Mam nieuleczalną słabość do filmów sensacyjno-szpiegowskich. Dlatego do filmu tego zasiadłem z lekkim podekscytowaniem i nadzieją na miłe spędzenie czasu. I niestety! Czas zmarnowany. Tak durnego filmu z tego gatunku to dawno nie oglądałem. Nagromadzenie absurdów, idiotyzmów, schematów i beznadziejnych dialogów plasuje to "dzieło" w ścisłej czołówce filmów "złotomalinowych". Oczywiście wszystkie wątki "politpoprawne" zamiast być przedstawione tak, żeby coś do filmu wnosiły, przedstawione są tak, że nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Głupota goni głupotę. Porywają dziecko facetowi, który jest szefen jednego z najpotężniejszych wywiadów na świecie. W ramach akcji związanej z bezpieczeństwem państwa nikt nie wpadł na pomysł aby założyć mu podsłuch na telefonie. Gość jakby nigdy nic dzwoni ze służbowego telefonu (MI6 !!!) do ruskiej agentki i gada sobie spokojnie, a na pomysł podsłuchu wpadają jankesi i robią to bez problemu. Cały aparat bezpieczeństwa, całego królestwa szuka porwanej, a ruska dziunia mówi "to ja podzwonię i popytam". I fiku-miku i za chwilę wiadomo gdzie jest porwana. Tak na dobrą sprawę to nie za bardzo wiadomo kto ją porwał i po co. A ruskiego szpiega w MI6 pomaga bardzo skutecznie wykryć ruska agentka. I też nie za bardzo wiadomo dlaczego wszyscy chcieli te dokumenty, zgodnie twierdząc, że nie wynika z nich kto jest "Dorianem". I nawet sam "Dorian" zdemaskował się wyciągając łapy po kwity, w których nic na jego temat nie było. I można by tak jeszcze sporo.
Lipa!!!!!