Nie wszystkie seriale, które reżyserował Scott (zazwyczaj, jeden, dwa odcinki, chyba nie ma w swoim dorobku całego sezonu, zresztą mogę się mylić, ale tutaj teraz to nieważne) podobały mi się, ale wydaje mi się, że ten będzie jego najlepszym. Pierwszy odcinek wzbudza ciekawość i chęć na dalsze fabułą oraz oczywiście obsadą. Mourę polubiłem po "Narcos", wydaje sie, że brazylijski aktor na stałe zadomowił się w Hollywood. W filmie mamy oczywiście egzotyczny dla nas (choć może nie, u nas problem dragów w dużych miastach istnieje) świat dilerów, narkotyków, FBI, DEA, policji, dialogi w stylu ulicznych gadek, czasem dla nas irytujących. Świetnie wszystko pokazane. Do takiej Ameryki nikt nie starałby się z Zieloną kartą, prawda? Facet z blond zaczeszką wspominał ostatnio, że chce aby do USA przyjeżdzali tylko ci co mają ze sobą 5 milionów dolarów. Oprócz Moury w rolach głównych Henry, który świetnie zagrał w Bullet Train u boku Brada Pitta i to oczywiście w jego CV najważniejszy punkt. Dzisiaj obejrzę drugi odcinek. Będzie dobrze.