Pierwszy sezon faktycznie miał lekko "mityczny" klimat, dalsze były już coraz bardziej groteskowe, operowo-mydlane i "teleturniejowate", ale nadal trzymały poziom i mi się podobały. Tylko pomysły na shen-gong-wu zaczeły się wyczerpywać i było to już niestety mocno widać (a z początku serialu wiemy że było ich kilkaset).

Myślę że możnaby więcej wyciągnąć z tego serialu, gdyby w ostatnim sezonie wymyślono jakieś długotrwające problemy, na kilka lub kilkanaście odcinków. Czułem pewien niedosyt, bo gdy Wuya odzyskała ciało po raz drugi i zaczęła zmieniać strony gdy zmieniał się układ sił wśród "tych złych", to zaczęło się robić bardzo dynamicznie i ciekawie. Po czym nagle ucięto serial.

Zastanawiam się czemu ta kreskówka nie cieszyła się specjalną popularnością (przynajmniej w moim otoczeniu). Możliwe że to właśnie przez tą groteskowość lub "teleturniejowatość", ale nadal mam poczucie niesprawiedliwości i mam zagadkę czemu to dotarło do serduszka tak niewielu ludzi.