Była fajna zabawa przez 2 sezony, (nie licząc rosyjskiej gwiazdki porno czyli A. Baranovej, która mnie po prostu od początku irytowała) 3 był gorszy ale jeszcze uszed£. W 3 gdy zaczęli dawać odcinki typu zapchaj dziura pomyślałem sobie, że to już końcówka fajnych patentów. Natomiast po obejrzeniu końcowych odcinków sezonu wraz z ostatnim doszedłem do wniosku, że pasuję. Serial od początku naładowany był absurdem ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa jednak ostatnie/ni odcinki jak dla mnie kaplica. Ciekawi mnie opinia innych forumowiczów.
3 sezon był już nieco gorszy to fakt, ale nie uważam żeby był aż tak zły, żeby go nazywać "kaplicą". Postacie mimo wszystko trzymają poziom, zwłaszcza Murphy nadal interesującą się rozwija. Nadal jest absurdalny humor, nadal czuć że historia do czegoś dąży.
Było trochę drobnych idiotyzmów do zapomnienia. Ale kuli zjadających się zombie nie da się zapomnieć. T już była przesada nawet jak na Z Nation.
Do tego dodam tylko że w moim odczuciu Murphy i Łysy to postacie pozytywne. Chcą ratować świat, nie chcą zabijać innych. A co robi Warren? Zabija KAŻDEGO kto wejdzie jej w drogę. Przykład: ta ugryziona kobieta. NIe chciała do niej strzelać, zaczęła strzelać dopiero jak Warren do niej podeszła i z zimną krwią ją zabiła. Kto tu jest dobry? Tak samo Addy. Łysy 10 razy mógł ją zabić ale tego nie zrobił a ona dalej go goni po drodze okradając kobiete z dzieckiem która chciała jej pomóc.
Mam nadzieje że w 4 sezonie Addy i Warren zostaną spalone żywcem albo zjedzone przez zombie.
Dokładnie ale na szybkie zejście głównych bohaterek tak bardzo bym nie liczył. Co do scenariuszy od pewnego czasu odnoszę wrażenie, że pisane są na poczekaniu albo na zasadzie co komu do głowy przyjdzie, bez żadnego planu.
Dla mnie najgorszym momentem sezonu był odcinek o Red Hendach. Vasquez zwariował, założył tą organizacje.. tylko po to żeby Warren go zabiła i ją przejęła. Dla mnie bez sensu. Tak samo bez sensu Hector się odmienił skoro i tak zginął razem z Vasquezem.
Hmm czasami się zastanawiam czy to przypadkiem nie był celowy zabieg stworzenia czegoś w rodzaju antybohaterek? Może na zasadzie przeciwieństw dobre=złe i złe=dobre czy coś w tym stylu?