiedzi na ciężkie, egzystencjonalne pytania"
a moze raczej zwykly bełkot a'la Paulo Coelho
Serial wygląda tak jakby ktoś wpadł na świetny pomysł serialu ( bohater rozmawiajacy z psem ) , ale zabraklo mu juz pomysłów na poszczególne odcinki . Jestem po trzech obejrzanych odcinkach , i z kazdym robi sie gorzej , obejrze 4 ale jesli nie bedzie lepiej to chyba sobie daruje , a szkoda bo pomysl na serial naprawde przedni.
o czym ty mowisz? jaki bełkot? juz tak nieszablonowa forma nie moze byc bełkotem. po prostu nie podoba ci sie, nie bawi cie ten humor, badz co badz dosc abstrakcyjny. i okej.
nauczyli sie zartow o coelho, teraz powtarzają bez zastanowienia. to chyba jeszcze gorsze niz sam coelho, chociaż nie wiem czy da sie bardziej
kolego nie pisze o humorze tylko o uniwersalnych odpowiedziach na egzystencjonalne pytania , jesli Ty je tam znajdujesz to twoja egzystencja jest naprawde prosta łatwa i przyjemna ( zazdroszcze ) . Co do Coelho niestety nie chodzi o żarty z kwejka itp. , namowiony przez znajoma przeczytalem "Alchemika" , był to najwiekszy książkowy błąd mojego życia. Polecam jakis kurs czytania ze zrozumieniem i troszke mniej spiny.
Rzeczywiście, wydaje mi się, że "uniwersalne odpowiedzi na egzystencjonalne pytania" to w wypadku tego serialu trochę za dużo powiedziane, ale przyznam, że mnie serial bawi i muszę stanąc trochę w jego obronie. Na temat poczucia humoru dyskutować nie warto, bo albo kogoś coś śmieszy, albo nie śmieszy i nie jest to bynajmniej kwestia zrozumienia żartu. Sądzę, że film będzie się podobał przede wszystkim posiadaczom psów, palaczom ziółka oraz ludziom, którzy lubią absurd i nie odrzucają go jako niemożliwy zatem nieinteresujący. Każdy kto jest opiekunem psa zadał sobie kiedyś pytanie, czy przypadkiem zwierze nie robi z nami tego, co samo chce a my go za to jeszcze uwielbiamy. Pewnie każdy, kto posiada psa rozmawia z nim i czasem nawet zupełnie poważnie ( nie tylko wtedy, kiedy się upali). Wielu z nas ma wnerwiającego sąsiada, któremu chętnie powiedziało by się, że jest palantem, a jednak się tego nie robi. Większość też zapewne ma kogoś, kto usiłuje ustawić mu życie. Wielu także powie, że pies zmusił ich do zmiany trybu życia i że to jest przyjemne. Reasumując, mnie się podoba, bo to komedia o mnie i bliskim mi stylu życia.
wydaje mi się że źle interpretujecie postać Wilfreda, przeleciałem przez wszystkie komentarze i wychodzi na to że Wilfred to jakieś magiczne stworzenie niczym z bajek Disneya, który wybrał Ryana aby pomóc mu zrozumieć pewne rzeczy i postanowił tylko jemu się ukazywać w innej postaci.
Ja tu bardziej myśle o sytuacji z Fight Club'u - gdzie Pitt był podświadomością, drugim ego czymś w ten deseń...
Wilfred nie rozwalił płotu siekiera - to Rayn zrobił gdy dowiedzial sie ze jego była wychodzi za mąż, Pies nie zajada się preciez tabletkami jak M&M'sami to Ryan, tylko ze on sobie to tak wyobraża...
Główny bohater przeszedł załamanie nerwowe i stworzył sobie w głowie drugą postać która pomaga mu się wyszaleć, dobrego przyjaciela - psa
w sumie racja, to nie tak, że wszyscy mają narypane w głowie, to po prostu ma tak Rayan :D w pierwszym odc było pokazane jak główny bohater bierze tone tabletek, a psiuniu jest jak podświadomość Rayana zawsze mówi o rzeczach, których Rayan gdzies tak głęboko w sobie zawsze chciał zrobić. mam nadzieje, że nasze tutaj wątpliwości zostaną rozwiane i w serialu jakies wytłumaczenie się pojawi. :)
Powiedzcie mi dlaczego ma się pojawić to wytłumaczenie? Czy to jest konieczne? Czy w bajce o Czerwonym Kapturku pojawia się wytłumaczenie dlaczego Wilk mówi ludzkim głosem? Chciałam przypomnieć, że zabieg nadania ludzkich cech zwierzętom i włożenia do ich ust ludzkich słów jest jedną z cech takiego gatunku literackiego jak bajka. W opowieści z fabułą, która nie jest dokumentem możemy stworzyć sobie świat dowolny i rządzący sia wymyśloną przez nas ( autora) logiką. Czy tak nie jest ciekawiej?
Oczywiście, że tak jest ciekawie, tyle tylko ze każdy jakieś różne przedstawia domysły, to mam nadzieje, że pod koniec sezonu wyjaśni się jakaś mała tajemnica która wgniecie widza w fotel :)
Tak, tak, ja mam nawet dwóch Wilfredów, jeden siedzi we mnie a drugi zeżarł mi ostatnio ładowarkę do telefonu.
Podoba mi się ta interpretacja, zastanawia mnie jednak jedno. W Fight Club "trójkąt" miłosny Carter, Pitta i Nortona został wytłumaczony, natmiast Wood posuwający miśka mi jakoś nie leży;)
Mi się początkowo podobał ale w sumie teraz mam wrażenie, a właśnie skończyłam ostatnie 2 odcinki, że jednak nie ma się czym zachwycać. Można co najwyżej współczuć Ryanowi, że jest mocno popieprzony :P
"Dziwny", to chyba najbardziej odpowiednie słowo wobec tego serialu. "Wilfred" jest nie tylko dziwny, ale też cholernie nierówny. Oprócz naprawdę dobrego humoru, głównie za sprawą niektórych tekstów gadającego psa, pojawiają się sceny jak z podrzędnego kabaretu, wręcz prostackie, to samo jeżeli chodzi o relacje Ryana z kobietami, czy może raczej z kobietą, i nie mam na myśli tej biurowej matrony. Sceny z Włoszką wyjęte z kompletnie innej bajki, zero zaskoczenia, humoru, dystansu, po prostu wszystko wyjęte wprost z któregoś odcinka "M jak miłość". Jedna, wielka żenada.
Druga rzecz to sam Wilfred i tutaj jest naprawdę "ciekawie". Twórcy z jednej strony obmyślii sobie koncept gadającego psa, który będzie sobie wiódł normalne psie życie, z drugiej strony nieoczekiwanie napotkali barierę, no bo jak pokazać gościa odzianego w psi kostium, który spółkuje z suką? No i znaleźli sposób, tyle, że debilny. Wilfred ma pociąg do pluszowych zabawek. Nie dość, że totalnie nie pszystaje to do psich zwyczajów (pomijam tutaj obowiązującą komiczną konwencje relacji Wilfred - Ryan), to kompletnie demaskuje cały serial. Jeżeli już ktoś zdecydował się stworzyć tego typu opowieść to ze wszystkimi tego konsekwencjami a nie że jajeczko okazało się być częściowo nieświeże. Przecież z fabuły nie wynika, że Wilfred jest dewiantem. Natomiast pociąg do pluszowych zabawek takim go czyni, co więcej, w jakim świetle jawią się jego dobre, życiowe rady?
"Wilfred" to nie jest "South Park", który jest autentyczną jazdą bez trzymanki, piekielnie itneligentną i zjadliwą dla której nie ma żadnych świętości. To się ogląda/ "Wilfred" to w gruncie rzeczy miejscami obleśny przykład niewykorzystanego potencjału. Mogło być demaskatorsko a wyszło zachowawczo i wręcz o zgrozo pruderyjnie.