Cóż, beret włóż.
1. Po pierwsze, trza oswoić się z lekko pastiszową formułą tego serialu;
2. Po czecie, trzeba zwrócić uwagę, że pierwsze odcinki rzeczywiście mogą odstraszać, bo wydają się być boleśnie amatorskie realizacyjnie i głupawo-infantylne fabularnie;
3 Po siódme i pół, fabuła jest "poszatkowana" i gdybyśmy traktowali opowieść poważnie, to ocena musiałaby być miażdżąca;
4. Po czynaste, serial pozostawia po sobie uczucie... konfuzji. Nie wiemy co o tym wszystkim myśleć. Czy to tylko zamierzone kino klasy Ć, czy jeden wielki dowcip? Ale jeżeli to kupa, to dlaczego przy tym tkwimy? Jeśli to parodia, to dlaczego momentami trzyma w napięciu? Jeśli to durnota dla dzieci, to dlaczego niektóre dialogi są nawet... jakby to powiedzieć... nieśmiało błyskotliwe? Skoro technicznie to rzecz półamatorska, amatorsko zagrana, nagrana i zmontowana, to dlaczego uważamy, że ten serial cosik w sobie ma i nawet bywa "urokliwy", w tych swoich uproszczeniach, skrótach myślowych, amatorskich ujęciach i całej tej głupocie, która go oblewa od północnego-zachodu?
Ja sam mam wątpliwości. Formuła pastiszu (delikatnego pastiszu) moim zdaniem rzecz rozgrzesza. I niby w tym momencie moglibyśmy powiedzieć, że skoro to parodia, to ogląda się to jednym półprzymkniętym okiem, robiąc sobie co 5 minut dwuminutowe drzemki. Nic z tych rzeczy. Ogląda się to wszystkimi aktualnie posiadanymi oczyma a uczucia nudy, zniecierpliwienia, zażenowania są co najwyżej przelotne.
Po prostu dziwne to wszystko jest. Takie niedookreślone gatunkowo. Amatorszczyzna bije w oczy, tego nikt nie zakwestionuje, ale naprawdę ma to jakiś wdzięk. Zostało to w takiej formie podane, że głupota nas nie obezwładnia i jesteśmy w stanie kupić tę historyjkę i chętnie śledzimy losy bohaterów przez następne dwa sezony. Po prostu dziwne... A nawet chwilami... prawie oryginalne...