Nie rozumiem o czym mówią osoby które oceniły dokument na jedną gwizdkę.
Co tu jest propagandą?
To, że nie jesteśmy w ogóle edukowani o budowie damskich narządów płciowych?
To, że jakiekolwiek współczesne badania nad kobiecą przyjemnością rozpoczęto ledwie kilka dekad temu?
To, że kobiety są zawstydzane i krytykowane za badanie swoich potrzeb, dotykanie się?
To, że powszechnie wierzymy w mit "przebijania" błony dziewiczej (podczas gdy jest to tkanka, która tak jak skóra na ciele normalnie się odbudowuje i nic nie jest tracone)?
To, że kobiety czują często poczucie winy dając sobie przyjemność?
To, że kobiecy orgazm często nie jest uważany za "ważny"?

Wszystko to (albo większość), to dość oczywiste fakty.
Myślę, że mężczyźni o których wspomniałam na początku puścili sb ten dokument mając na celu wyśmianie go i wyparcie wszystkich informacji, które w nim padają. Przecież oni wiedzą lepiej o kimś innym. Przecież świat w którym złe feministki sieją propagandę jest dla nich wygodniejszy, ponieważ nie wymaga od nich zakwestionowania własnego myślenia.

Nie jest to idealny dokument, ale ma wiele wartościowych informację i taki hmmm ciepły, bezpieczny vibe. A chyba o to właśnie chodzi.