Scenarzyści czerpali dzielnie garściami ze wszystkiego co mogli w pierwszej serii i yła to ciekawa zabawa, ale drugi sezon to jakaś bzdura i superbohaterka/wizjonerka/ideał Roberta Warren to grube przegięcie. Widzę, że trzeci też się zaczyna od wszystkowiedzącej Rołberty.
A szkoda, bo wariaci przy scenopisie zapewnili na początku zombiecoster - szybkie,wolne,świecące,wybuchające,roślinne,zmutowane,radioaktywne zombie xD no czad