Gdybym parę miesięcy temu nie znalazła przypadkiem zwiastuna tego serialu, to najprawdopodobniej nigdy bym go nie obejrzała. Zero jakiejkolwiek promocji, oglądalność w dwa tygodnie po premierze praktycznie nijaka... Netflix dziwi się, że traci klientów, a jedyne co robi, to promuje tandetne filmy na jedno kopyto w stylu "Willi miłości", w ogóle nie dbając o tak genialne produkcje jak "Lost Ollie" czy też "Oderwij wzdłuż linii", które znajdzie zapewne tylko wybrana garstka. Skandal.
"Lost Ollie" jest po prostu przepiękne - zarówno w przesłaniu, jak i wizualnie. Nie mogłam przestać się zachwycać każdym kadrem; w jakimkolwiek momencie bym nie zatrzymała, to ujęcie bym zapewne oprawiła i powiesiła na ścianie. A sama historia? Nie umiem ubrać w słowa tego, co teraz czuję. Długo będę się zbierać po tym małym (według mnie) dziele sztuki.
Dziękuję Ollie
Dokładnie. Też przez przypadek trafiłem na ten serial gdybym nie szukał dogłebnie pewnie bym nie znalazł. Rzuciła mi się w oczy nietypowa miniaturka. I się nie pomyliłem. Nie wiem ile kasy wydali na tą produkcję ale warto było. Czegoś takiego w życiu nie oglądałem. Majstersztyk kinowy. Niesamowocie opowiedziana historia. Nie mogę się pozbierać po ostatnim odcinku. A co do netflixa to racja. Promują badziewie.
Czy ten serial nadaje się do obejrzenia z 6 i 9 latką czy ze względu na nadmiar emocji może być ciężko? Jest tam ukazana jakaś przemoc nieodpowiednia dla młodszego widza?
Hmmm, powiedziałabym, że nie, ale jest mi dość ciężko określić. Jest tam kilka brutalnych scen, co prawda w wykonaniu pluszowych misi, więc nie ma krwi, ale wydźwięk scen jest dość mocny i smutny. Na YT jest fragment serialu, filmik zatytułowany "Zozo beating up Rhino plush" - te 16 sekund powie Ci, w jakim tonie utrzymany jest ten serial.